Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Klasztor oo. Franciszkanów w Radomsku pełen barokowych skarbów. Trwa renowacja

mk
fot. Małgorzata Kulka
Od kilku miesięcy trwają prace konserwatorskie w klasztorze oo. franciszkanów w Radomsku. Według najnowszych badań historyków sztuki, kościół znalazł się na tzw. szlaku Millmana.

Jakie tajemnice kryje w sobie jeszcze Klasztor oo. Franciszkanów w Radomsku? Wiele już odkryto, ale, jak to bywa w przypadku zabytkowych kościołów, takie miejsce może jeszcze badaczy niejednym zaskoczyć.

Już na początku roku ruszyły prace badawcze będące przygotowaniem do podjęcia renowacji w kościele. Najpierw powstała dokumentacja, przygotowana w oparciu o wyniki kwerend archiwalnych, badań konserwatorskich i laboratoryjnych. Potem pracownicy firmy Sempre Hask zabrali się za odnowę ambony. Nowy blask ma ona odzyskać do połowy września.

Pracownicy, którzy poznali już radomszczański klasztor przyznają, że mają do czynienia ze szczególnym obiektem. - W Radomsku zachował się komplet barokowego wyposażenia kościoła, a to bardzo rzadko spotykane. Są tu ołtarze boczne, ambona, stalle i ołtarz główny. Na podstawie badań stylistycznych wyposażenie datowane jest na koniec XVIII wieku, w archiwaliach odnaleźliśmy informację, że ołtarz główny został wykończony w 1804 roku, gdy gwardianem był tu o. Maliński - tłumaczy Izabela Łukomska z Sempre Hask, konserwator dzieł sztuki.

Radomsko na szlaku Millmana

Bardzo cenne dla poznania historii klasztoru okazało się najnowsze opracowanie historyka sztuki Pawła Migasiewicza dotyczące Jana Millmana, artysty, który działał w tym czasie na ziemi piotrkowskiej i sieradzkiej, a tworzył wyposażenie kościołów. Specjaliści tłumaczą, że w przypadku barokowych kościołów niezwykle rzadko udaje się określić takie autorstwo. Millman takich obiektów wykonał kilkanaście.

W naszym regionie tzw. szlak Millmana zaczyna się od Gidel i prowadzi przez Radomsko, Witów, aż po Piotrków Trybunalski i Sulejów.

- W archiwach w Radomsku nie ma mowy o autorstwie Millmana, ale w Sulejowie artysta podpisał się na ołtarzu, a w Gidlach zachował się kontrakt między nim a kościołem. Na podstawie analogii, tych samych ornamentów, podobieństwa struktur i kształtowania rzeźby określono, że to ten sam warsztat - wyjaśnia pani Izabela. Jak dodaje, dziś jeszcze niewiele osób o tym wie, ale prowadzone przez nią w okolicy badania potwierdzają tę tezę. - Warto o tym mówić, bo nie każdy wie, że ma coś cennego.

Jesienią ambona będzie jak nowa

Od końca maja trwa renowacja pierwszego elementu zabytkowego kompletu - kościelnej ambony. Plan renowacji zakładał jednak stworzenie dużego programu konserwatorskiego, kompleksowego dla całego wyposażenia z uwzględnieniem polichromii, a nie podejście do jednego obiektu.
Ponieważ zakres prac konserwatorskich zależy od środków finansowych, na początek firma zajęła się amboną. Dziś prace są na półmetku.

- Ściągnęliśmy przemalowania i wszystkie wtórne nawarstwienia. W tej chwili na ambonie będziemy odtwarzać ubytki pierwotnej kolorystyki, złocenia w partii ornamentów i polichromię rzeźb aniołków - tłumaczy pani Izabela.
Okazało się, że pierwotna kolorystyka całego wyposażenia świątyni była pastelowa, jasnobłękitna, z lekkim odcieniem zieleni.

Konserwator jak detektyw

Klasztor po kasacji przez sto lat był zaniedbywany. Dopiero po I wojnie światowej, gdy Franciszkanie go odzyskali, przystąpili do robót renowacyjnych. Zniszczenia były ogromne. Pierwotny kolor zachował się tylko na ambonie i na jednym ołtarzu bocznym - dodaje współpracownik pani Izabeli, Krzysztof Samborski, artysta plastyk.
- Konserwator zaleca, aby w przyszłości dążyć do zrekonstruowania tego koloru, by świątynia nabrała więcej blasku - podkreśla...

Czytaj dalej na następnej stronie...
To jednak nie jedyne dokonane przez badaczy odkrycie. Na archiwalnych fotografiach z lat 30. wypatrzyli, że na ołtarzach bocznych kiedyś znajdowały się małe obrazki wotywne. Dwa z nich zostały odnalezione na strychu. - Są zabrudzone, pociemniałe, ale oryginalne - mówi konserwator.

Konserwatorom udało się też odkryć, że w ołtarzach bocznych kiedyś istniały tzw. obrazy zasuwowe, które w zależności od obchodzonych świąt czy okresu liturgicznego były wymieniane.
- Tych obrazów nie było w ołtarzach, ale udało się nam je odnaleźć, oprócz jednego przedstawiającego św. Franciszka, który znajdował się w lewym ołtarzu. Św. Franciszek był o tyle cenny, że miał srebrną koszulkę. Może koszulka zaginęła, a obraz jest w jakimś innymi kościele? - zastanawiają się badacze.

Co kryje klasztorne sklepienie?

Jeszcze w latach 20. ubiegłego wieku w klasztornym kościele miały się znajdować rzeźby lwów. Były to stopnie do stalli, ale ich odnaleźć się nie udało. Do dziś podobne rzeźby zachowały się w Sulejowie.

Będą kolejne odkrycia?
Tego nie można wykluczyć. Jak tłumaczy Izabela Łukom-ska, ściany prezbiterium i nawy głównej zostały przebadane do wysokości gzymsu. Badania potwierdziły zapiski franciszkanina wizytującego klasztor i kościół na początku XX wieku. Stwierdził on wtedy, że na ścianach nie ma już polichromii. - Zastanawiamy się, jednak czy nie uda się nam odkryć czegoś wyżej, w sklepieniu. W prezbiterium mamy malowidła, więc może i tam są one ukryte - zastanawia się pani Izabela.

Renowacja to ciężka praca

Jak przyznają konserwatorzy, praca przy renowacji zabytkowych dzieł jest nie tyle ciężka, co mozolna. Trzeba zadbać oto, żeby ściągając przemalowania, czy wtórne nawarstwienia farb z późniejszych okresów, nie usunąć oryginału.
- Jest w tym jednak ogromna pasja i zawsze, przynajmniej na początku pracy z danym obiektem, detektywistyczny zapał. Informacji szuka się przecież idąc po małych tropach. Ale dzięki tej cierpliwej mozolnej pracy jesteśmy w stanie nadać dziełu taki wygląd, jak przed setkami lat - dodaje pan Krzysztof.

W poszukiwaniu funduszów

Do renowacji klasztornych wnętrz franciszkanie przymierzali się już od kilku lat. Decyzja o tym, że wreszcie podejmą się tego dzieła, zapadła dopiero na początku tego roku.
- Wiadomo, że prace potrwają przez kilka lat, ale najważniejsze jest to, żeby zacząć. Jak się już rozpocznie prace, potem jakoś dalej pójdzie - tłumaczy o. Janusz Łazarczyk, gwardian Klasztoru Franciszkanów.

Po ambonie przyjdzie czas na renowację ołtarza głównego i kolejnych ołtarzy. Franciszkanie szukają funduszy, a trzeba przyznać, że koszty konserwacji zabytków są ogromne. Remont samej ambony kosztował będzie 70 tys. złotych, koszt renowacji ołtarza głównego szacowany jest na 300-400 tysięcy złotych.

- Dostaliśmy 15 tys. złotych. od konserwatora zabytków w Łodzi, 30 tysięcy od urzędu miasta. Staramy się o wsparcie z urzędu marszałkowskiego. Prosimy również o pomoc instytucje, firmy i osoby prywatne. Koszty są wielkie, ale myślę, że może uda nam się powoli uzbierać fundusze na renowację i etapami będziemy realizować program - dodaje o. Janusz Łazarczyk.

Franciszkanie wciąż proszą o pomoc w finansowaniu prac konserwatorskich. O tym, jak można wesprzeć zakonników i zabytek, przeczytacie Państwo na ich stronie internetowej: www.radomsko.franciszkanie.pl.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto