Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Aktorzy z Radomska błyszczą w serialach paradokumentalnych. Gdzie grają?

wod
Aktorzy z Radomska błyszczą w serialach paradokumentalnych - na zdjęciu Dominika Szwed-Kipigroch (z lewej)
Aktorzy z Radomska błyszczą w serialach paradokumentalnych - na zdjęciu Dominika Szwed-Kipigroch (z lewej)
„Ukryta prawda”, „Słoiki”, „Ten moment”, „Pielęgniarki”, „W11”, „Detektywi”... m. in. w tych serialach widzowie mogą oglądać radomszczan. W paradokumentach grają m. in. Katarzyna Zawadzka, Dominika Szwed-Kipigroch, Marek Biesiada i Kamil Bugdal.

W ostatnim czasie na ekranach telewizorów furorę robią seriale paradokumentalne. Widzowie zazwyczaj albo je uwielbiają, albo wręcz odwrotnie, nienawidzą. Nie zmienia to jednak faktu, że praktycznie co kilka miesięcy w ramówkach największych stacji telewizyjnych pojawiają się ich nowe odsłony. Jest to więc również dobra okazja dla tych, którzy chcieliby się sprawdzić w roli aktorów telewizyjnych.

Jakiś czas temu pisaliśmy o Kamilu Bugdalu, który wystąpił w serialu „Na ratunek 112” i chociaż – na razie – to jedyna jego telewizyjna rola, to jednak propozycji miał więcej. - Pięć razy musiałem odmówić, bo miałem obowiązki zawodowe. Ruszała nowa produkcja, o detektywach lub coś w tym rodzaju, ale nie mogłem, bo... czas – opowiada nam radomszczanin.

Kamil, mimo tych propozycji, patrzy realnie na udział w tego typu produkcjach. - Nie ma co się oszukiwać, że jak człowiek zagrał w paradokumencie to już jest gwiazdorem, aktorem i zaraz będzie na czerwony dywan wchodził i autografy rozdawał – twierdzi. - Nie tędy droga. To jest po prostu masówka, takie jest tutaj tempo pracy. Jak opowiadano mi na planie, ekipa filmowa pracuje 7 dni w tygodniu, od rana do wieczora.

Radomszczanin zastanawia się również nad tym, jak by się odnalazł w innego rodzaju aktorstwie, w teatrze. - Wiem, że w Radomsku jest Teatr Źródło, że w MDK również występują inni aktorzy-amatorzy. Takie inicjatywy ubogacają lokalną społeczność. Jeżeli kiedyś się zdecyduję na ten ruch, gdy nie będę obłożony obowiązkami, to spytam, czy ktoś mnie tam jakimś łaskawym okiem ogarnie – mówi z uśmiechem Kamil Bugdal.

Zobacz Kamila Bugdala w serialu**Na ratunek 112**.

Swoją pierwszą rolę ma także na koncie Marek Biesiada. Radomszczanin, będący aktorem Miejskiego Teatru Źródło, zagrał w serialu „Detektywi w akcji”. Zapytaliśmy go o różnicę w pracy w teatrze oraz na planie.

- Przede wszystkim, praca w teatrze jest trudniejsza niż na planie filmowym. Na scenie wszystko musi być bardziej wypracowane, przy produkcji paradokumentów nie ma na to czasu. Gdy wieczorem zaproponowano mi rolę, to już następnego dnia musiałem być na planie. Nie mogłem więc sobie wszystkiego przećwiczyć, dobre wczuć się w swoją postać – opowiada aktor Teatru Źródło. -W sumie, proces produkcji był dla mnie mało atrakcyjny. To były tylko fragmenty, które musiały być niekiedy kilkakrotnie powtarzane. Robiono ujęcia w różnych kadrach – mówi o pracy na planie Marek. - Niektóre nie wychodziły, nie miałem jednak możliwości zweryfikowania, co robię dobrze, a co źle. Nikt praktycznie nie zwracał uwagi na moją wymowę czy gesty, co mnie zresztą bardzo dziwiło. Były tylko drobne poprawki co do mojego ustawienia.

Dlaczego więc aktor teatralny zdecydował się na grę w telewizji? - Było to o tyle ciekawe doświadczenie, że mogłem w końcu zobaczyć samego siebie z drugiej strony, jako widz. Gdy występuję w teatrze to czasem oglądam małe urywki na nagraniach. Tutaj jednak mogłem zobaczyć całość, ocenić siebie. Dodało mi to pewności, że to co robię, jest coś warte. Moje przypuszczenia potwierdziły też kolejne propozycje. Odmawiałem jednak kilka razy z braku czasu – kończy.

Zobacz Marka Biesiadę w serialu Detektywi w akcji - Odcinek 137

W spektaklach Miejskiego Teatru Źródło możemy zobaczyć też inną osobę, która występowała w serialach i to wielokrotnie. Mowa tutaj o Katarzynie Zawadzkiej. Ma ona za sobą występy w takich produkcjach paradokumentalnych jak np. „Słoiki”, „Ten moment”, „Pielęgniarki”, „W11 – Wydział Śledczy”, „Detektywi”, jak również „Gliniarze”. Katarzyna grała również w serialach obyczajowych, m. in. w „Barwach szczęścia”.

Od czego wszystko się zaczęło? - Studiowałam aktorstwo w Krakowie, więc naturalne było to, że wzięłam w końcu udział w castingu. Był to po prostu sposób na znalezienie pracy, pracy w zawodzie – mówi. - Chociaż zdecydowanie wolę teatr, to jednak doświadczenia związane z telewizją są dla mnie bardzo ciekawe. Pracowałam nie tylko od tej aktorskiej strony, lecz także w obsadach produkcyjnych, czyli organizowałam plany zdjęciowe. To są zupełnie dwie różne rzeczy, niebo a ziemia. W teatrze próby są najpierw czytane, później następują rozmowy z reżyserem, określenie postaci, dochodzenie do tego, co chce się osiągnąć. To jest praca, która musi trwać, nie da się tego przeskoczyć. Jesteśmy tam włożeni w pewnego rodzaju konwencję.

Jak to więc wygląda w przypadku seriali? - Na planach filmowych trzeba odzwierciedlać naturalne życie. W pracy przy paradokumentach podoba mi się ta cała organizacja, szybkość działania, że trzeba pracować błyskawicznie, że nie ma czasu na zastanawianie się nad detalami – wyjaśnia różnice Katarzyna. - Tu trzeba się bardzo mocno skupić. W teatrze zaś można pochodzić trochę z rolą, ma się więcej czasu na jej przemyślenie. Na planie współpraca z reżyserem polega więc na czymś zupełnie innym, zmiany wprowadza się od razu.

Aktorzy grający w paradokumentach muszą się liczyć z krytyką m. in. youtubera Macieja Frączyka "Niekrytego Krytyka". Ten na swoim kanale ocenił jeden z odcinków "Słoików", w którym wystąpiła Katarzyna Zawadzka. Zobacz: Przemyślenia Niekrytego Krytyka: SŁOIKI 2

Po szkole aktorskiej jest też Dominika Szwed-Kipigroch, także i jej paradokumenty nie są obce. Radomszczanka występowała w takich produkcjach jak „W11 – Wydział Śledczy”, „Ukryta prawda” czy „Ten moment”.

Tak aktorka opowiada o swoim pierwszym występie w serialu: - Zagrałam z ciekawości, ale też po to, żeby sobie dorobić. To były moje początki. Zaczynając szkołę aktorską, razem z koleżankami z rozbiegu pognałyśmy do agencji aktorskiej, żeby po prostu zacząć grać. Na cóż było czekać? - wspomina.

Radomszczańska aktorka miała wiele dylematów związanych z występowaniem w tego rodzaju produkcjach. - Nie chciałam grać w „Ukrytej prawdzie” i innych paradokumentach, ponieważ nie lubiłam tego oglądać – opowiada. - Raził mnie sposób filmowania, pewien chaos, rozchwianie kamery, gra amatorów, którzy paradoksalnie zamiast uwiarygadniać... czynią fabułę sztuczną i ciężką do odbioru. Jednak zdecydowałam się zagrać po kilku dniach namawiana przez pracownicę agencji.

Zobacz Dominikę Szwed- Kipigroch w serialu**Ten moment**.

Co więc przeważyło? - Spotkałam się z wieloma krytycznymi opiniami dotyczącymi paradokumentów i udziału w nich. Wcale się temu nie dziwię, sama miałam kiedyś podobne zdanie – opowiada Dominika. - Nadal paradokumentów nie oglądam, zdradzę też, że właściwie obejrzałam tylko produkcje ze swoim udziałem. Wolę po prostu seriale fabularne.

Dominika jest jednak świadoma tego, jaką siłę przebicia, w stosunku do innych występów, ma udział w serialach paradokumentalnych. - Na mój spektakl lub koncert przychodzi od 40 do 300 osób, przed telewizorami zasiadają miliony. Komentarz pozostawiam państwu – mówi.

Dominikę będziemy mogli zobaczyć już niedługo w jednym z odcinków "Ukrytej prawdy". Na czerwiec zaplanowano nagrania.

Pozostaje tylko życzyć naszym radomszczańskim aktorom dalszych sukcesów.

Zobacz także: "Misterium Życia i Śmierci Jezusa z Nazaretu" Teatru Źródło w MDK w Radomsku [ZDJĘCIA+FILM]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto