Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Będzie nowa powieść historyczna Mariana Grotowskiego z Radomska [ROZMOWA]

Jacek Drożdż
Jacek Drożdż
Jacek Drodż
Marian Grotowski z Radomska wydaje kolejną książkę. Ponownie sięga do historii Polski

Marian Grotowski z Radomska jest autorem dwóch powieści historycznych: „Lesko” oraz „Szewc”. Pierwsza opowiada o początkach państwa polskiego, druga natomiast, zatytułowana „Szewc”, poświęcona jest Janowi Kilińskiemu. W kolejnej powieści Marian Grotowski ponownie sięga do historii Polski.

Może parę słów o nowej powieści?
Książka będzie nosiła tytuł „Włodkowic”. Głównym bohaterem powieści jest Paweł Włodkowic, skromny kapłan, żyjący w czasach króla Jagiełły. Po bitwie pod Grunwaldem Paweł Włodkowic wsławił się tym, że bronił Polski, bronił króla na soborze w Konstancji. Posługując się prawem udowodnił całej Europie, co robili u nas Krzyżacy. Niosąc wiarę w Chrystusa posługiwali się zbrodnią, zabójstwami, kłamstwem, a nie ewangelią. Gdyby nie ten skromny kapłan, zwycięstwo grunwaldzkie szybko zamieniłoby się w porażkę, bo praktycznie cała Europa była przeciwko Polsce.

Skąd pomysł na książkę o takiej tematyce?
Zafascynowała mnie historia. Nauka historii to nie tylko ciąg zdarzeń, szereg dat, ale całe procesy zdarzeń… W historii jest wielka nauka, nie chodzi w niej o to, żeby nauczyć się jej pamięciowo, ale o to, by opanować pewne procesy, zasady. Historia również rządzi się pewnymi prawidłowościami i mnie taka nauka historii urzekła. Kończąc jedną powieść, szukam tematu do kolejnej. Przyglądam się interesującym postaciom w historii Polski, może zapomnianym, ale niezwykłym, zasłużonym, które miały wpływ na losy państwa. Nauka historii pozwala przewidzieć nie tylko to, co będzie się działo, ale również zrozumieć to, co się działo kiedyś… Jak to się stało, że Mieszko stworzył prężne państwo? Przecież byli inni władcy z nie mniejszymi ambicjami, inne plemiona… A udało się to tylko jemu.
Wracając do Włodkowica… Zakon Krzyżacki był w Europie ogromną siłą. Uważali, że nic im nie zagraża. Tymczasem Polska stawiła im czoło. Bo wówczas była jedność, wszyscy tak samo myśleli o Polsce, chcieli o nią walczyć.

Jak pracowało się Panu nad tą powieścią?
Nie miałem problemów z dotarciem do materiałów źródłowych. Gorzej było z „Leskiem”, gdy chciałem dotrzeć do dokumentu „Dagome iudex”. Nie jestem zawodowym historykiem, więc do pewnych miejsce nie miałem dostępu. A ten dokument znalazłem dopiero w niepozornej książce w bibliotece Zespołu Szkół Drzewnych. W przypadku Włodkowica było zupełnie inaczej. Materiały źródłowe są dostępne, wszystko jest udokumentowane…

Pisze Pan powieści historyczne, dlaczego?
Kiedyś wcale się tak bardzo historią nie interesowałem. Ale dosyć dawno temu zacząłem pisać „Leska”. Byłem wówczas w Grupie Literackiej Ponad, ogłoszono konkurs na powieść dla młodzieży, a mnie przyszedł go głowy pomysł napisania powieści o początkach państwowości polskiej. To był wówczas modny temat. Telewizja pokazywała seriale historyczne „Znak Orła”, „Przyłbice i kaptury”… To wszystko mnie też zafascynowało i pomyślałem, że może by taką powieść dla młodzieży napisać. Mógłbym zawrzeć w niej opisy przyrody, wszystko, to się wówczas działo. Zacząłem więc pisać. Ale emocje opadły, chęci też brakło.
Potem dowiedziałem się, że będę miał ciężką operację serca. I postanowiłem wrócić do pisania. To pozwalało mi zapomnieć o chorobie, problemach, które mnie otaczały. Skończyłem książkę, ale pojawił się niepokój o nią. Nawet bałem się przesłać rękopis do wydawców, bo nie wiedziałem, jaka będzie odpowiedź. Ostatecznie okazało się, że kilku z nich chce ją wydrukować i związałem się z wydawnictwem z Warszawy.
Książka została wydana, przeszedłem operację i nagle okazało się, że czegoś mi brakuje. Musiałem się czymś zająć. I wymyśliłem kolejną powieść, „Szewc”. Zamykałem się w swoim pokoiku, pisałem, żyłem ze swoimi bohaterami…

Kiedy będziemy mogli kupić „Włodkowica”?
Liczyłem na to, że to będzie przełom lutego i marca. Niestety, doszło do opóźnień. Mam nadzieję, że książka będzie dostępna pod koniec marca. Jak ktoś powiedział, „jest już za progiem”…

A może zdradzi Pan temat następnej powieście?
To będzie książka o Zygmuncie Szczęsnym-Felińskim i już ją kończę! To był arcybiskup Warszawy, który trafił w mieście na najgorszy okres – czas powstania styczniowego. Początkowo uważany był nawet za zdrajcę, za sługusa cara Aleksandra, ale okazał się zwycięzcą, powiedział to, co kardynał Wyszyński: „nie pozwalam”. Trafił na 20 lat na Syberię...

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto