Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co zostało z dawnych tradycji wielkanocnych Ziemi Radomszczańskiej?

mk
Gospodynie z gminy Gomunice wciąż własnoręcznie przygotowują wielkanocne palmy
Gospodynie z gminy Gomunice wciąż własnoręcznie przygotowują wielkanocne palmy fot. E. Sukiennik
Jak radomszczanie i mieszkańcy powiatu kultywują dawne tradycje wielkanocne? W niektórych miejscowościach trzeba uważać na śmigusowy prysznic. Bywają i wyjątkowe miejscowe zwyczaje...

Palmy, wierzbowe gałązki, pisanki, kraszanki, kołacze, własne wypieki i śmigus-dyngus z gaikiem, polewaniem wodą i smaganiem po łydkach młodych panien... Co na ziemi radomszczańskiej zostało z dawnych tradycji wielkanocnych? Jakie zwyczaje wciąż są przekazywane z pokolenia na pokolenie? Niestety jest ich coraz mniej.

Jedną z tradycji , która zachowała się przez lata jest święcenie wielkanocnych palm podczas nabożeństw Niedzieli Palmowej, zwanej też Kwietną. - W takiej własnej roboty palmie przede wszystkim powinny się znaleźć gałązki z wierzby, które o tej porze pokryte są tzw. kotkami, baziami, bagniątkami. Zdarza się, że kupujemy gotowe palemki w kwiaciarni czy na straganie, ale te często kolorowe i bogato zdobione nie są związane z naszą prawdziwą polską tradycją - mówi Barbara Sitek z Muzeum Regionalnego w Radomsku.

Są jednak miejsca, gdzie gospodynie razem z córkami i wnuczkami wciąż same robią palmy. Tak jest na przykład w gminie Gomunice. - Przed świętami zawsze same tworzymy palmy wielkanocne. Jedną dużą robimy wspólnie do kościoła, każda gospodyni robi też palemkę do własnego domu - mówi Elżbieta Sukiennik z biblioteki w Gomunicach.

Panie z Gomunic, jak każe tradycja, wykorzystują bazie, bukszpan i kolorowe kwiatki z bibuły. Od Niedzieli Palmowej rozpoczynają się obrzędy Wielkiego Tygodnia, a od Wielkiego Czwartku Triduum Paschalne.

W Wielką Sobotę idziemy do kościoła święcić koszyki z pokarmami - to chyba najsilniejsza tradycja, ale i tak zmodyfikowana z biegiem lat. - W dzisiejszych czasach te pokarmy zredukowane są do małych koszyczków. Jeszcze przed dziesiątkami lat święcone były duże ilości pokarmów, w dużych koszach, donicach, często nawet nieckach - wspomina Barbara Sitek. - Dzisiaj święcimy pokarm tylko symbolicznie.

W koszyczku powinien się znaleźć przede wszystkim baranek wielkanocny jako symbol Zmartwychwstałego Chrystusa, chleb, ocet, masło, oczywiście wędzonki - kiełbasy i szynki - oraz jajko jako symbol płodności i nowego życia.

Malowanie i zdobienie jajek to jeden z najstarszych zwyczajów wielkanocnych. Rysunki na pisankach były najczęściej motywami ludowymi charakterystycznymi dla danego regionu. Dziś bywa, że z braku czasu gospodynie kupują gotowe pisanki pomalowane przez twórców ludowych. Wciąż jednak najbardziej popularne jest farbowanie jaj łupinami cebuli.

Niedziela Wielkanocna rozpoczyna się od mszy zwanej rezurekcją z uroczystą procesją dookoła kościoła. Po nabożeństwie wszyscy udają się do domów na wielkanocne śniadanie. - Dawniej mówiło się, że było to „śniadanie bez dymu”, bo nie rozpalało się ognia w piecu. Spożywało się tylko to, co przygotowano w Wielkim Tygodniu - mówi Barbara Sitek.

Niedzielę zawsze spędzało się w ściśle rodzinnym gronie, tego dnia raczej się nie przemieszczano. Inaczej było już w poniedziałek i ta tradycja wciąż ma swoje odzwierciedlenie we współczesnym świętowaniu.

Jak tłumaczy pracownica Muzeum Regionalnego, Poniedziałek Wielkanocny, nazywany też potocznie śmigusem- dyngusem, od dawna był dniem weselszym, w którym nawzajem oblewano się wodą . - Nazwa ,,śmigus- dyngus” ma swoją genezę w dwóch odrębnych czynnościach. ,,Śmigus” to było oblewanie wodą, ale też smaganie młodych dziewcząt gałązkami po łydkach przez kawalerów - opowiada. - Smagano te dziewczyny, które się podobały. Za to panny wywdzięczały się jajkami, pisankami czy innymi świątecznymi pokarmami, lepszym ciastem. Dyngusem nazywano chodzenie od domu do domu i składanie życzeń, za to również wywdzięczano się pokarmami, jajkami.

Dzisiaj tradycja polewania wodą, bardzo żywa jeszcze kilka-kilkanaście lat temu, kultywowana jest w mniejszym stopniu.
- Wśród dzieci, młodzieży tak... Widać, jak szaleją z wodą na osiedlach. Ale wśród dorosłych polewanie wodą nie jest już takie częste - mówi o tradycji śmigusa na terenie Gomunic Elżbieta Sukiennik.

Bardzo żywa jest tradycja obfitego polewania wodą (nawet nieznajomych) w Pławnie z Gminie Gidle. - Czasami podczas spaceru nie można uniknąć prysznica - przyznaje Wioletta Ojrzyńska, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Gidlach.

Mieszkańcom swojej wsi obfity dyngus zawsze sprawiają strażacy z Radziechowic Drugich, przejeżdżając wozem i lejąc po oknach. Z kolei strażacy ochotnicy z Radziechowic Pierwszych od wczesnego ranka chodzą po wsi ,,z kurkiem”, czyli figurką koguta na wózku. - Zbieramy się w kilkanaście osób, stroimy wózek i chodzimy od domu do domu, śpiewamy przyśpiewki i składamy życzenia - opowiada Zbigniew Powroźnik, prezes OSP.

Podczas takich wizyt gospodarze obdarowują strażaków drobnymi datkami.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto