Coraz więcej obcokrajowców uczy się w szkołach w Radomsku. Jak placówki radzą sobie z ich edukacją?

Obowiązek szkolny w naszym kraju dotyczy także dzieci legalnie przebywających u nas imigrantów. Te, które nie dają sobie rady z językiem polskim, mogą liczyć na specjalne lekcje uzupełniające finansowane przez samorządy. Dotyczy to także małych Polaków z rodzin wracających z emigracji.

Z danych wydziału edukacji urzędu miasta w Radomsku wynika, że liczba dzieci cudzoziemców w radomszczańskich przedszkolach i podstawówkach wzrosła w ciągu ostatnich 3 lat niemal dwukrotnie. W roku szkolnym 2019/2020 uczyło się w nich 27 obcokrajowców (w tym 22 obywateli Ukrainy, a także obywatele Wielkiej Brytanii, Jemenu i Armenii), rok później obcokrajowców w szkołach podstawowych i przedszkolach było 40. W tym roku szkolnym (2021/2022) do placówek prowadzonych przez miasto uczęszcza 53 dzieci obcokrajowców (z Ukrainy, Wielkiej Brytanii, Wietnamu, Białorusi i Mołdawii).

Dla uczniów przybywających z zagranicy, podległych obowiązkowi szkolnemu, którzy nie znają języka polskiego albo znają go na poziomie niewystarczającym do korzystania z nauki, miasto organizuje w szkołach, do których uczniowie uczęszczają, dodatkową, bezpłatną naukę języka polskiego - wyjaśnia Małgorzata Krupska, naczelnik wydziału edukacji w urzędzie miasta.

Zajęcia odbywają się indywidualnie lub dla dzieci o zbliżonym wieku i umiejętnościach w grupach w wymiarze dwóch godzin tygodniowo. Jak dodaje naczelnik Krupska, w tym roku szkolnym przydzielono 30 godzin tygodniowo dodatkowego języka polskiego, zaś w roku ubiegłym było to 28 godzin tygodniowo. Koszt to około 9 tys. miesięcznie, częściowo pokrywany z subwencji.

W naszej szkole jest kilkoro uczniów z Ukrainy - mówi Radosław Bartnik, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej nr 7 w Radomsku. - Nie mamy większych problemów z komunikacją z nimi i ich rodzicami, dzieci uczęszczają na specjalne zajęcia językowe. Im młodsi uczniowie tym łatwiej też i szybciej adaptują w środowisku. Ale starsze dzieci też mogą liczyć na dużą pomoc ze strony nauczycieli i kolegów z klasy. Wiadomo, że jeśli ktoś zaczyna edukację np. w klasie siódmej nie znając języka, może mieć większe problemy. To wynika z tego, że trzeba przyswajać wiedzę z trudniejszych przedmiotów, takich jak fizyka czy chemia.

Jak ocenia dyrektor "siódemki" uczniowie z zagranicy dobrze się czują w polskiej szkole, zawsze mogą liczyć na wsparcie. Podobnie rodzice, którzy często zestresowani nową sytuacją, nie wiedzą jak zabrać się za załatwienie koniecznych formalności.

Naczelnik Małgorzata Krupska przyznaje, że największe problemy, z jakimi muszą zmierzyć się szkoły związane z nauką obcokrajowców, to ograniczony kontakt z rodzicami, trudności w zakwalifikowaniu dziecka do oddziału, a także pokonywanie trudności z adaptacją dzieci w nowym środowisku. - Dzieci, które przyjmowane są do klas siódmych lub ósmych, często nie mówią po polsku, a muszą przystąpić do egzaminu i na tej podstawie przyjmowane są do szkół ponadpodstawowych - tłumaczy urzędniczka.

O edukację obcokrajowców zapytaliśmy także w starostwie powiatowym w Radomsku. Niestety wydział edukacji w powiecie nie dysponuje szczegółowymi danymi w tym zakresie. Jak wynika z obserwacji dyrektor Zespołu Szkół Ponadpodstawowych nr 1 w Radomsku, w ciągu ostatnich lat także w szkołach średnich wzrosła liczba uczniów z zagranicy.

W naszej szkole uczy się kilku obywateli Ukrainy, uczęszczają zarówno do technikum, liceum, jak i zawodówki. Jeszcze jakieś 5 lat temu nie uczyliśmy żadnego obcokrajowca - mówi Ewa Grodzica, dyrektor "mechanika". - Dziś wszyscy szybko się adaptują, dobrze radzą sobie z nauką i myślę, że są zadowoleni. Uczestniczą w dodatkowych zajęciach z języka polskiego cały czas znajdują się pod opieką szkolnego pedagoga. W razie problemów z komunikacja zawsze mogą liczyć na kolegów.