Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grób na Nowym Cmentarzu nagle zniknął. Tuż przed dniem Wszystkich Świętych

Justyna Drzazga-Nowińska
Nagrobek na Nowym Cmentarzu w Radomsku (pierwszy od lewej), którym opiekowali się państwo Woźniakowie,  przestał z dnia na dzień być grobem ich cioci. Teraz  należy do kogoś innego
Nagrobek na Nowym Cmentarzu w Radomsku (pierwszy od lewej), którym opiekowali się państwo Woźniakowie, przestał z dnia na dzień być grobem ich cioci. Teraz należy do kogoś innego Justyna Drzazga-Nowińska
Czy administrator cmentarza ma prawo sprzedać grób? Okazuje się, że tak, i to nawet tuż przed 1 listopada.

Wielkie było zdziwienie państwa Woźniaków z Łodzi, którzy 1 listopada przyjechali na Nowy Cmentarz w Radomsku, by zapalić znicze na grobie swej ciotki. Z tabliczki na nagrobku wynikało, że ich ciotki w grobie już nie ma... - Jesteśmy w szoku, bo grób członka rodziny, który w zeszłym tygodniu myłam i ubierałam na Święto Zmarłych, nagle przestał istnieć - mówi Krystyna Woźniak. - Dowiedzieliśmy się, że przejęli go ludzie, którzy upatrzyli sobie nagrobek, bo stał w dobrym miejscu przy głównej alejce. Ponoć tłumaczyli administratorowi cmentarza, że grobem od lat się nikt się nie zajmuje.

W grobie pochowana była Zofia Kukulska z domu Gałdyn, siostra matki Jana Woźniaka i jego chrzestna. Obok spoczywał - wprawdzie tylko symbolicznie - jej mąż, partyzant, który zginął w 1943 r. (zwłok nigdy nie odnaleziono).
Państwo Woźniakowie przekonują, że co najmniej dwa razy w roku odwiedzali grób krewnej. - Zajmowała się nim też pozostała rodzina mieszkająca na stałe w Radomsku - dodają.

Woźniakowie są oburzeni faktem, że nagrobek, który odwiedzali przynajmniej dwa razy w roku, został komuś sprzedany. - Dlaczego administrator uwierzył ludziom, którzy stwierdzili, że nikt nie opiekuje grobem naszej krewnej? - pytają.

Oburzone małżeństwo natychmiast zażądało wyjaśnień od administratora cmentarza.
- Pan Walas najpierw twierdził, że wygląda mu to na samowolę, ponieważ o niczym nie wie. Zaproponował nawet, byśmy zgłosili sprawę policji. Tak zrobiliśmy - opowiadają Woźniakowie.

Szybko jednak okazało się, że grób został jak najbardziej legalnie sprzedany. Wszelkich formalności nowi właściciele dokonali nigdzie indziej, jak w cmentarnej kancelarii. - Policjanci, po rozmowie telefonicznej z administratorem, któremu nagle odświeżyła się pamięć, stwierdzili, że sprawa jest załatwiona zgodnie z prawem. Nie przyjęli naszego zgłoszenia - opowiada Jan Woźniak.

Funkcjonariusze nie chcieli wszczynać śledztwa, bo administracja informowała, że sprzedany grób od 1986 roku nie był opłacany. - Nagrobek nie został zniszczony, a co za tym idzie, nie doszło do przestępstwa - tłumaczy mł. asp. Aneta Komorowska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Radomsku.

Rzeczniczka policji dodaje, że do tego grobu zostały po prostu przeniesione szczątki z innego miejsca pochówku.
- Niestety, potwierdza się, że nieznajomość przepisów szkodzi. Każdy cmentarz ma swój regulamin i nie jest tajemnicą, że za miejsce na nim trzeba regularnie płacić - kwituje Komorowska.

Roman Walas wyjaśnia, że grób został sprzedany, bo... Roman Walas wyjaśnia, że grób został sprzedany, bo przez przeszło dwadzieścia lat nikt z rodziny nie uregulował opłaty za miejsce na cmentarzu. - W międzyczasie pojawili się zaś ludzie, którzy oznajmili, że to oni od dawien dawna sprzątają ten grób i że chcieliby go kupić. Poinformowałem ich, że grób nie jest przeznaczony do likwidacji, ale że mogą nabyć do niego prawa. Zgodzili się, podpisali stosowne oświadczenie - mówi Walas.
Administrator dodaje, że gdyby nie stosowano takich procedur, to w pewnym momencie "brakłoby Polski na cmentarze". - Gdybyśmy postępowali inaczej, nie bylibyśmy też w porządku w stosunku do tych, którzy płacą - zwraca uwagę.

Według Romana Walasa na wspomnianym nagrobku od kilku lat kilka razy w roku przyklejana była kartka z informacją, aby rodzina skontaktowała się z kancelarią cmentarną. - Opłata za to miejsce obowiązywała do 1986 roku. Od tamtego czasu nikt się z nami nie kontaktował - komentuje.
Państwo Woźniakowie mają żal do przedstawicieli kancelarii cmentarnej o to, że nikt nie dał im szansy na uregulowanie zaległych opłat. - Byliśmy przekonani, że miejsce jest opłacone. O opłatach przypominają karteczki przylepiane do grobów. A ani razu takiej nie widzieliśmy... - twierdzą.

Opłatę miała regulować na bieżąco ich matka. - Tyle że mama już nie żyje i nie mamy pewności, że tak było - dodaje Jan Woźniak. - Nigdy jednak nie znaleźliśmy na nagrobku kartki z informacją, o której mówi administrator. Na dodatek nie wiemy, co stało się ze szczątkami naszych bliskich...

Policjanci zamierzają sprawdzić, czy nie doszło do naruszenia przepisów przez administrację cmentarza przy ekshumacji. Administrator cmentarza zapewnia, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. - Szczątków z grobu nigdzie nie przenosiliśmy. Są tam, gdzie były - mówi Roman Walas.
Do grobu ekshumowano tylko szczątki z grobu na Starym Cmentarzu. Zresztą rodzina, która wykupiła grób zobowiązała się, że jeśli poprzedni właściciele sobie tego zażyczą, oni zgodzą się na umieszczenie na nagrobku małej tabliczki z nazwiskami spoczywających tam zmarłych - wyjaśnia Walas.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto