Dwa miesiące muszą wytrzymać pasażerowie miejskiej komunikacji w Radomsku, by w nowym rozkładzie jazdy doszło do ewentualnych zmian. Tyle czasu chce dać magistrat pasażerom na oswojenie się z nowościami. Skarg przybywa.
Ostatnio na sesji rady miejskiej pojawiły się mieszkanki ulicy Sucharskiego - matki dzieci, którym nowy rozkład "skasował" autobus do szkoły.
- Autobusy, które dojeżdżały do Sucharskiego na "pętlę" albo zostały wycofane, albo zmieniono im godziny odjazdów. Teraz ludzie muszą chodzić na ul. Przemysłową, Reja, żeby znaleźć sobie połączenie - opowiada Małgorzata Płomińska. - Nam chodzi o przywrócenie autobusu, którym nasze dzieci mogłyby dojechać na godz. 8 do szkoły w Stobiecku Miejskim. Dotychczas jeździły autobusem linii "23"... Przydałyby się ze dwa autobusy w godzinach rannych i ze dwa po południu, na powrót.
Podczas sesji panie nie mogły opowiedzieć o swoich problemach, więc w innej sali spotkała się z nimi prezydent Anna Milczanowska, prezes MPK Krzysztof Nabrdalik, naczelnik wydziału planowania inwestycji Ludwik Madej oraz radni. Towarzyszyło temu sporo emocji. - Daliśmy sobie dwumiesięczny czas na monitoring rozkładu jazdy, który jest zupełnie różny od tego, do którego byliśmy przyzwyczajeni od kilkunastu lat - mówi Anna Milczanowska. - Wsłuchując się w głosy pasażerów, po dwóch miesiącach chcieliśmy wprowadzić korekty. Ale nie wszystkie, bo tak się nie da...
- To jest problem indywidualny, dotyczy tylko trójki dzieci. Wiemy, że od września będzie ich sześcioro, ale autobus w żadnym z miast nie będzie pełnił roli taksówki. A tak pewnie panom z firmy układającej rozkład jazdy wyszło w tym przypadku - mówi prezes MPK. - Przekażemy uwagi i zastanowimy się, jak problem rozwiązać. Zbieramy informacje, czekamy na korektę.
- W sprawie rozkładu jazdy składaliśmy wiele wniosków, ale żaden z nich nie został uwzględniony - przypomniał jednak Paweł Kałdoński, radny PO.
Autobus linii 23, jak przypomniała pani prezydent, jeździł na terenach gmin, jego rozkład jazdy zależał od ustaleń z ich włodarzami.
Kwestia rozkładu jazdy to jeden aspekt tej sprawy. Drugi - to sposób, w jaki panie zostały potraktowane przez radnych: nie pozwolono im podczas sesji zabrać głosu.
- Nie dano nam dojść do słowa. Jestem w szoku, bo ci ludzie zostali wybrani przez nas dla nas, a okazuje się, że nie możemy nic powiedzieć - mówi Małgorzata Płomińska. - Sądziłyśmy, że jeśli przyjdziemy z naszym problemem, to ktoś nas wysłucha, pomoże... Okazuje się, że nikogo to nie interesuje.
Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?