Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Auta widać jak na dłoni. Zamiast fotoradaru kamera miejskiego monitoringu

Jacek Drożdż
Możliwości kamer i jakość obrazu nie pozostawiają złudzeń - drogowi piraci nie mają z nimi szans
Możliwości kamer i jakość obrazu nie pozostawiają złudzeń - drogowi piraci nie mają z nimi szans Jacek Drożdż
Łamiesz zakaz, jeździsz pod prąd lub na czerwonym świetle? Uważaj, kamera czuwa i w końcu przyjdzie za to płacić

Maszynkami do robienia pieniędzy nazywają kierowcy ustawione przy drogach fotoradary. W Radomsku fotoradary nie straszą, za to ich rolę przejmują kamery miejskiego monitoringu. Tylko jedna z nich, zamontowana na ul. Kościuszki wyłapała w tym roku ponad 160 przewinień. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że kierowcy sami proszą się o kary.

Liczba interwencji świadczy o tym, że drogową świadomość ciężko nabyć. Najbardziej typowy obrazek z jednej z kamer: przejazd kolejowy na ul. Kościuszki zamknięty, stoi przed nim sznur aut. Nagle jakiś właściciel czterech kółek postanawia ominąć korek, wjeżdża na przeciwny pas ruchu i gna w kierunku skrzyżowania, łamiąc tym samym przepisy drogowe...

- Mieliśmy wiele skarg kierowców, którzy jechali prawidłowo, skręcili z Reymonta w prawo, w ulicę Kościuszki i nagle stawali oko w oko z jadącym z przeciwka autem - opowiada Jan Suwart, komendant Straży Miejskiej, która obserwuje tę ulicę. - Pół biedy, jeśli ktoś zdążył w porę zahamować. Były jednak przypadki, że dochodziło do bardzo bliskich spotkań... No bo gdzie można uciec w takim momencie? Krawężniki na ulicy są wysokie.

Dla jadącego prawidłowo kierowcy nie jest to jedyny szok. Często bowiem zdarzało się i, trzeba to przyznać, nadal się zdarza, że pretensje w takich sytuacjach o wyjechanie z Reymonta mieli ci, którzy pod prąd jechali ulicą Kościuszki, a więc nieprawidłowo...

- Zostałem zwyzywany przez kierowcę tira, który uznał chyba, że skoro jedzie większym autem, to powinien przejechać pierwszy. Ale ja nie miałem gdzie uciec - opowiada jeden z kierowców, który miał nieszczęście trafić na zamknięty przejazd i korek na drodze. - I tak sobie staliśmy, od czasu do czasu trąbiąc na siebie. Wreszcie szlabany na przejeździe poszły w górę, ktoś zrobił miejsce i udało mi się przejechać.

Tylko w tym roku strażnicy miejscy interweniowali na Kościuszki 165 razy. Mniej więcej połowa z nich zakończyła się pouczeniami, ale druga połowa to przede wszystkim mandaty, po 250 zł. Poza tym cztery wnioski trafiły do sądu.

Wygląda na to, że drugim "ulubionym" miejscem kierowców będzie skrzyżowanie Piastowskiej i Tysiąclecia. Od kilku dni działają tam rejestratory jazdy na czerwonym świetle.

- Na razie trwa okres testowy, urządzenia nie działają jeszcze w pełni, ale już mamy powody do kilku interwencji. I na podstawie zrobionych zdjęć widzimy, że kierowcy świadomie łamią przepisy - twierdzi Jan Suwart. - Rejestrator włącza się, gdy zapala się czerwone światło. Na zdjęciu dokładnie widać, że światło się zmieniło, gdy samochód jest jeszcze przed sygnalizatorem. Drugie zdjęcie jest zrobione w momencie, gdy samochód opuszcza skrzyżowanie i czerwone światło również jest widoczne.

Urządzenia w ciągu kilku dni wychwyciły 20 kierowców, którzy przejeżdżali skrzyżowanie w ten sposób. Pierwszy z nich już został wezwany do zapłacenia 300-złotowego mandatu. Górna granica w tym przypadku to 500 złotych i sześć punktów karnych.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto