Miłośnicy muzyki poważnej, choć w jej lżejszym nieco wydaniu, będą mieli co wspominać. Koncert Orkiestry Solistów Wiedeńskich, którym towarzyszyła sopranistka Judith Halasz był prawdziwym pokazem mistrzostwa i muzycznej wirtuozerii.
Dla radomszczan, poza duchowymi wzruszeniami, ważna była jeszcze jedna rzecz. Orkiestrą kierował Piotr Gładki, wywodzący się z naszego miasta. Pierwsze kroki muzyczne światowej sławy artysta stawiał w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia im. Grażyny Bacewicz w Radomsku. Ale miłość do muzyki, jak wspomina, zaszczepił mu jednak dziadek, Stanisław Migocki.
- Dziadek grał na skrzypcach, był kapelmistrzem w orkiestrze dętej w zakładach Komuna Paryska... Przygotowywał wszystkie instrumenty dęte. Do dzisiaj mam zresztą w domu mnóstwo partytur, które dziadek ręcznie przepisywał - wspomina pan Piotr. - W domu ciągle ktoś grał na jakimś instrumencie, mama grała na przykład na fortepianie... Tak się to zaczęło.
Artysta przeszedł długą drogę z Radomska do Filharmonii Wiedeńskiej. Naukę gry na skrzypcach pobierał w Szkole Muzycznej im. Eislera w Warszawie, Państwowej Szkole Muzycznej w Bielsku Białej, w Katowicach... Studia muzyczne ukończył w Hoch schule fur Musik und Theater w Hano-werze, następnie kontynuował naukę w Wiedniu.
Pan Piotr odwiedza nasze miasto, gdzie mieszka jego rodzina. Ostatni raz był tu osiem lat temu. Radomsko wspomina z sentymentem. - Ktoś kiedyś powiedział, że nasz dom, rodzina jest tam, gdzie groby naszych bliskich. W paszporcie też mam napisane, że urodziłem się w Radomsku i tak już pozostanie - mówi. - A Miejski Dom Kultury zmienił się niesamowicie. Pamiętam go z czasów, gdy był nieciekawym architektonicznie budynkiem...
Wybitny skrzypek daje nadzieje melomanom. Liczy bowiem, że nie był to jego ostatni występ w rodzinnym mieście.
- Wreszcie udało się nam zorganizować tu koncert i myślę, że współpraca będzie kontynuowana. Mam nadzieję, że publiczności radomszczańskiej koncert się podobał - mówi. - Czy przyjedzie tu orkiestra w pełnym składzie? To zależy od sponsorów, bo to są spore wydatki... Miejmy nadzieję, że tak. Jeśli nie w pełnym 80-osobowym, to chociaż w składzie 30-osobowym.
Pan Piotr nie odczuwał tremy, grając przed krajanami. - Ten etap mam już za sobą. Teraz chcemy dać jak najwięcej radości ludziom słuchającym naszego koncertu - twierdzi.
A dla początkujących muzyków ma radę, jak trafić do Filharmonii Wiedeńskiej. - Trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Wbrew pozorom to jest ciężka praca. Skrzypek, który nie ćwiczy jeden dzień, jest dwa dni do tyłu - dodaje.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?