Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co wspólnego z Przedborzem ma królowa Elżbieta II? Chodzi o karykatury autorstwa Łukasza Czuryłło. ZDJĘCIA

Jacek Drożdż
Jacek Drożdż
Arch. prywatne Łukasz Czuryłło
Łukasz Czuryłło z Przedborza opowiada o karykaturach wysłanych królowej Elżbiecie II

Śmierć królowej Elżbiety II Windsor poruszyła ludzi na całym świecie. Mało kto jednak wie o związkach brytyjskiego dworu królewskiego z … Przedborzem, niewielkim miasteczkiem w województwie łódzkim.

Jak to się stało? Wszystko za sprawą Łukasza Czuryłło z Przedborza…

- Czasami wydaje się, że pisanie listów do znanych ludzi lub ważnych instytucji nie ma sensu, bo przecież pisze tysiące ludzi i kto by czytał akurat naszą korespondencję. Tymczasem przekonałem się, że może być inaczej. Jedną z moich pasji jest rysowanie, zwłaszcza rysunek satyryczny. Był rok 2003. W archiwalnym numerze „Brytanii” czytałem o historii angielskiej karykatury i pracach, które znalazły się w kolekcji Rodziny Królewskiej – opowiada Łukasz Czuryłło. - Pomyślałem sobie: spróbuję. Przecież marszałek Charles de Gaulle też zbierał swoje karykatury. Narysowałem 5 karykatur: charakterystycznego nosa rodziny Windsorów, księcia Karola, księżnej Diany, Królowej Matki i Jej Wysokości Elżbiety II oraz napisałem, że słyszałem o królewskich zbiorach karykatur. Na kopercie w miejscu adresata napisałem tylko: The Royal Family, The Windsor Castle, England.

Po dwóch tygodniach, jak wspomina pan Łukasz, dostał list z podziękowaniami. W imieniu Królowej odpisała mu tzw. Lady – in - Waiting - pani Susan Hussey. Oto jego treść:
„Balmoral Castle
12 sierpnia 2003
Drogi Panie Czuryłło,
Królowa życzyła sobie, abym odpisała Panu i podziękowała za list i karykatury, które Pan przesłał.
Jej Wysokość jest bardzo zadowolona z Pańskiego listu i jeszcze raz dziękuje za dobre słowa o Niej.
Z poważaniem,
Susan Hussey
Dama Dworu”

To nie był jednak, jak się okazało, koniec przygody z dworem angielskim i wymianą korespondencji.

- Pracowałem wtedy w szkole podstawowej i przypadło mi zorganizowanie prezentacji Anglii podczas Dni Europejskich. Z jedną z klas, w której uczyłem języka angielskiego przygotowałem przedstawienie „This is England!”. Sami zrobiliśmy stroje, zorganizowaliśmy podkład muzyczny (wtedy jeszcze na kasecie magnetofonowej), a postaciami przedstawienia byli: strażnik królewski, książę Karol i królowa Elżbieta, piłkarz i kibic piłkarski, policjant „Bobbie”, dwóch punków tworzących zespół rockowy, właściciel pubu oraz pastor – kontynuuje opowieść Łukasz Czuryłło. - Pubem był koń gimnastyczny, a uliczną latarnią z kierunkowskazem stalowy wieszak na ubrania. Do zrobienia berła wystarczył tłuczek od kartofli owinięty srebrną folią do pieczenia. Pomysł przedstawienia był na tyle trafiony, że znajomi angliści prosili mnie o przesyłanie scenariusza, który posłużył mi później przy pisaniu artykułu instruktażowego dla magazynu The Teacher, wydawanego wtedy co miesiąc w Warszawie (This is England! A School Performance. „The Teacher”, No. 5 (29) 2005, p. 50 – 51).

Wcześniej jednak nasz rozmówca jeszcze raz napisał do królowej. Przygotował serię nowych rysunków i zdjęcia ze swojej szkolnej imprezy. Do listu dołączył też nieco spóźnione życzenia kolejnych szczęśliwych lat panowania z okazji Złotego Jubileuszu. I ponownie dostał list z Dworu Królewskiego z kolejnymi podziękowaniami i znacznie dłuższy. Co więcej, na kopercie znowu nie podał dokładnego adresu. Napisał jedynie: Her Majesty Elisabeth II, Buckingham Palace, London, England.

„Balmoral Castle
24 sierpnia 2004
Drogi Panie Czuryłło,
Królowa życzyła sobie, abym odpisała Panu i podziękowała za list oraz załączone zdjęcia i rysunki.
Jej Wysokość uważa Pański list za wielce życzliwy i była bardzo zainteresowana prezentacją z Waszej szkoły, na którym przedstawiono Anglię i jej kulturę.
Królowa jest bardzo wdzięczna za serdeczne życzenia i poprosiła, abym jeszcze raz podziękowała za dobre słowa o Jej Wysokości.
Z poważaniem,
Susan Hussey
Dama Dworu”

- Listy wraz z kopertami oczywiście przechowuję do dzisiaj jako cenną pamiątkę. Co ciekawe, są na nich tylko naklejki poczty lotniczej, ale nie ma znaczków. Do przesyłki wystarczą stemple Pałacu Buckingham i Królewskiej Poczty. Nie mówiąc już o tym, że nie pomylono mojego trudnego nazwiska i nazwy miejscowości, co zdarzało się nieraz również w Polsce – kończy Łukasz Czuryłło. - Być może ktoś z czytelników określi mnie mianem „anglofila”. Może i będzie w tym trochę racji, a jeśli chce się upewnić co do swojej opinii, to wystarczy rzucić okiem na załączone zdjęcie części mojej kolekcji.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto