Gmina Radomsko: Dziepółć walczy z masztami telefonii komórkowej [ZDJĘCIA, FILM]

- Operatorzy telefonii komórkowych robią, co chcą, wykorzystując luki w prawie – mówił podczas spotkania z mieszkańcami Dziepółci Zbigniew Gelzok, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przeciwdziałania Elektroskażeniom „Prawo do życia”. Mieszkańcy Dziepółci odczuwają to właśnie na swojej skórze. Operatorzy tuż przy wsi chcą postawić trzy maszty: dwie stacje transmisyjne z wieżami telekomunikacyjnymi oraz maszt dla telefonii komórkowej.

Dziepółć nie od wczoraj walczy z masztami. Dwa razy ich postawienie udało się zablokować w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. Ale w pobliży domów stanęły za to elektrownie wiatrowe. Na to już nie było mocnych. Po drodze, dodajmy, wyszła sprawa budowy spalarni opon, której budowę również udało się zablokować. Teraz problem masztów wraca, już nawet nie z podwójną, a potrójną siłą. Ktoś się uwziął na zdrowie mieszkańców Dziepółci?

- Na jednej działce, w odległości może 70 metrów od mojego domu ma stanąć antena radiolinii i maszt telefonii komórkowej. Jak ja mam się czuć bezpieczna? Nikt mi nie zagwarantuje, że nie ucierpię wskutek promieniowania. Nie zgadzam się na taką lokalizację. Zresztą nie tylko ja – opowiada Wioletta Lisowska z Dziepółci.

-W połowie 2018 roku okazało się, że w Dziepółci ma powstać kolejna antena radiolinii. Pod co? Nie wiemy. Nie zostało to określone. Pobór mocy ma być bardzo duży, jak pod fabrykę. Dlatego martwimy się, co będzie z nami, z naszymi rodzinami... Bo jeśli pobór będzie tak duży, to oznacza, że będzie to dla nas szkodliwe – zastanawia się Katarzyna Śliwowska, mieszkanka Amelina. - Antena ma stanąć w odległości niespełna 100 metrów od mojego domu... Promieniowanie z takich przekaźników jest bardzo duże, więc jak mamy czuć się bezpiecznie? Nie tylko ja, wszyscy jesteśmy zagrożeni. A zagrożenie nie obejmuje tylko Dziepółci, ale także Amelin. Dlatego nie zgadzamy się na budowę anteny tak blisko domów.

Sprawy, po protestach mieszkańców, trafiły do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Piotrkowie Trybunalskim. SKO skargi odrzuciło, gdyż uznało, że mieszkańcy racji nie mają, bo żadnego zagrożenia dla zdrowia nie ma, promieniowanie wcale nie będzie takie szkodliwe, bo na wysokości i w odpowiedniej odległości od domów... Na dodatek ich sprzeciw nie ma w zasadzie dla SKO znaczenia, bo „nie jest przedmiotem postępowania w sprawie o ustalenie lokalizacji inwestycji celu publicznego”... Nie można też kwestionować słuszności czy celowości inwestycji.

Mieszkańcy jednak się nie poddają. Antenami obok działki Wioletty Lisowskiej zajął się Wojewódzki Sąd Administracyjny. Rozprawa została zaplanowana na koniec czerwca. Do WSA trafi również wniosek dotyczący drugiej anteny...

Żeby poradzić sobie z prawno-administracyjnymi kwestiami, mieszkańcy Dziepółci zwrócili się o pomoc do Zbigniewa Gelzoka, prezesa Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przeciwdziałania Elektroskażeniom „Prawo do życia”. - To osoba, która zajmuje się tylko takimi sprawami. Udało mu się nie tylko nie dopuścić do postawienia wielu masztów, ale doprowadzić również do rozbiórki już istniejących – opisuje Gelzoka Marian Porzeżyński, były sołtys Dziepółci, radny gminny.

Dodajmy, że za rozbiórką anten na „grzybku” w Radomsku stoi właśnie prezes Stowarzyszenia „Prawo do życia”...

- Na razie mamy sprawy w sądzie. Sąd łódzki orzeka przeciwstawnie do decyzji wydanych przez SKO... Zobaczymy. Przeglądałem dokumentację w tych sprawach i stwierdzam, że moce są zaniżone, na dodatek w drugiej sprawie nie mamy do czynienia z celem publicznym. Mam nadzieję, że sąd to zweryfikuje i nie będzie problemów – mówi Zbigniew Gelzok.

Kilka dni temu Zbigniew Gelzok spotkał się z mieszkańcami Dziepółci. Mówił m.in. o szkodliwości masztów telefonii komórkowej oraz wpływie promieniowania na ludzkie zdrowie i życie. - Dzisiaj każda z działających stacji komórkowych działa nielegalnie – stwierdził.

Gmina Radomsko: Dziepółć walczy z masztami telefonii komórkowej: