Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Proces po wypadku na Fryszerce. Zeznawali nowi świadkowie

mk
fot. MK
Kolejni świadkowie zeznawali w sprawie Mariusza G., oskarżonego o spowodowanie śmiertelnego wypadku w okolicach Fryszerki pod Radomskiem.

23 grudnia w Sądzie Rejonowym w Radomsku kolejni świadkowie zeznawali w sprawie Mariusza G., oskarżonego o spowodowanie śmiertelnego wypadku w okolicach Fryszerki pod Radomskiem. Przypomnijmy, wypadek wydarzył się w 2012 r., wytypowany przez policję prawdopodobny sprawca przez półtora roku ukrywał się. Gdy w końcu został zatrzymany w sądzie powiedział, że to nie on kierował, a jego znajomy. Ten pół roku po wypadku popełnił samobójstwo. Bezsprzecznych dowodów na winę G. jednak nie ma.

Podczas wtorkowej rozprawy sąd przesłuchał biegłego, który po raz kolejny wypowiadał się na temat trwałości śladów zapachowych. - To że psy nie rozpoznały zapachu oskarżonego może oznaczać, że to nie on kierował samochodem w dniu wypadku albo że nie był stałym użytkownikiem samochodu, a miały miejsce tylko krótkotrwałe użycia. Używanie samochodu przez nawet 15 minut powinno zostawić ślad przynajmniej na 3 dni - tłumaczył biegły.
Jest także inna możliwość, a na taką wskazują zeznania nowego świadka. Ślady mogły zostać celowo zatarte przy użyciu środków chemicznych.

Długo trwało przesłuchanie mężczyzny, który przez 4 miesiące siedział w jednej celi z Mariuszem G. w areszcie śledczym w Piotrkowie Trybunalskim. Informację o takim świadku podczas poprzedniej rozprawy przedstawił prokurator Jacek Ciupa. Z zeznań mężczyzny wynikało, że oskarżony miał mu się przyznać do winy i chwalić przebiegiem wydarzeń z feralnej marcowej nocy. Ponoć opowiadał współwięźniowi, jak pił alkohol z kolegami, potem wracał do domu samochodem, potrącił rowerzystę i uciekł z miejsca zdarzenia.
Taką wersję wydarzeń współwięzień oskarżonego przedstawił sądowi. Mówił też o tym, że w zacieraniu śladów w samochodzie miał pomagać żonie i znajomym Mariusza G. mieszkający w Kamieńsku były policjant.

Świadek tłumaczył, że po opuszczeniu aresztu dwukrotnie odwiedzali go policjanci, którzy pytali o sprawę wypadku. Wtedy nic im nie powiedział, ale w końcu zgłosił się do prokuratury, bo "ruszyło go sumienie". Wspomniał też, że żona Mariusza G. nachodzi go i oskarża o to, że rodzina ofiary zapłaciła mu za zeznawanie.
Mężczyzna zaprzeczył, aby prokurator Jacek Ciupa, był jego znajomym czy sąsiadem, jak podczas ostatniej rozprawy mówił oskarżony.

We wtorek zeznawali też mężczyźni, którzy, według opinii współwięźnia G., feralnej nocy razem z G. pili alkohol z okazji święta stolarza. Ci zaprzeczyli, aby impreza miała miejsce w wieczór wypadku. Jeden z nich z całą pewnością stwierdził, że znajomych (w tym oskarżonego) gościł... ale dzień wcześniej.

Kolejną rozprawę wyznaczono na połowę stycznia. Zeznawać ma m. in. były policjant z Kamieńska, pozostali dwaj współwięźniowie Mariusza G. i mężczyźni, którzy pili razem z oskarżonym oraz osobą, którą wskazał jako sprawcę wypadku.

Czytaj więcej w kolejnych wydaniach "Dziennika Łódzkiego".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto