Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bracia Marcin i Michał Jaguścikowie z Radomska ratują "maluchy" [ZDJĘCIA]

mk
fot. Archiwum prywatne
Maluch cabrio, limuzyna, a może wyścigowy... na sportowo. Bracia Marcin i Michał Jaguścikowie z Radomska kochają wszystkie fiaty 126, dlatego zajęli się ratowaniem kultowego auta PRL.

Marcin ma 21 lat, jest absolwentem "mechanika" i studentem Politechniki Częstochowskiej na kierunku mechanika i budowa maszyn. Jego brat Michał jest o 4 lata starszy, również skończył ZSP 1 i politechnikę. Pasję mają wspólną, to motoryzacja ze szczególnym uwzględnieniem fiata 126. Ich miłość do "maluchów" zrodziła się 10 lat temu, dziś zajmują się "ratowaniem" kultowego auta.

Zamiłowanie do motoryzacji to zresztą tradycja rodzinna, która przerodziła się w miłość.
- Od najmłodszych lat podglądaliśmy, jak się naprawia samochody w firmie taty. Jako chłopcy marzyliśmy o własnym prawdziwym aucie. Dziś z motoryzacją wiążę swoją przyszłość - przyznaje Marcin.

Dlaczego właśnie fiaty 126?
- To właśnie na "maluchu" uczyliśmy się jeździć. Był to fiat 126p cabrio, przerobiony na bazie Bosmala przez pracowników firmy taty. Gdy już umieliśmy nim ruszać z miejsca, musieliśmy zadowolić się wspólnymi jazdami z tatą. To było dla nas wielką atrakcją, na którą czekaliśmy cały tydzień, bo na takie wyjazdy tata znajdował czas w niedzielę - opowiada Marcin. Kiedy zdobył już prawo jazdy, zaczęły się częstsze wycieczki.
Potem prowadzić mógł także Marcin. - To pozwoliło na wspólne wyjazdy dwoma maluchami.

Po fiacie 126 cabrio był zielony fiat 126p elx z 1998 roku, z oryginalnym przebiegiem 30 tys. km. Auto wymagało jedynie zabezpieczenia podwozia i nadwozia przed korozją. Wnętrze idealnie przypomina czasy zjechania z taśmy produkcyjnej. - Kolejnym nabytkiem był fiat w wersji FL z 1992 roku z przebiegiem 74 tys. km, kupiony od wujka. Maluch był zniszczony codziennym eksploatowaniem, miał wiele wgnieceń, także na dachu. Postanowiliśmy więc go przebudować na samochód w wersji sportowej - wspomina Marcin.

Pierwszym etapem były prace blacharsko-lakiernicze, potem remont silnika, wzmocnienie i obniżenie zawieszenia. Po pierwszym zlocie przyszły dalsze modyfikacje. Później miłośnicy "maluchów" zajęli się czerwonym "elegantem" z 2000 r. Auto z powodu słabego zabezpieczenia fabrycznego podwozia i nadwozia wymagało prac blacharskich. -Dziś, jako jedyny z naszych maluchów służy nam w czasie zimy - dodaje Michał.

Najnowszym nabytkiem braci jest fiat 126p limuzyna...

Czytaj dalej na następnej stronie...
Najnowszym nabytkiem braci jest fiat 126p limuzyna o długości 4,7 metrów, czyli maluch powstały z trzech fiatów 126p FL (dwóch 1991 i jednego z 1992 r.). Na pomysł stworzenia nietypowej limuzyny wpadł mieszkaniec okolic Gdańska. - Trochę problemów przysporzyło konstruktorowi dopasowanie przewodów elektrycznych i hamulcowych i montaż skrzyni biegów znajdującej się z tyłu auta. Wreszcie pojazd dopuszczono do ruchu - mówi Michał.

Taka limuzyna naprawdę robi wrażenie. Maluch waży 800 kg, mieści siedzenia dla sześciu osób, rozwija prędkość do 110 km/h. - W środku znajduje się oldschool'owy zestaw stereo, a wnętrze zostało obszyte na zamówienie, dodatkowe siedzenia pochodzą z fabryki autobusów - tłumaczy Marcin. - Ludzie reagują bardzo pozytywnie na widok długiego maluszka, często pozdrawiają nas na drodze, robią zdjęcia, kręcą filmy, jadąc za nami. Na zlotach zdarza się nam udzielać wywiadów.

Limuzynę można zobaczyć w siedzibie firmy Unicar - Jaguścik przy ul. Narutowicza, pozostałe maluchy garażowane są w miejscu zamieszkania braci. Auta wykorzystywane są do różnych komercyjnych celów, takich jak śluby, czy zloty. Tylko w tym roku auta Jaguścików gościły w Płocku, Łodzi, Warszawie, Częstochowie, Wrocławiu, Oławie, itd. Limuzyna brała nawet udział w programie TVP 2 "Pytanie na Śniadanie", dzięki czemu zobaczyła ją cała Polska.

- Dziś fiat 126p znów stał się popularny. Wielu ludzi, kupując zniszczony egzemplarz, przeprowadza renowację i sprzedaje go w cenie fabrycznie nowego jak w czasach PRL, a nawet drożej. Taki maluch - po renowacji, dla pasjonatów nie jest jednak tak cenny, jak ten zachowany w najbardziej oryginalnym stanie - mówi Michał.

Pomysły na przeróbki rodzą się w głowach obu braci, ale w ich realizacji pomagają im pracownicy Unicaru i przyjaciele. Na swój warsztat biorą tylko maluchy, bo uważają je za wyjątkowe auta. - Zmieniamy w naszych maluchach to, co uważamy za stosowne, tak, by wyróżniały się spośród innych. Dbamy o wszystkie, każdy jest "oczkiem w głowie" - zapewnia Michał.
- Emocje, jakie towarzyszą po zrobieniu czegoś z "niczego" są bezcenne. Satysfakcja, świadomość, że ktoś docenia naszą pracę to bardzo miłe uczucia - dodaje jego brat.

Bracia mogą się już pochwalić kilkoma sukcesami podczas motoryzacyjnych zlotów? W Częstochowie zdobyli nagrodę "za stan samochodu najbliżej fabrycznego". W Toruniu maluch sportowy i cabrio zdobyły pierwszą i drugą nagrodę zlotu. II miejsce Michał Jaguścik wywalczył podczas wyścigów 1/4 mili w 2014 r.

Po zakończeniu motosezonu 2014 bracia wzięli się za naprawianie usterek, później będą przygotowywać auta do zimowego postoju. Wciąż jednak myślą, jak jeszcze mogą udoskonalić swoje "cacka". - Chcemy wprowadzić nowe rozwiązania techniczne w "sportowym" maluszku. W przyszłym sezonie będziemy promować na różnych imprezach tę ikonę polskiej motoryzacji - mówi Marcin.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto