W Radomsku wciąż działa sklep, w którym sprzedawane są dopalacze. Do naszej redakcji zgłosiła się ostatnio zdesperowana Czytelniczka, której syn uzależnił się od środków odurzających. Postanowiła, że będzie walczyć o jego zdrowie i życie, ale nie jest łatwo.
- Syn kilka lat temu miał wypadek, od tamtego czasu ciągle zażywa dopalacze. Dziś to cień człowieka, żyje w zupełnie innym świecie, a ja nie mogę nic zrobić, bo jest pełnoletni. Dlaczego nie zlikwidują tego sklepu? Przecież on tam wszystko kupuje - żali się zatroskana matka.
Policja ma związane ręce, bo nie może podjąć żadnych czynności, gdy narkotestery nie wykryją narkotyków. Sanepid wciąż bada niebezpieczne substancje i nakłada zakazy i kary, a sklep jak działał, tak działa. W poniedziałek pracownicy radomszczańskiego sanepidu zabezpieczyli kolejne próbki i wydali trzymiesięczny zakaz prowadzenia działalności w pomieszczeniach sklepu. Na razie właściciel się do niego nie zastosował.
- W pomieszczeniu działają dwie firmy, jedna sprzedaje dopalacze, druga torebki i bransoletki. Nie możemy się domagać zamknięcia sklepu, bo nie wolno nam utrudniać działalności drugiej firmie - tłumaczy Marzena Dłubak, kierownik Sekcji Nadzoru Higieny i Środowiska w PSSE.
Sprawą już kilka miesięcy zajmuje się piotrkowska prokuratura. W styczniu pojawiły się zarzuty. Właścicielowi firm sprzedających niebezpieczne substancje zarzuca się, że prowadząc działalność gospodarczą przez sprzedaż dopalaczy sprowadzał na klientów niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. Jak informuje prokurator Sławomir Mamrot z Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie, śledztwo trwa.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?