Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

10-letni Miłosz z Radomska uratował ojczyma. Z autostrady A1 zadzwonił na numer 112. „Bardzo się bałem”. ZDJĘCIA

Jacek Drożdż
Jacek Drożdż
Główni uczestnicy zdarzeń na autostradzie A1 pod Łodzią: 10-letni Miłosz i jego ojczym Kamil Blada
Główni uczestnicy zdarzeń na autostradzie A1 pod Łodzią: 10-letni Miłosz i jego ojczym Kamil Blada Jacek Drożdż
Dzwoniąc z autostrady A1 na numer 112, 10-letni Miłosz z Radomska uratował życie swojemu ojczymowi

Do dramatycznych wydarzeń doszło w grudniu ubiegłego roku. Kamil Blada być może zawdzięcza życie 10-letniemu Miłoszowi z Radomska. Chłopiec po wypadku na autostradzie A1 zadzwonił na numer 112 i wezwał pomoc.

- Jechaliśmy we dwóch samochodem do Łodzi, odebrać teścia ze szpitala Barlickiego w Łodzi. W samochodzie był też pies, Burza. Przygotowaliśmy się do podróżny, ale warunki były bardzo ciężkie. To był ten pierwszy atak zimy, śnieg, wiatr… Wyjechaliśmy około 13, droga przebiegała spokojnie, trochę rozmawialiśmy. Autostradą A1 dojeżdżaliśmy już do Łodzi. Pamiętam, że minęliśmy znak Łódź Południe… I potem nie pamiętam już nic – opowiada Kamil Blada, ojczym Miłosza. - Nie pamiętam momentu uderzenia, nie pamiętam, że straciłem przytomność, że coś się ze mną działo. Później dowiedziałem się, że Miłosz zabrał mi kluczyki, bo wyszedłem z samochodu, żeby zobaczyć, co się stało i chciałem jechać dalej.

Jak się okazało, opel kierowany przez pana Kamila zjechał z drogi i uderzył w barierki. Kierowca stracił przytomność, z ust leciała mu krew, bo po uderzeniu przygryzł sobie język. W aucie był tylko 10-latek, który na szczęście wiedział, jak zachować się w tej dramatycznej sytuacji.

- Nie wiedziałem, co się dzieje. Bardzo się bałem. Kamil zemdlał… Nie wiedziałem, czy dzwonić po karetkę, czy po policję. Więc postanowiłem, że zadzwonię na numer 112. W trzeciej klasie mieliśmy lekcję, pod jaki numer zadzwonić w takiej sytuacji. I pani pokazywała też, jak pomóc osobie, która straciła przytomność – opowiada Miłosz. - Mój telefon odebrała pani dyspozytorka, która starała się mnie uspokoić, bo byłem bardzo zdenerwowany. Rozmawialiśmy o choince, o klockach LEGO i o moim psie. Potem, po około 20 minutach przyjechała straż pożarna i już było lepiej... Potem jeszcze przyjechała karetka pogotowia.

Pan Kamil świadomość odzyskał dopiero siedząc w radiowozie. - Pamiętam, że policjant w jakimś protokole powypadkowym zaznaczał, jakie są uszkodzenia samochodu i tłumaczył, co się stało. I pamiętam, że Miłosz jedną ręką podtrzymywał mi głowę, a drugą gładził psa – wraca wspomnieniami do tamtego dnia pan Kamil. - Miłosz podtrzymywał mi głowę, bo wykonywał polecenia pani dyspozytorki, pani Eweliny. A ja po raz drugi straciłem przytomność. Po raz kolejny na przyjazd karetki czekaliśmy około 30 minut.

Finał tej historii? Przytomność umysłu 10-letniego Miłosza i jego wiedza, jak zachować się w trudnych chwilach być może uratowały życie panu Kamilowi, który został przewieziony do szpitala w Brzezinach. Do chłopca przyjechała mama, też z przygodami, bo w wyniku wypadku autostrada A1 była zablokowana.

- Najgorszy był ostatni moment. Patrzę na nawigację, zostało do przejechania pięć kilometrów... i 35 minut. Taki korek się zrobił… Jestem z Miłosza bardzo dumna, zawsze jestem z niego dumna. Miłosz jest bardzo opanowany, spokojny, wyważony, racjonalny – mówi Karolina Kwaśniak, mama Miłosza. - Ma zupełnie inny charakter niż ja. Śmieję się, że gdy idziemy do stomatologa, to role się odwracają. Nie ja idę z Miłoszem, ale Miłosz ze mną. Płaczę na sam widok przychodni, a on spokojnie, wie, że trzeba to zrobić…

Dodajmy, że na co dzień Miłosz jest uczniem czwartej klasy w Publicznej Szkole Podstawowej nr 9 w Radomsku. Jego ulubione przedmioty? - Matematyka, historia i polski – wymienia jednym tchem.

A w najbliższy piątek, 10 lutego, 10-letni Miłosz z Radomska zostanie nagrodzony przez Wojewodę Łódzkiego. Okazją będzie Europejski Dzień Numeru Alarmowego, który przypada 11 lutego. Natomiast już jutro, w środę, 8 lutego, Miłosz spotka się z prezydentem Radomska Jarosławem Ferencem.

10-letni Miłosz z Radomska uratował życie swojemu ojczymowi, zadzwonił na nr 112

Historia z happy endem? W tej beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu.

- To była autostrada, uczęszczana droga, środek dnia, a jednak nikt się nie zatrzymał, żeby sprawdzić, co się stało. Nikt nie zorientował się, że dzieje się coś niedobrego. Samochód stał przecież ukosem, bo uderzyliśmy w barierki, nikt nie zareagował – mówi Kamil Blada. - Prawda, że nie były włączone światłą awaryjne. Dopiero gdy przyjechała straż pożarna, pojawiły się służby, wtedy zaczęła się jakakolwiek pomoc. Ale sama rozmowa, czekanie na straż pożarną to było jakieś 30 minut. Co by się stało, gdybym jechał sam?

- A gdyby w samochodzie było jeszcze mniejsze dziecko, który nie wiedziałoby jak się zachować w takiej sytuacji? Zostałoby samo, przestraszone. Najtrudniej jest mi zrozumieć to jako matce: przecież swoim zachowaniem pokazujemy i dajemy przykład dziecku – dodaje Karolina Kwaśniak.

Opiekunowie Miłosza mówią o jeszcze jednej sprawie. - Zasłabłem za kierownicą, miałem drgawki i od razu zostałem zakwalifikowany: padaczka alkoholowa. A przecież nie piłem. Alkohol pijemy bardzo rzadko. Akurat w tym dniu siadłem za kierownicą po czterech nocnych zmianach, może to była chwila słabości – mówi pan Kamil.

- Momentami było bardzo nieprzyjemnie. W szpitalu w Brzezinach Kamil spędził jedną dobę i wyszliśmy na własne życzenia. Bo został potraktowany jak osoba, która nadużywa alkoholu. I podejrzenie było jedno: padaczka alkoholowa. Nie zrobiono mu badań serca tylko krew i tomograf, dobre chociaż i to. Ale w dokumentach lekarze chcieli wpisać właśnie padaczkę alkoholową. Na dodatek o ten alkohol wielokrotnie był wypytywany Miłosz. Aż się popłakał – przypomina pani Karolina.

Mama Miłosza zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. - Uważamy, że w szkole jest za mało lekcji, na których są ćwiczone takie zdarzenia. Dzieci uczą się na pamięć numerów telefonów, ale ciężko im przeprowadzić rozmowę z operatorem. Miłosz ogląda dużo programów typu „Na ratunek 112” i dlatego wiedział, jak i co należy mówić. Musiał podać na przykład, gdzie się znajduje. Tego w szkole nie uczą – wyjaśnia. - Gdy doszło do wypadku, Miłosz zadzwonił również do mnie: że mieli wypadek, że Kamil jest nieprzytomny i leci mu krew z ust. Powiedziałam, że zaraz do niego oddzwonię i połączyłam się ze służbami. Byłam bardzo zdenerwowana. Ale gdy usłyszałam nagranie, jak Miłek zadzwonił na 112, jak rozmawiał, to aż się popłakałam. Bo moja rozmowa to był płacz, krzyki, a dziecko? Zachowało zimną krew.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto