Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Emilia Sambor z Radomska, pierwsza Polka kończy szkołę baletową Opery Paryskiej [ZDJĘCIA]

mk
Emilia Sambor z Radomska, pierwsza Polka kończy szkołą baletową Opery Paryskiej
Emilia Sambor z Radomska, pierwsza Polka kończy szkołą baletową Opery Paryskiej fot. Archiwum prywatne
Emilia Sambor z Radomska, pierwsza Polka kończy szkołę baletową Opery Paryskiej

Ma 19 lat, a już tańczyła na baletowych scenach w Paryżu, Moskwie, Wiedniu, Kopenhadze, Nowym Jorku.... Emilia Sambor z Radomska od pięciu lat mieszka w Paryżu i jako pierwsza Polka w historii kończy właśnie najbardziej prestiżową szkołę baletową na świecie L'École de Danse de L'Opéra National de Paris. Przed nią ostatnie egzaminy maturalne i audycje do zespołu baletowego Opery Paryskiej.

W drodze do Paryża

Mała Emilka baletki po raz pierwszy założyła w wieku 4 lat. Rodzice zapisali ją wówczas do ogniska baletowego w Częstochowie. Na szkołę muzyczną było za wcześnie, a chcieli, by córeczka miała kontakt z muzyką. To była naturalna kolej rzeczy, bo muzyka w rodzinie Samborów była obecna od zawsze, starsza siostra i brat Emilii są dziś profesjonalnymi śpiewakami. Już u kilkuletniej dziewczynki nauczyciele zauważyli zadatki na baletnicę, mówili, że tańczy ładnie, dokładnie wykonuje ruchy, a nawet układ kostny ma jak urodzona tancerka. W wieku 5 lat Emilia występowała już na scenie Filharmonii Częstochowskiej, a w wieku 6 lat wyjechała na tournee do Belgii.

6-latkę rodzice dodatkowo posłali do radomszczańskiej szkoły muzycznej, gdzie uczyła się gry na pianinie. Ale to balet od początku był miłością Emilii, więc pięła się coraz wyżej. Szybko trafiła do szkoły baletowej w Łodzi, tutaj zaopiekował się nią starszy brat Dominik. Mieszkała z nim przez 4 lata i to właśnie w Łodzi zaczęły się prawdziwe sukcesy, mała Emilka tańczyła m. in. w "Jeziorze łabędzim" w Teatrze Wielkim.

Baletnica od początku się wyróżniała, dlatego wzięła udział w V Ogólnopolskich Spotkaniach Konkursowych Młodych Tancerzy (2012 rok). Wypatrzył są Wiesław Dudek, pierwszy tancerz Opery Berlińskiej, który przyznał jej indywidualną nagrodę - pobyt w szkole tańca i choreografii na Wyspach Kanaryjskich. Potem Emilia wygrała Europejski Półfinał Międzynarodowego Baletowego Konkursu Stypendialnego Youth America Grand Prix, a podczas finału w nowym Jorku znalazła się w TOP 12. Miała 14 lat, gdy posypały się propozycje nauki na całym świecie, przyszedł więc czas na Szkołę Opery Paryskiej.

Chętnych było 1600 osób, do egzaminów dopuszczono 250, dostało się 7, w tym radomszczanka - pierwsza Polka w elitarnej paryskiej szkole. Dzisiaj z całej tej siódemki w szkole została już tylko... ona.

Emilia najpierw była na tzw. rocznym stażu, czyli swego rodzaju okresie próbnym, jednocześnie wciąż była uczennicą łódzkiej szkoły. Zanim zaczęła zajęcia w Paryżu, musiała nauczyć się języka francuskiego. Przez całe wakacje niemal codziennie brała kilkugodzinne lekcje, by od września zacząć naukę we Francji. Na początku nie było łatwo, ale dziś Emilia mówi jak rodowita paryżanka.
Baletnica przyznaje, że utrzymać się w szkole było bardzo trudno, ale zawsze czuła to jest jej miejsce...

To takie wojsko, ale piękne...

- Jest bardzo trudno. Nie tylko przez rozstanie z bliskimi, bo do tego się można przyzwyczaić. W końcu tam też są ludzie – mówi 19-letnia baletnica...

- W szkole baletowej jest jak w wojsku, takim „pięknym wojsku”. To wszystko jest takie piękne, jak się ogląda efekty, spektakle, ale za sceną widać, jaki ciężki panuje tu rygor. Nad wszystkim musimy pracować, bo na scenie wszystko musi być perfekcyjnie, każdy ruch, spojrzenie, uśmiech... a do tego potrzebna jest dyscyplina...

Samodyscypliny uczy też układ sal w szkole. Jak wyjaśnia baletnica, w części z nich podłoga jest lekko pochylona, jak tradycyjna scena Opery Paryskiej, w części – płaska, jak wiele innych scen. Tancerz musi umieć dostosować się - układ ciała, ruchy - do warunków w jakich występuje, a to wymaga ogromnej koncentracji.

Lekcje ogólnokształcące codziennie trwają od godz. 8 do 12, po przerwie obiad jest czas na rozgrzewkę i rozpoczynają się zajęcia zawodowe: taniec klasyczny, współczesny, jazz, hip hop, repertuar, anatomia, wiedza o tańcu itd. O ile do południa uczniowie ubierają się jak chcą, po południu obowiązuje już rygor związany z uczesaniem i ubiorem.
- Pamiętam, jak mnie przyjęto na roczny staż do Opery, miałam wielki problem z czesaniem się. Przez pół roku uczyłam się techniki czesania koka, który przecież w tańcu nie może się rozluźnić czy „rozsypać”. Teraz doszłam do wprawy robię fryzurę w 5 minut – śmieje się.

Emilia obala powszechne przekonanie, że baletnice się głodzą, by wyglądać idealnie. - Nad żywieniem uczniów elitarnej szkoły czuwa dietetyk, ale nie ma zakazu jedzenia czegokolwiek... Trzeba jeść wszystko, tylko w odpowiednich ilościach. Wszystko jest dla ludzi, ale tancerz musi panować nad swoim ciałem – podkreśla. - Dlatego każdy może się spotkać z dietetykiem, który zbada procent tłuszczu, mięśni w ciele, to czy mieścimy się w normie szkoły, doradzi jak zmodyfikować dietę. Dzięki temu czujemy się pewnie.

Choć Emilia w szkole baletowej Paryżu uczy się już 5 lat przyznaje, że trudno tu mówić o nawiązywaniu trwałych przyjaźni. - Mamy koleżanki, kolegów, ale nie są to bardzo bliskie relacje. Co roku po egzaminach połowa klasy może odejść, co roku klasa się zmienia, więc i dlatego o to trudno – mówi. Na pytanie, czy czuć ostrą rywalizację, odpowiada: - Zawsze jest trochę rywalizacji, jednak nikt nikomu nie podkłada nogi. Istnieje pewien dystans między nauczycielami, uczniami.

Choć „przetrwać” w L'École de Danse de L'Opéra National de Paris jest bardzo ciężko Emilia mówi, że swojej szkoły nie zamieniła by jej na żadną inną. Rok temu miała taką możliwość, gdy pojechała na warsztaty to The Royal Ballet School w Londynie. Chciała się przekonać, jak nauka wygląda w innych szkołach, tu spotkała wielu ciekawych pedagogów i choreografów, ale przyznaje, że Royal Ballet School nie ma „tego czegoś”.

- Opera Paryska to jest miejsce dla mnie, odpowiada mi technika, której się tam uczymy, ludzie, miejsce, które ma swoją duszę – mówi. - Od pięciu lat mieszkam w Paryżu - cudownym, otwartym na różnorodność mieście. Mieście pełnym tolerancji w stosunku do siebie i innych. Uczę się i pracuje z ludźmi z całego świata: Australii, USA, Kanady, Korei, Japonii, Indii, Rosji, z całej Europy. Pracujemy razem na scenie, przy spektaklach i nie ma znaczenia gdzie się urodziliśmy, gdzie mieszkamy i gdzie za chwilę możemy się znaleźć.

W puentach... w rozjazdach

Emilia kończy ostatnią klasę Szkoły Tańca Opery Paryskiej, to również klasa „terminale”, a więc maturalna. Część egzaminów maturalnych zdawała już w ubiegłym roku, do końca czerwca zaliczyć zdać pozostałe, a zdaje się wszystkie przedmioty, również filozofię, trzy języki...itd. Następnym etapem edukacji ogólnej będą studia, które chce kontynuować we Francji. - Taniec to nie wszystko, trzeba się też rozwijać w innych kierunkach... - mówi. - Myślę o poszerzaniu wiedzy, którą już posiadam, a więc tej związanej z szeroko pojętym ruchem. Być może kiedyś będę mogła w tym zakresie pomagać innym.

Rozwój zawodowy to dziś codzienne intensywne zajęcia w szkole oraz ćwiczenia z zespołem baletowym Opery Paryskiej...

Szkoła współpracuje również z innymi placówkami, to w związku z taką współpracą w ubiegłym roku radomszczanka wyjechała na warsztaty baletowe do Królewskiej Szkoły Baletowej w Kopenhadze. Potem w Brukseli brała odział w zdjęciach do nowego serialu Disney Channel. Co roku w grudniu uczniowie paryskiej szkoły po kilka razy tańczą na scenie Pałacu Garnier w Paryżu, kolejne występy odbyły się tutaj w kwietniu. Tuż po nich Emilia poleciała do Rosji, gdzie w Teatrze Stanisławowskim w Moskwie razem tancerzami rosyjskimi tańczyła dwie Gale Baletowe.

- Wyjście na tak wyjątkową scenę, jak historyczna scena Pałacu Garnier bądź nowoczesna scena Bastylii, to dla mnie wielki sukces, Obie one należą do Opera National de Paris, tu tańczyły i tańczą największe „etoile” (fr. gwiazdy) baletu. Każdy występ na tych scenach jest niepowtarzalny. Nagrodą jest zawsze pełna sala, brawa i owacje kilkutysięcznej widowni w trakcie i po zakończeniu spektaklu oraz kilkukrotne opuszczanie i podnoszenie kurtyny. Na to czeka artysta – przyznaje tancerka z Radomska.

Emilia brała też udział w polsko-japońskim projekcie tanecznym "Młody duch tańca", z którym czterokrotnie wystąpiła w Polsce (w Teatrze Wielkim w Łodzi, Teatrze Rozrywki w Chorzowie i Operze Śląskiej w Bytomiu). - Ponieważ projekt ten nie był związany z Operą Paryską, musiałam uzyskać zgodę dyrekcji Opery w Paryżu na mój udział. Udało się i bardzo się cieszę, że mogłam zatańczyć przed polską publicznością. Na spektaklach tych było wielu polskich znajomych, koleżanek i kolegów z moich byłych szkół oraz oczywiście rodzina – wspomina. - Wielu z nich przylatuje również do Paryża na spektakle baletowe w Operze. Mam więc już swoje grono widzów.

Na przełomie 2017 i 2018 roku Emilia brała udział w przygotowaniach do spektaklu Don Kichot w choreografii Rudolfa Noureieva, teraz tańczy w balecie „Córka źle strzeżona” w choreografii Frederica Ashtona. - Spektakli jest ponad dwadzieścia i odbywają się dzień po dniu z pełną publicznością przybywającą z całego świata – wspomina.

Plan na najbliższe dni to także audycje do zespołu baletowego Opery Paryskiej (w ubiegłym roku przyjęto tylko 3 osoby), próby i spektakle „Córki...”, które potrwają do 14 lipca. Następnego dnia Emilia leci na miesiąc na warsztaty do San Francisco Ballet. W natłoku zajęć czasami uda się wyrwać do Polski, do rodziców i rodzeństwa. Ostatnio była tu w lutym, a kolejny przyjazd zaplanowała na sierpień. Potem wraca do Paryża na nagrania drugiego sezonu projektu filmowego „Find me in Paris” na Disney Channel.

Więcej przebojowości!

Emilia przyznaje, że nie osiągnęłaby tego wszystkiego, gdyby nie wsparcie rodziny, za które jest bardzo wdzięczna. Nauka w Paryżu nie jest tania, dlatego rodzina dwoi się i troi, by baletnica mogła realizować się zawodowo i spełniać swoje marzenia. Radomszczankę od początku jej kariery wspiera finansowo Fundacja Inicjatyw Kulturalnych, Emilia była też m. in. stypendystką programu Młoda Polska z Narodowego Centrum Kultury. Jej zdaniem oprócz wsparcia bliskich recepta na sukces może być tylko ciężka praca, młodym talentom radzi też więcej odwagi, wiary w siebie i przebojowości.

- Ciężką pracą można osiągnąć wszystko. Bardzo dużo osób w Polsce ma talent i potencjał, żeby iść wyżej, poszerzać horyzonty. Nie wiem, czy brakuje odwagi, wolą być tam gdzie wszystko jest pewne, rodzina, przyjaciele, dom. Myślę, że jeszcze za mało jest w nas w nas Polakach tej przebojowości – mówi Emilia Sambor. - A przecież taka szansa może się już nie zdarzyć, więc trzeba brać, żeby potem nie żałować. Chcę pokazać, że można. Być może kiedyś będę dla kogoś inspiracją. Oczywiście, zawsze będą momenty zwątpienia, ja też takie miałam. Każdy dzień to pokonywanie kolejnych progów, barier, szczebli, ale jeżeli robi się coś, co się kocha, trzeba zacisnąć zęby i iść dalej. Na pewno warto!

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto