18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jerzy Słowiński: Komu na tym zależało? [ROZMOWA]

jd
Jerzy Słowiński, radny miejski RdR, były prezydent Radomska
Jerzy Słowiński, radny miejski RdR, były prezydent Radomska fot. Jacek Drożdż
Zastanawiam się, jak ze zwykłej pomyłki można było zrobić taką aferę - mówi Jerzy Słowiński. O sprawie sądowej wytoczonej miejskiemu radnemu rozmawia Jacek Drożdż

Sąd uniewinnił Pana od zarzucanego przez prokuraturę "kłamstwa wyborczego". Spodziewał się Pan takiego wyroku?
- Oczywiście, że tak. W ogóle byłem zaskoczony, jak ze zwykłej pomyłki można było zrobić taką aferę i tak to rozdmuchać... Do dzisiaj się zastanawiam, komu na tym zależało... Chociaż teraz ludzie już mówią mi, kto za tym stoi, komu zależało na oczernieniu mnie i jakie powiązania pracownicze zostały wykorzystane. Zresztą nie pierwszy raz.

Jak to więc było z Pańskimi oświadczeniami lustracyjnymi?

- Pierwsze oświadczenie należało złożyć w 2008 roku. To była już połowa kadencji, byłem radnym powiatowym, więc nie mogłem wyborców przed wyborami oszukać, minęły od nich dwa lata. Nagle okazało się, że trzeba szybko złożyć oświadczenie lustracyjne, więc z internetu ściągnąłem formularz i w pośpiechu, nie czytając, gdzie trzeba złożyć podpis, podpisałem się na ostatniej stronie. Gdybym zrobił to świadomie, a nie przez pomyłkę, to powinienem też wypełnić tzw. część B, gdzie należało podać m.in., z jakimi organami bezpieczeństwa się współpracowało. Tej części formularza nie wypełniłem, bo byłem pewien, że podpisałem tę, która mówiła, że z organami bezpieczeństwa się nie współpracowało - zgodnie z prawdą. Sąd wystąpił zresztą do komisji wyborczej, pytając, czy ja tę część wypełniłem. Okazało się, że nie. Skoro nie wypełniłem, to świadczyło o ewidentnej mojej pomyłce. To logiczne, prawda? Jak można było na tej podstawie oskarżać mnie o współpracę ze służbami bezpieczeństwa? Drugie oświadczenie wypełniłem przed wyborami w 2010 roku. Złożyłem je prawidłowo, wskazując, że nie byłem tajnym współpracownikiem. Tak naprawdę od pana dowiedziałem się, że jestem oskarżony o współpracę z organami bezpieczeństwa, że moją sprawą zajmuje się sąd. Chyba z ust sędziego padły nawet słowa, że "prokuratura ma niezbite dowody".

Sąd sprawdzał czy Pan współpracował z SB?

- Sprawdzał, nie współpracowałem. Takie oskarżenie może dotknąć każdego człowieka w Polsce. Przecież ludzie z SB dla premii, dla materialnych korzyści prokurowali "martwe dusze". Podporucznik, który niby mnie zwerbował, nie był z Radomska i nie znał tutejszych ludzi. Wypełniając kwestionariusz na mój temat wiedziałby, że moja siostra całe życie pracowała w spółdzielni mieszkaniowej. On wpisał - MPGK. Moja żona, podobnie jak ja, pracowała w Fabryce Maszyn. On stwierdził, że była zatrudniona w jakiejś spółdzielni wielobranżowej. Wpisał zły adres zamieszkania, niewłaściwą liczbę dzieci, nie wpisał, do jakich związków i organizacji politycznych należałem. Nieścisłości było bardzo dużo. Gdyby ten człowiek chociaż raz ze mną rozmawiał, wiedziałby, że mam syna i córkę, gdzie pracuje moja żona oraz to, że należałem do partii.
O nieścisłościach w moim kwestionariuszu osobowym mówiłem w sądzie. Jako dowód przedstawiłem odpis mojego kwestionariusza z kadr Mostostalu i aktualny angaż.

To nie był jedyny dowód przedstawiany przez Pana...

Czytaj dalej na następnej stronie...
To nie był jedyny dowód przedstawiany przez Pana
- Gdyby ten podporucznik chociaż raz ze mną rozmawiał, wiedziałby, że od 1975 r. należałem do partii. A SB od 1970 r. miała bezwzględny zakaz werbowania jej członków. Fakt ten potwierdził również IPN w pi-śmie skierowanym do prokuratora. By doszło do pozyskania, musiał się na to zgodzić sekretarz wojewódzki. Potwierdził to jeden ze świadków, mówiąc, iż w jego karierze nie było takiego przypadku. To był argument potwierdzający, że mój kwestionariusz sporządzono tylko po to, żeby podporucznik mógł dostać za mnie premię przed świętami Bożego Narodzenia.
Pojechałem też do Instytutu Pamięci Narodowej, gdzie wystąpiłem o dokumenty na mój temat. I jest w nich wprost napisane, że nie doszło do po-zyskania. Jakim więc prawem prokurator mówił, że do niego doszło? Przecież widział te dokumenty. Pada stwierdzenie: "17 grudnia 1977 r. - brak zatwierdzenia pozyskania". W rubryce nr 9 akt z IPN o tytule "W przypadku nie pozyskania podać przyczyny dla których do pozyskania nie do-szło" widnieje wpis z 26 lipca 1979 r. przełożonego tego podporucznika, wyraźnie wskazujący, że do pozyskania nie doszło. Dobrze, że miałem wgląd do tych papierów... Jak mogłem wprowadzić w błąd wyborców, nie przyznając się do współpracy, skoro z organami bezpieczeństwa nie współpracowałem?

Ale znalazł się Pan w kręgu zainteresowania milicji?
- W budynku na ulicy Kościuszki pokój funkcjonariuszy SB mieścił się na tym samym pietrze co wydział spraw gospodarczych. W WKS Mostostal i w SOWI w sposób pośredni podlegały mi magazyny, w których znajdowały się towary, w tym czasie deficytowe. Kradzieży były sporo... Byłem więc parę razy wzywany na rozmowy. I może od tego cała sprawa się zaczęła? Może wte-dy ten podporucznik wymyślił sobie, że zrobi ze mnie "tajnego współpracownika"?

Czy ta sprawa Panu zaszkodziła jako człowiekowi, politykowi?

- Prokurator wyrządził mi wielką krzywdę. Ta sprawa od razu znalazła się przecież w gazetach, telewizji... Część ludzi mogła nawet uwierzyć w to, że byłem tajnym współpracownikiem. Starałem się zachowywać normalnie, tłumaczyłem sobie, że jeśli ktoś w to uwierzył, to na takich ludziach mi nie zależy. Bo ci, którzy mnie znają, na pewno wiedzą, że nie mógłbym nim zostać.
Mogę się dziś śmiać, że legitymacja partyjna uratowała mi twarz, stając się jednym z najważniejszych dowodów na moją niewinność. Inni je palili, robili z nimi różne dziwne rzeczy. Ja swoją zachowałem. Okazało się, że zrobiłem dobrze.

Prokuratura rozważa, czy zaskarżyć wyrok Sądu Rejonowego...
- Wolno jej to zrobić. Sąd wskazał jednak, że nie ma, podkreślam - żadnych dowodów na to, że współpracowałem z organami bezpieczeństwa. Cytowałem w sądzie zdania z dokumentów i akt IPN, że nigdzie nie można znaleźć informacji, że byłem tajnym współpracownikiem. Takich przykładów jest wiele. Do dziś nie bardzo rozumiem, na jakiej podstawie można kogoś oskarżać o takie rzeczy. Albo ma się jakąś bardzo złą wolę, albo jakiś ukryty cel... Byłem przygotowany na to, że ta rozprawa potrwa do świąt, może do przyszłych wyborów.
A zresztą, to jest małe miasto i większość ludzi już wie, komu zależało na rozdmuchaniu tej sprawy.. Mam tylko tę satysfakcję, że sprawa została wyjaśniona i spokojnie mogę działać w radzie miasta. Jest takie polskie powiedzenie: "co cię nie zabije, to cię wzmocni". I myślę, że to bardzo mądre przysłowie. Powtórzę jeszcze raz: cała sytuacja powstała wskutek prostej, ludzkiej pomyłki.

Kim jest więc "Wacek"?

Czytaj dalej na następnej stronie...
Kim jest więc "Wacek"?
- W dokumentach IPN znalazłem imię, nazwisko i numer operacyjny nadany przez tego podporucznika SB i właśnie dlatego zastanawiam się czy to nie kolejna "martwa dusza" stworzona tylko dla premii czy nagrody. Ile jeszcze takich podobnych spraw jest niewyjaśnionych? Ilu jeszcze niewinnych ludzi będzie musiało udowadniać, że nie jest przysłowiowym wielbłądem?

O co toczyła się sprawa?

Prokuratura zarzuciła Jerzemu Słowińskiemu tzw. kłamstwo wyborcze. Chodziło o niezgodności między dwoma oświadczeniami lustracyjnymi. W pierwszym z nich, z 2008 r., Jerzy Słowiński miał przyznać się do współpracy z organami bezpieczeństwa, w drugim, z 2010 roku, złożonym przed wyborami samorządowymi, stwierdził, że współpracownikiem nie był. Sprawa dwukrotnie trafiała do sądu, zajmował się nią także IPN.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto