Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Janusz Yanina Iwański: Pamiętam podwórko przy placu 3 Maja 5... [ROZMOWA]

mk
Janusz Yanina Iwański
Janusz Yanina Iwański fot. Kaludia Nita
Z Januszem Yaniną Iwańskim, słynnym polskim muzykiem jazzowym i rockowym, gitarzystą, kompozytorem, autorem tekstów i wokalistą, o związkach z Radomskiem, piosenkach grupy The Beatles i popularności lokalnych zespołów muzycznych rozmawia Małgorzata Kulka.

To nie przypadek, że często widujemy Pana w Radomsku...
- Tak, moje związki z Radomskiem są bardzo intensywne, bo rodzinne. Tutaj przed wojną urodził się mój ojciec. Poza nim, bo w pewnym momencie on się wyprowadził, cała rodzina Iwańskich, z której pochodzę, właśnie tutaj mieszka. Wywodzą się z ulicy Przedborskiej, ale później całe lata mieszkali przy Placu 3 Maja, czyli w samym centrum miasta. Te czasy najlepiej pamiętam.

Często przyjeżdżał Pan na wakacje do Radomska?

- Tutaj, u sióstr mojego ojca spędziłem swoje dzieciństwo i okres dojrzewania. Mam bardzo silne konotacje z tym miastem. Jest mi bardzo bliskie... Tutaj na cmentarzu leży cała rodzina Iwańskich i nie tylko. Wracam tu zawsze z wielką przyjemnością. Nie tylko wspomnieniami, bo przejeżdżając, odwiedzam siostry, które dzisiaj też zaprosiłem na koncert. Bardzo się cieszę, że znalazły czas i się pojawiły.

A teraz jest czas, by odwiedzać "stare śmieci"?
- Zawsze jest czas. To tylko kwestia chęci, czy człowiek poświęci trochę czasu, by pomyśleć o rodzinie, bliższej i dalszej. Będąc w podróży - a często mam ku temu okazję, ponieważ z kolei rodzina mojej mamy jest porozrzucana po całej Polsce - zawsze staram się odwiedzać rodzinę w Radomsku.

Jak Pan wspomina czasy dzieciństwa?

- Pamiętam wiele dzieciaków, kolegów z dzieciństwa, później już ich nie spotykałem. Jeśli będą czytać ten wywiad, to serdecznie ich pozdrawiam.
Później, kiedy zaczął się okres szkolny, więcej czasu spędzałem u siebie w mieście, czyli w Częstochowie. Potem był czas na koncerty, czyli przemieszczanie się po wszystkich drogach… nawet świata.

Czy w Pana muzyce odnajdziemy jakieś radomszczańskie inspiracje?

- Poza emocjami związanymi z tym, że spędziłem tu naprawdę bardzo dużo czasu, włącznie z tym, że nawet polegiwałem w szpitalu, raczej nie.

W szpitalu?
- Tak, bywałem w szpitalu także dlatego, że siostra mojego ojca była bardzo zacną przedwojenną pielęgniarką, bardzo znaną w Radomsku. Nazywała się Stefania Iwańska. Ale to pokolenie, które już odeszło i myślę, że już niewiele osób pamięta tamte czasy.

Gdy dziś przechadza się Pan po Radomsku, widzi Pan duże zmiany?

Czytaj dalej na następnej stronie...
Gdy dziś przechadza się Pan po Radomsku, widzi Pan duże zmiany?
- Bardzo duże. Całe osiedle Tysiąclecia jest nowe. Gdy bywałem tu dawniej ono dopiero się budowało. Kiedyś był tutaj taki park, do którego jeszcze w wózeczku na spacery zabierały mnie starsze siostry. Ja tego nie pamiętam, ale znam to z opowiadań. Znam wiele miejsc w Radomsku, po tej starej części miasta, w centrum mógłbym poruszać się po omacku.

A z jakimi miejscami wiążą się najmilsze wspomnienia?
- To oczywiście podwórko przy Placu 3 Maja. Wiem, że to był numer 5. To podwórko pamiętam bardzo dobrze, ono do dziś zachowało swój dawny charakter. Jest jeszcze park przy Placu 3 Maja z kawiarenkami, których już nie ma. Pamiętam też park, w którym pływały łabędzie…

Park Świętojański?
- Tak... to chyba to miejsce. Pamiętam rzeczkę... Trudno tak wymienić miejsca, ale mam je wszystkie, jak to się mówi, "z tyłu głowy", w pamięci.

Na scenie Miejskiego Domu Kultury zaprezentował Pan z zespołem m. in. piosenki Beatlesów..
- Piosenki Beatlesów są mi bardzo bliskie, ponieważ towarzyszą mi przez całe życie. Oprócz nich mamy w programie moje piosenki autorskie, twórców takich, jak Klenczon, utwory z okresu duetu Soyka-Yanina.

Dlaczego właśnie grupa z Liverpoolu?
- Ta muzyka zmieniała świat. Pierwszy był Elvis Presley, ale po 1963 roku nagle okazało się, że młodzi ludzie mają swoją muzykę. To Beatlesi spowodowali, że młodzież, czyli ludzie powiedzmy w wieku 12-25 lat mieli swoją muzykę i to w różnych odcieniach.

W Radomsku działa wiele zespołów tworzonych przez młodych ludzi. Co poradziłby Pan tym młodym muzykom?
- Najtrudniej jest przetrwać, ale ci, którzy są najbardziej zaangażowani, kochają muzykę i chcą grać, będą to robić. Ci nigdy nie przepadają. Kto powiedział, że muzyk musi być popularny?

Z czego więc czerpać satysfakcję?
- Muzyk musi grać, dzielić się swoją sztuką z ludźmi. Popularność jest bardzo złudna, nie wiadomo kiedy i dlaczego pojawia się i znika. Nie mówię o popularności medialnej, ale o muzykach, którzy grają dla ludzi, śpiewają, komponują, grają do tańca, na ulicy, na małej i wielkiej scenie. To nie ma znaczenia. Ci, którzy są naprawdę muzykami, przetrwają.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto