Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak na rowerowy ultramaraton, to tylko w góry. Wojtek Michałek o swojej pasji

mk
Jak na rowerowy ultramaraton, to tylko w góry. Wojtek Michałek o swojej pasji
Jak na rowerowy ultramaraton, to tylko w góry. Wojtek Michałek o swojej pasji fot. Archiwum prywatne
W „ekonomiku” uczy specjalista od rowerowych ultramaratonów. Uczestniczył już w znanych wyścigach w kilku europejskich krajach i już planuje kolejne zawody z ogromnymi podjazdami. Nauczyciel w-f Wojtek Michałek opowiedział nam o swojej pasji...

Wojtek Michałek ma 48 lat, mieszka i pracuje w Radomsku, jest nauczycielem wychowania fizycznego w Zespole Szkół Ekonomicznych, a po pracy… kolarzem amatorem. Od kilku lat startuje w szosowych wyścigach kolarskich… z sukcesami. W ten sposób nie tylko rozwija swoją pasję, ale i odwiedza ciekawe miejsca. Jak przyznaje, sport był od zawsze obecny w jego życiu, ukończył AWF, a kiedyś grał w piłkę nożną. Z wiekiem, kiedy „przestał nadążać za młodszymi rywalami” i doznał kontuzji przerzucił się na kolarstwo. - Na początku były to niewinne wycieczki do Częstochowy, Piotrkowa czy Bełchatowa. Potem nadeszła pierwsza 3-dniowa wyprawa nad morze, za rok kolejna - w 2 dni - opowiada.

Przesiadka z „malucha”

Po nadmorskich wyjazdach odkrył wyścigi dla amatorów. Z czasem poznawał rodzaje treningu, odpowiedni sposób odżywiania, jazdę w terenie płaskim, jazdę po górach i - co okazało się konieczne - zmienił rower na lepszy, lżejszy i bardziej nowoczesny. - Karbonowa rama to u zaawansowanych amatorów już norma. Przesiadka ze stalowego roweru to jak zamiana malucha na zachodnie auto. Inny wymiar jazdy - przyznaje.

Wtedy zaczął uczestniczyć w ogólnopolskich zawodach cyklu Road Maraton. Po nich przyszły ultramaratony, czyli długie wyścigi - jak je nazywa nasz rozmówca - na wyniszczenie. Aby było trudniej startuje w nich w Alpach.

Kolarz, amator czy zawodowiec, przez cały rok musi być w formie, dlatego Wojtek ćwiczy bez większych przerw. Czasem sam, czasem z kolegą Leszkiem (który wciąż nie daje się namówić na wyścig), ze znajomymi z Dario Team, z częstochowskim peletonem na Jurze. - Jesienią, po sezonie, jest chwila odstawienia roweru na 2- 3 tygodnie . To stan kompletnego relaksu, niekoniecznie na kanapie. To okres leczenia kontuzji, wyciszenia. Jest po to, by znowu poczuć głód roweru - mówi kolarz z Radomska. - A od listopada zaczyna się orka! Nie tylko sama jazda na rowerze, ale i ćwiczenia rozciągające, siłownia, koordynacja, sporo dyscyplin uzupełniających, np. piłka nożna, biegi, ścianka wspinaczkowa, squash, tworzenie siły i wytrzymałości.

Istotnym elementem życia sportowca jest też oczywiście odpowiednia dieta. Często na jednym treningu traci się ok. 2-3 tys. kalorii, na wielogodzinnych zawodach nawet 6 do 8 tysięcy.

Jak wyścig, to w górach!

W ostatnich latach Wojtek wyspecjalizował się w górskich ultramaratonach, a że dyscyplina jest wymagająca w sezonie bierze udział w kilku zawodach. Do tego dochodzą zawody mniejszej rangi, na krótszych dystansach. Najbardziej spektakularne zawody w których brał udział, to wyścigi La Marmotte we Francji, włoski Tour de Ortler, austriacki Otztalermarathon czy Liege - Bastogne - Liege w Belgii.

- Trasy wytyczone przez alpejskie przełęcze są koszmarnie trudne, przewyższenia mają ponad 5000 m. Nawet belgijski wyścig w Ardenach miał długość 273 km przy ponad 5200 m pod górkę - wspomina Wojtek.- Na igrzyskach w Rio olimpijska górska trasa, na której Rafał Majka zdobył brąz miała tylko ok. 4000 m przewyższeń. Każdy z tych maratonów przebiega przez drogi słynne z wyścigów Giro Italia, Tour de France czy tego dookoła Austrii. Podjazdy mają nawet ponad 20 km długości, np. kultowe Passo Dello Stelvio z Ortlera to 24 km podjazdu przy średnim nachyleniu 8 %.

Ukończenie takich zmagań daje wielką satysfakcję, to nagroda za trudne zimowo-wiosenne przygotowania. Jak mówi Wojtek, zdjęcie tablicy z nazwą szczytu to creme de la creme dla amatorów kolarstwa.

Ostatni wyścig Wojtka to monument Liege - Bastogne - Liege. Jak opowiada radomszczanin, tym razem było wyjątkowo ciężko. - Pogodowy armagedon trwał z małymi przerwami prawie 200 km - wspomina. - Kiedy dotarło do mnie, że jestem przemoczony do suchej nitki, a w butach chlupała woda, uświadomiłem sobie, że do mety jeszcze 220 km.

Ale udało się. Kolejny start nauczyciel z „ekonomika” planuje na 1 lipca. Pojedzie do Włoch, by poprawić czas przejazdu Tour de Orler (258 km i ok. 5500 m up). Rok temu trasę pokonał w ponad 15 godzin?

Widoki... bezcenne

Ale w wolnych chwilach nie samymi wyścigami Wojtek żyje. Często łączy wyjazdy wakacyjne ze zdobywaniem podjazdów asfaltowych o wysokości ponad 2 tys. m. W swoim kolarskim CV ma zaliczoną pierwszą dziesiątkę najwyższych podjazdów w Alpach, od numeru „1” czyli lodowca Tiefenbachferner w Solden (2802 m) do „10” - Edelweisspitze także w Austrii (2 571m). Z drugiej dziesiątki ma... siedem, z kolejnych już kilkadziesiąt! - Podjazdy to nie tylko wysokość. Odwiedzam również legendarne miejsca: włoskie Mortirolo czy Zoncolan znane z Giro Italia, wulkan Teide na Teneryfie czy francuskie przełęcze znane z Tour de France. Często po prostu cieszę się pięknymi widokami jakie oferują góry w wysokich partiach. Lodowce, przepiękne skały, jeziora w kolorze błękitu, zieleń górskich hal i ta przestrzeń. Widoki... tego „nie kupisz kartką Mastercard” - zachwyca się.

Bywa jednak także niebezpiecznie. Jak zdradza Wojtek, wiatr na wysokości ponad 2 tys. metrów potrafi zdmuchnąć kolarza w przepaść, a miejscami przy drogach nie ma barierek. Kapryśna pogoda i wszechobecne serpentyny same w sobie stanowią zagrożenie. - Adrenalina adrenaliną, ale chłodna głowa zawsze się przydaje - kwituje.

100 km to za mało...

W realizacji kolarskich marzeń Wojtka wspierają znajomi i rodzina, w tym syn student.

- Sąsiedzi kiedyś przyglądali się ze zdziwieniem, jak zimą przy minus 10 czy 15 stopniach C szedłem na rower. Teraz raczej dziwią się, dlaczego dziś przejechałem tylko 100 kilometrów - śmieje się kolarz.

Zobacz także: Wiosenny serwis rowerowy. Co trzeba sprawdzić?
Przed wiosennym sezonem rowerowym należy zrobić przegląd swoich dwóch kółek. Co możemy zrobić sami, a z czym należy udać się do serwisu? Jakich gadżetów wymaga od nas prawo, a jakie będą modne w tym sezonie? Wyjaśnili to w "Dzień Dobry TVN" mechanicy Kamil Szymański i Kamil Dąbrowski.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto