W sobotę o godz. 17 w Przedborzu piłkarze ŁKS zmierzą się w kolejnym spotkaniu czwartej ligi z Pilicą. I trudno nie być pewnym, że łodzianie po raz kolejny zwyciężą. Łodzianie we wszystkich meczach, które do tej pory rozegrali przeważali od pierwszej do ostatniej minuty. W ani jednym spotkaniu wygrana ełkaesiaków nie była zagrożona.
Pilica Przedbórz radzi sobie w IV lidze raczej słabo, bo w siedmiu kolejkach zdobyła zaledwie sześć punktów, wygrywając zaledwie jeden mecz - ze Zjednoczonymi w Strykowie. Na własnym stadionie Pilica zagrała na razie trzy razy i zdobyła tylko jeden punkt.
Trener ŁKS Wojciech Robaszek podkreśla, że nigdy nie można lekceważyć rywala. I ma nadzieję, że jego zespół będzie mógł zagrać w mocniejszym składzie, niż w środowym spotkaniu z Borutą Zgierz. Tyko, że w piątek jeszcze nie było wiadomo, czy przeciwko Pilicy będzie mógł zagrać kapitan zespołu Michał Białek.
Humory w łódzkiej drużynie dopisują, chociaż Robaszek więcej wymaga od zawodników. - Do przerwy w meczu z Borutą powinniśmy prowadzić znacznie wyżej. Strzeliliśmy jednego gola, a mogliśmy jeszcze przynajmniej dwa - narzekał po spotkaniu ze zgierskim zespołem.
Co ciekawe, mimo spokojnego zwycięstwa nad Borutą także zawodnicy nie byli przesadnie zadowoleni ze swojej gry.
* * * * *
Przedbórz - to pierwszy w tym sezonie cel wyjazdowy kibiców ŁKS. Szefowie Pilicy Przedbórz pokazali, że sport jest dla nich najważniejszy i zaproponowali fanom z Łodzi200 miejsc... czyli połowę swojego stadionu!
Nie ma wątpliwości, że inne kluby bardzo czekają na to, co się wydarzy w Przedborzu. Jeśli będzie spokojnie - na pewno i one będą chciały organizować spotkania z ŁKS. Ale jeśli dojdzie do jakichkolwiek zamieszek, to już nikt nie odważy się na zorganizowanie meczu z udziałem kibiców ŁKS.
Szefowie klubu z al. Unii rękami i nogami bronili się przed wzięciem odpowiedzialności za zachowanie swoich fanów. Miejmy nadzieję, że grupa, która pojedzie do Przedborza, to rzeczywiście będą kibice. Kibice piłkarscy, a nie chuligani.
Na mecz w Przedborzu czeka też prezes Łódzkiego Związku Piłki Nożnej Edward Potok. Szef związku osobiście angażował się w rozmowy z klubami, które kolejno nie chciały organizować na własnych obiektach meczów z ŁKS. - Najważniejsze, żeby w tym całym zamieszaniu wygrał sport - podkreślał Potok. O tym, czy wygra sport przekonamy się w sobotnie popołudnie na stadionie w Przedborzu.
Mam przekonanie, że mimo wszystko mamy do czynienia z ludźmi, dla których piłka nożna, a nie bijatyka jest najważniejsza. Ale jeśli kibice ŁKS będą zachowować się źle, to ich drużyna powinna przegrać walkowerem. Bo hasło "niech zwycięży sport" musi obowiązywać obie strony.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?