Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gmina Gidle szuka oszczędności. Mieszkańcy nie chcą likwidacji szkoły w Ciężkowicach [ZDJĘCIA]

mk
Gmina Gidle szuka oszczędności. Mieszkańcy nie chcą likwidacji szkoły w Ciężkowicach
Gmina Gidle szuka oszczędności. Mieszkańcy nie chcą likwidacji szkoły w Ciężkowicach fot. M. Kulka
Gmina Gidle szuka oszczędności. Mieszkańcy nie chcą likwidacji szkoły w Ciężkowicach

Mieszkańcy Ciężkowic i okolicznych miejscowości nie chcą likwidacji ani jakiejkolwiek zmiany formuły Szkoły Podstawowej w Ciężkowicach. Dali temu zdecydowany wyraz podczas spotkania z wójtem gminy Gidle i przewodniczącym rady gminy. Spotkanie odbyło się w piątek, 14 czerwca, a przyszli na nie rodzice obecnych i przyszłych uczniów, dziadkowie i nauczyciele.

Mieszkańcy od kilku miesięcy słyszą o rozmaitych planach zwianych ze szkołą. Jak wyjaśnia wójt przyszedł czas na oficjalne rozpoczęcie dyskusji w tej sprawie. Zapewnia, że nie jest przeciwnikiem szkoły w Ciężkowicach, ale o organizacji jej pracy należy rozmawiać szerzej, także patrząc w przyszłość.

- Gmina nie jest w dobrej kondycji finansowej, samorząd pozwolił sobie za dużo, jeśli chodzi o zadłużenie. W tej chwili nie ma złotówki na inwestycje. Niestety zbyt wiele kosztuje nas oświata, w 2018 roku dołożyliśmy do funkcjonowania placówek oświatowych 3,4 miliona złotych. 200 tys. zł miesięcznie dokładamy do pensji, a co dopiero mówić o inwestycjach w szkołach. W ciągu ostatnich 8 lat w gminie ubyło 130 dzieci i paradoksalnie przybyło etatów nauczycieli. Ktoś kiedyś dał się rozbijać kadrom, a teraz trzeba to naprawić – przyznaje Lech Bugaj, wójt gminy Gidle.

Jak tłumaczy, to m. in. w ograniczeniu liczby etatów nauczycieli widzi możliwość oszczędności i to w zmianie organizacji pracy w placówce w Ciężkowicach widzi nadzieję.

- Biorąc pod uwagę tendencje urodzeń w gminie, sytuacja się nie zmieni i za kilka lat szkoła zamknie się sama, podobnie może być ze szkołą w Pławnie. Dlatego już teraz musimy pomyśleć o przyszłości – mówi wójt

... i przedstawia pomysł na zmiany w placówce. - Proponuję zwiększenie wymiaru godzin w oddziale przedszkolnym, to już się dzieje. W Ciężkowicach mogłoby powstać duże przedszkole oraz podstawówka dla klas I-III, resztę pomieszczeń możemy wykorzystać na inne cele – wyjaśnia.
Zdaniem wójta, przejście uczniów starszych klas do szkoły w Gidlach nie zwiększyłoby liczby oddziałów w tej szkole, a tym samy udałoby się zaoszczędzić na pensjach dla nauczycieli.

Ale mieszkańcy nie chcą słyszeć o zmianach i pytają o koszty związane z utrzymanie poszczególnych placówek oświatowych w gminie, a wójt tłumaczy że biorąc pod uwagę uczniów przypadających na jednego nauczyciela Ciężkowice są w gminie najmniej ekonomiczne.

- Myśmy tę szkołę w pocie czoła budowali, nie pozwolimy jej zamknąć – mówią mieszkańcy. - Ta szkoła to nasz wielki skarb.

- Kto narobił w gminie długów niech teraz oddaje – komentują.
- Uczeń w Pławnie kosztuje gminę więcej niż ten w Ciężkowicach, bo dla mniejszych szkół subwencja jest większa – tłumaczą.
- W mniejszych klasach dzieci są lepiej dopilnowane – mówi pani Joanna. - Ja chodziłam do dużej szkoły, w klasach było po 40 uczniów i nauczyciel zwyczajnie nie miał czasu dla tych słabszych.

Innego zdania jest wójt Gidel, który twierdzi, że klasy nie powinny liczyć po kilka, a przynajmniej po kilkanaście osób. - Dla dobra waszych dzieci te klasy powinny być liczniejsze – mówi.

- Rada traktuje Ciężkowice jak „przechowalnię”, nie pozwolimy na to - grzmią mieszkańcy. - Oświata to bardzo ważna dziedzina życia, dlaczego to tutaj szuka się oszczędności. Szukajmy gdzie indziej – sugerują. - Oczekujemy, że do końca kadencji zostawicie naszą szkołę w spokoju!

Mieszkańcy pytają o kalkulacje kosztów po ewentualnych zmianach i poddają w wątpliwość to czy rzeczywiście będą one niższe, dojdą przecież dowozy, być może zakup autobusu...

Przewodniczący rady gminy uspokaja z kolei, że to dopiero początek dyskusji o placówkach oświatowych w gminie. Żadna decyzja nie została jeszcze podjęta. - Zapewniam Państwa, że weźmiemy pod uwagę wszystkie „za” i „przeciw” - mówi.

Wójt też zapewnia, że nie chce robić niczego wbrew mieszkańcom, ale gmina musi szukać oszczędności. A te zaczęły się od urzędu; księgowości pracuje już jedna osoba mniej, zamiast dwóch dla gminy będzie też pracował jeden prawnik. Oszczędności może też przynieść reorganizacja dowozów szkolnych.

- Analizujemy różne możliwości – mówi Lech Bugaj. - Gminy nie stać na to by co roku dokładać do oświaty ponad 3 mln zł, bo blokuje na wszelkie inwestycje. Musimy zaoszczędzić na etatach nauczycielskich. Będziemy cały czas myśleć o tym jak uzdrowić sytuację w oświacie, i nie chodzi tu tylko o szkołę w Ciężkowicach...

Póki co ze względów formalno-prawnych w tym roku nie może być mowy o jakichkolwiek zmianach, ale dyskusja trwa...

Czytaj więcej w tygodniku "Co Nowego", w piątek 21 czerwca z "Dziennikiem Łódzkim".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto