Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kandydaci zmierzyli się tuż przed wyborami

Justyna Drzazga-Nowińska
W debacie prezydenckiej, którą zorganizowali w minioną sobotę studenci Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej,  wzięli udział wszyscy kandydaci walczący o fotel prezydenta Radomska. Debata odbyła się w sali widowiskowej Miejskiego Domu Kultury
W debacie prezydenckiej, którą zorganizowali w minioną sobotę studenci Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej, wzięli udział wszyscy kandydaci walczący o fotel prezydenta Radomska. Debata odbyła się w sali widowiskowej Miejskiego Domu Kultury Justyna Drzazga-Nowińska
Przedstawiamy zapis debaty prezydenckiej, w której na pytania dziennikarzy i radomszczan, odpowiadało wszystkich siedmiu kandydatów na prezydenta Radomska. Wybory już w najbliższą niedzielę - 21 listopada. Warto najpierw poznać opinię kandydata, na którego zamierzamy oddać swój głos, nim pójdziemy do urn.

Oto odpowiedzi kandydatów na wybrane pytania, które padły podczas debaty. Każdy z kandydatów miał dwie minuty na przedstawienie swojego stanowiska na dany temat.

W Radomsku mamy kilka prężnie działających klubów sportowych? Na jaki sport zamierzają Państwo postawić w nadchodzącej kadencji, wykorzystując obecną infrastrukturę sportową, np. stadion przy ul. Brzeźnickiej? Jaki obiekt chcą zaś Państwo zbudować?

ŁUKASZ WIĘCEK (Platforma Obywatelska): Nie powinniśmy faworyzować jednej dziedziny, należy wspierać wszystkie kluby. Liderom tych organizacji trzeba pomóc w zdobywaniu środków z zewnątrz, bo miejskie są ograniczone. Powinniśmy ich np. szkolić. W moim programie jest konkret o nazwie "III liga dla Radomska" - mam na myśli piłkę nożną. Są bowiem osoby zainteresowane sponsoringiem. Chciałbym, by w różnych dzielnicach miasta powstały dwa kolejne boiska "Orliki", przy ZSG 7 i ZSG 4, a przy ZSG nr 2 - hala sportowa. Potrzebny jest basen na miarę XXI wieku, by radomszczanie nie musieli jeździć do innych miast.



JACEK CIECIÓRA (Radomszczańskie Porozumienie Społeczne): Trzeba zacząć od tego, by młodzież już od szkoły podstawowej była odpowiednio wychowywana na zajęciach wf. Brakuje hali sportowej, gdzie można by krzewić m.in. zamiłowanie do widowiskowego sportu, jakim jest piłka siatkowa. Wesprzeć należałoby także klub piłki koszykowej, który zaszedł daleko, ale teraz ogranicza swe działanie. Potrzeby jest basen, w grę wchodzić może rozbudowa istniejącego lub wybudowanie nowego. Konieczne będzie pozyskanie środków, ale są programy, z których możnaby skorzystać. Lepiej należałoby wykorzystać też boiska, które mamy, np. RKS.

ANNA MILCZANOWSKA (Forum Samorządowo - Gospodarcze): Dwa lata temu miasto kupiło stadion przy ul. Brzeźnickiej z myślą, by piłka nożna zaczęła się na nim odradzać. Potrzebna jest jednak nie tylko współpraca z klubami sportowymi, ale też z lokalnymi przedsiębiorcami. Takie spotkania już się odbywają. Radomsko zasługuje na trzecią ligę, może o wyższą nie musimy się starać. Potrzebna jest wspólna praca, wspólne finansowanie, bo na to muszą znaleźć się pieniądze. Musieliśmy ratować stadion, bo był już bardzo zdegradowany. Musieliśmy w niego włożyć kilkaset tysięcy złotych. To na tym stadionie we wrześniu odbył się pierwszy międzynarodowy mecz. Chcemy, żeby takie rozgrywki odbywały się w naszym mieście. Z tego stadionu korzysta też młodzież, uczniowskie kluby sportowe. Mamy jednego Orlika, ale chcę wybudować boisko wielofunkcyjne, bo Orlik jest zbyt drogi dla samorządu takiego jak nasz. Takie boisko wielofunkcyjne kosztuje 700 tys. złotych i można starać się o połowę kwoty w ministerstwie sportu. Projekt na takie boisko posiadamy, na halę sportową też. Ale musimy pozyskać pieniądze z zewnątrz. Do tej pory nie udało się to, bo marszałek wycofał konkurs, gdy próbowaliśmy aplikować o pieniądze. Sport zasługuje na uwagę i większe pieniądze.



KRZYSZTOF ZYGMA (Razem dla Radomska): Radomsko warte jest pierwszej ligi, ale co z tego. Cieszę się, że miasto kupiło stadion. Skoda tyko, że w pierwszym przetargu, o 1,5 miliona zł za drogo. Można było przeznaczyć je na budowę Orlika np. w Stobiecku. Odchodząca 4 lata temu ekipa zostawiła gotowe projekty, m.in. budowy hali przy szkole podstawowej nr 2, rozbudowy basenu odkrytego przy basenie krytym. W ich sąsiedztwie powinno zaś powstać boisko do koszykówki, siatkówki. Tam jest miejsce na kompleks sportowo-rekreacyjny. Jeśli zostanę prezydentem, przystąpię do realizacji tych gotowych projektów. W ten sposób pieniądze zaoszczę-dzone na nowe projekty będzie można wydać m.in. na sport.



ZDZISŁAW DAWID (Polskie Stronnictwo Ludowe): Trzeba zrobić dobry program dla dzieci i młodzieży, zachęcić ich do uprawiania sportu. Wiem jak to zrobić, np. przez znanych sportowców, których należałoby ściągnąć do miasta. Powinny powstać szkółki sportowe, sponsorzy się znajdą. Pierwsza liga już kiedyś była w Radomsku, ale jak powstała? Zjechali się z ludzie z całej Polski i po pewnym czasie wszystko się rozleciało. Sport należy budować od fundamentów.



ANDRZEJ PLUTECKI (Prawo i Sprawiedliwość): Najpierw musimy wykorzystać istniejącą bazę sportową, czyli boiska i sale gimnastyczne przy szkołach. Powinny one być udostępnione młodzieży także po lekcjach. Należy przystąpić do budowy hali przy ZSG nr 2, rozbudować basen lub przystąpić do budowy nowej krytej pływalni. Przydałby się też basen odkryty, który niegdyś służył m.in. dzieciom i młodzieży, ale przez obecną kadencję został zdewastowany, nie były tam wykonywane nawet remonty bieżące. Był plan utworzenia przy tym basenie kompleksu sportowego i warto byłoby go tam zrobić. Kupiliśmy stadion, faktycznie przepłacając, ale nie mieliśmy koncepcji, co z nim zrobić. MOSiR jest dziś uśpiony i nie słychać o programach, które mogłyby ożywić sport w Radomsku. Dlatego w swoim programie zawarłem budowę boisk osiedlowych, za nieduże pieniądze.

WOJCIECH SZWEDOWSKI (Sojusz Lewicy Demokratycznej): Chciałbym preferować sport szkolny. Sport kwalifikowany wymaga dużych pieniędzy, których w budżecie miasta nie ma. Jeżeli znajdą się inicjatywy wśród przedsiębiorców i lokalnych stowarzyszeń, to zapewniam, że jako prezydent, będę je wspierał. Chciałbym budować takie obiekty sportowe, na które znajdzie się zewnętrzne dofinansowanie. Zamierzam racjonalnie wykorzystać obiekty, które w mieście już są. Mamy dwa stadiony, które kiedyś tętniły życiem, na których odbywały się rozgrywki, szkolne dni sportu. Trzeba do tego wrócić. Jest również duża baza MOSiR i trzeba dołożyć starań, by była właściwie wykorzystana i by tutaj ewentualnie powstawały nowe obiekty.



Co chwila mieszkańcy z kolejnych dzielnic Radomska protestują, bo nie chcą zgodzić się na maszty telefonii komórkowej w sąsiedztwie swoich domów. Jak miasto powinno rozwiązać ten problem?



ANNA MILCZANOWSKA: To skomplikowana sprawa, bo 17 lipca sejm wprowadził ustawę, która dla samorządów jest kagańcem. Silnie wspiera ona właścicieli telefonii komórkowych i nie możemy wydawać decyzji negatywnych. Wtedy bowiem sprawa ląduje w sądzie administracyjnym i samorząd obciążony jest karą finansową. Co więc możemy robić? Radni miejscy na mój wniosek podjęli m.in. uchwałę o sporządzeniu planu zagospodarowania przestrzennego, by zablokować procedurę administracyjną i inwestycję na rok. Wyszło ode mnie także stanowisko do Związku Miast Polskich i liczę, że polskie samorządy wspólnie będą walczyć o to, by nie zakładać nam takich obostrzeń, jak ta ustawa.

KRZYSZTOF ZYGMA: Cztery lata temu prywatnemu właścicielowi sprzedano starą wieżę ciśnień. Miała tam powstać restauracja. Nie wiem, jak się to stało, że w tej kadencji zamiast niej powstały tam maszty telefonii komórkowej. Mimo że mieszkańcy sobie tego nie życzyli. A co robi pani prezydent? Otóż w trybie wyborczym podaje tych ludzi, którzy walczą o swoje prawa, do sądu. Piotrkowski sąd wniosek uchyla, a pani prezydent odwołuje się do Łodzi. Tak działa prezydent?



ZDZISŁAW DAWID: Myślę, że problem tej wieży rozwiąże się samoistnie. Punkt wyznaczony na budowę masztów, leży bowiem na linii przelotów samolotów do lądowiska przy nowym szpitalu. Tymczasem pozwolenie na lądowisko zostało wydane wcześniej niż na maszty, więc pierwszeństwo realizacji ma ta szpitalna inwestycja. Warto przy okazji sprawdzić, czy te anteny są szkodliwe dla ludzi. Spotkałem się z różnymi opiniami. Jeżeli zaś uda się wyeliminować maszty z "grzybka", to należałoby wyznaczyć na nie miejsce neutralne dla wszystkich mieszkańców, tak by pogodzić interesy inwestora i społeczeństwa. Bo przecież te drugie są ważniejsze od interesów firmy, która na tym zarabia.



ANDRZEJ PLUTECKI: Gdy pojawił się ten problem, to z inicjatywy mojej i mojego klubu radni zajęli się tymi sprawami. Uchwaliliśmy wniosek, że będzie robione wszystko, by na terenie siedlisk ludzkich takie maszty nie powstawały. Podjęliśmy też uchwałę o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla terenów, gdzie takie obiekty miały powstać. Nie chodziło tylko o "grzybek", ale także m.in. o ul. Kraszewskiego. Ta uchwała odsunęła w czasie te inwestycje. Ustawa z 17 lipca utrudniła samorządowi ingerencję w lokalizację tego rodzaju obiektów. Widzę jednak zaniedbanie ze strony władz, bo do Związku Miast Polskich można było wystąpić wcześniej.



WOJCIECH SZWEDOWSKI: Ta sytuacja jest klasycznym przykładem wykorzystywania autentycznych problemów wyborców do rozgrywek politycznych. Jeżeli pojawia się taki problem, to bez głębszej analizy jedne siły polityczne są za, inne przeciw. Uważam, że najpierw należałoby ustalić, czy to promieniowanie jest szkodliwe. Zdania są bowiem podzielone. Słuszną drogą jest wystąpienie do Związku Miast Polskich, który jest najbardziej reprezentatywną organizacją, aby w imieniu wszystkich miast zechciał zbadać sprawę i uzyskać taką opinię. Równie dobrym kierunkiem jest wystąpienie do stowarzyszeń medycznych, by rozstrzygnęły, czy takie zagrożenie dla ludzkiego życia rzeczywiście istnieje. Dopóki tej wiedzy nie mamy, musimy postępować zgodnie z prawem. Gdy będziemy już wiedzieć, że oddziaływanie nadajników jest szkodliwe, wtedy trzeba będzie zrobić wszystko, by interesy mieszkańców były na pierwszym miejscu.



ŁUKASZ WIĘCEK: Prezydent powinien odpowiadać na potrzeby mieszkańców. Jeżeli ci mają obawy o swoje zdrowie, powinien reagować i w miarę możliwości prawnych starać się zapobiegać wszelkim zagrożeniom. Każdy jednak wie, że w kwestii nadajników miasto nie ma zbyt wiele do zrobienia. Prawo trzeba respektować. Patrzmy na to realnie - możemy blokować tego typu inwestycje, ale sąd w końcu zmusi nas do tego, by wydać zgodę na nadajniki. Dlatego zamiast spierać się, blokować, walczyć z inwestora-mi - a prawda jest taka, że prawie każdy ma telefon komórkowy, więc te nadajniki też są dla nas - miasto powinno wyznaczyć miejsca na anteny daleko od osiedli, bloków i zaproponować je inwestorom. Zamiast walczyć z nimi, pomóżmy im znaleźć miejsca na maszty, dzięki którym będziemy mieć zasięg, ale nie będą one szkodziły mieszkańcom. Radomsko nie jest miastem zurbanizowanym w całości, mamy mnóstwo terenów, gdzie takie nadajniki mogą powstawać.



JACEK CIECIÓRA: To temat nośny, ale każdy ma telefon komórkowy i gdyby kogoś zapytano, czy możemy z nich zrezygnować, to pewnie nikt by się na to nie zdecydował. Jednak "nic o nas bez nas" i tego typu inwestycje powinny być konsultowane ze społeczeństwem. Z tego co wiem, urząd miasta zapraszał na rozmowy przedstawicieli wszystkich sieci, ale zjawił się tylko jeden. Gęsta sieć nadajników, które mają zapewnić telefony trzeciej generacji, gdzieś musi się znaleźć. Na pewno są lepsze rozwiązania i tych trzeba poszukać. A co do zagrożenia zdrowotnego, to opinie są rozbieżne, w zależności od tego, kto o nie występuje... Przeważa opinia, że trzymanie komórki przy uchu jest dużo większym zagrożeniem niż działanie fal radiowych. I teraz ta ustawa... To raczej posłowie, którzy, z tego co podpowiada mi prezydent Milczanowska, za nią zagłosowali, powinni wyjść z inicjatywą jej zmiany na rzecz ludzi.



Jak wygląda Radomsko dziś, wszyscy wiemy. Jak więc zwiększyć dochody miasta, by w "Radomsku jutra" wszystkim radomszczanom żyło się dobrze?



KRZYSZTOF ZYGMA: Pieniądze to bardzo ważna rzecz, więc jak zwiększyć dochody? Po pieniądze na budowę hali sięgnąć trzeba do Totalizatora Sportowego, na oświatę - do programu Kapitał Ludzki. Mam na myśli środki z zewnątrz. Jest jedna dziedzina, gdzie możemy zdobyć dużo pieniędzy, czyli całkowite zabudowanie, zabezpieczenie strefy inwestycyjnej. Jeżeli strefa będzie wypełniona po brzegi, miasto zyska 50 milionów z podatków od nieruchomości. To ważne i o tym nie możemy zapominać. Obecny budżet jest o wiele większy od tego, który miał poprzednik, m.in. dlatego, że są duże miliony ze strefy. Teraz jest projekt unijny 2007-2013 i to jest najlepszy czas na wykorzystanie tych pieniędzy, można powiedzieć, że właściwie już był tym dobrym czasem na pozyskanie pieniędzy. Poza tym, jak słyszę, że miasto teraz zdobyło więcej pieniędzy unijnych niż prezydent Słowiński przez 14 lat... A od kiedy jesteśmy w Unii Europejskiej, od kiedy jest ten fundusz? Przecież dopiero od 2007 roku. Są metody, można te pieniądze zdobywać, trzeba tylko po nie sięgać, czyli pisać dobre wnioski. I należy je w terminie składać.



ZDZISŁAW DAWID: Pieniądze ze strefy nie są wcale takie ogromne, owszem wzrastają, bo i przybywa firm w strefie. Ale te główne dochody tworzą ci drobni przedsiębiorcy i cała działalność skupiona w mieście. Oczywiście trzeba strefę rozwijać i robić wszystko, by firm przybywało. Trzeba nawiązać kontakt z tymi firmami, które już w strefie działają, by za ich pośrednictwem dotrzeć do nowych, potencjalnych firm, które zasiliłyby naszą strefę, a my jako miasto zwiększylibyśmy wtedy dochody. Trzeba też zastanowić się nad tym, co stanowi główne wydatki w budżecie - to szkolnictwo i opieka społeczna. Państwo nakłada na samorząd nowe obowiązki w tych dziedzinach, a w zamian za tym nie idą dodatkowe pieniądze. Na pomoc społeczną wydaje się rocznie 25 mln złotych, na oświatę 44 mln złotych, a dla porównania na remonty dróg tylko 2,5 mln złotych, na inwestycje - 13 mln złotych. Potrzebna jest więc głęboka analiza tych wydatków. Ważne jest więc pozyskiwanie środków z Unii Europejskiej, a warto robić to razem ze starostwem i innymi ościennymi gminami.



ANDRZEJ PLUTECKI: Trzeba wyrwać do ostatniego euro wszystko to, co jest jeszcze do pozyskania. Ale trzeba to robić w sposób skuteczny. Następna sprawa to nie tylko strefa, ale także przedsiębiorcy z Radomska. Należy szacować, że budżet miasta zostanie uszczuplony o 2 miliony złotych wypływów z samych CITów od przedsiębiorców. To świadczy o tym, że jest pewna zapaść. Lokalne przedsiębiorstwa przeżywają kryzys i mniejsze są też wpływy do budżetu miasta. Tymczasem na peryferiach miasta, w okolicy ul. Sucharskiego, są piękne tereny inwestycyjne, które mogą na siebie pracować. Na razie są one puste, a przedsiębiorcy szukają miejsc, gdzie mogliby rozbudowywać swoje zakłady. Największy rynek pracy jest tutaj w mieście, nie w strefie. Rozmawiam z przedsiębiorcami i słyszę, że myślą o rozwoju swoich firm, ale w Radomsku nie mają gdzie i prawdopodobnie przeniosą się np. do Kleszczowa, bo tam wójt dba o przedsiębiorców. Gdyby te firmy się rozwijały, to są to dodatkowe wpływy z podatku od nieruchomości, od osób prawnych i fizycznych.

WOJCIECH SZWEDOWSKI: Źródła dochodów samorządu miejskiego wylicza ustawa i warto w wielu wypadkach zastosować szczególne warunki, właśnie jeżeli chodzi o rozwój lokalnej przedsiębiorczości , by potem z niej czerpać. Dobrze rozwijające się firmy to wpływy m.in. z podatków od nieruchomości, podatków CIT, PIT. Druga kwestia to racjonalizacja wydatków, bo lepiej gospodarzyć budżetem będziemy także wtedy, gdy będziemy oszczędzać środki wszędzie tam, gdzie można to zrobić. I nie chodzi o to, by oszczędzać na wydatkach oświatowych, czy z zakresu pomocy społecznej, ważne by je racjonalnie wykorzystywać. By budżet nie musiał dokładać do subwencji oświatowej, działalności innych instytucji. Trzecia kwestia to znalezienie źródeł dochodów zewnętrznych. Trzeba jednak pamiętać, że większość konkursów w programach Unii Europejskiej wyznaczonych na lata 2007-2013 została już rozstrzygnięta i zostały "resztówki". Trzeba je oczywiście wykorzystać ale rozwój miasta w przyszłej kadencji tylko w oparciu o te źródła będzie trudny. Trzeba więc będzie sięgać aktywniej do środków z partnerstwa publiczno-prywatnego i wszystkich innych form współpracy z lokalnym biznesem.

ŁUKASZ WIĘCEK: Pozyskiwanie środków jest ważne, bo bez pieniędzy w samorządzie nie da się zrobić tak wiele, jak byśmy chcieli. Najważniejsze jest zdobywanie środków z zewnątrz, czyli m.in. z Unii Europejskiej, a także z programów rządowych. Ten czas, w którym teraz funkcjonujemy to czas, który się już nie powtórzy. To czas największych dotacji, które przyznaje Unia Europejska, czas na dokonywanie skoków cywilizacyjnych, które powinniśmy wykonać, by dogonić inne miasta. Nasze miasto w tej kadencji zdobyło ok. 90-100 mln złotych ze środków zewnętrznych. To nie jest mało, ale znam miasta podobnej wielkości, np. Wodzisław Śląski, gdzie prezydentem został 27-latek, a które pozyskało 125 mln złotych, Opoczno - 200 mln złotych. Są to większe kwoty od naszych, dzięki którym te miasta rozwinęły się znacznie lepiej. W tej dziedzinie potrzebna jest większa skuteczność. Jednym z pomysłów jest np. premiowanie pracowników zajmujących się pisaniem wniosków. Należy też wchodzić we współpracę z przedsiębiorcami. Miasto mogłoby także wejść na giełdę. Niektóre miasta już pozyskują na giełdzie środki na inwestycje i ciekawe projekty, wydając obligacje. To tani sposób na pozyskanie kapitału, a przy okazji świetna promocja miasta. Istotne jest też wspieranie i rozwój strefy i rodzimych przedsiębiorców.

JACEK CIECIÓRA: W tak oczywistych tematach trudno jest wymyślić coś nowego, podpisuję się po tym co powiedzieli poprzednicy. Przez cztery minione lata nie wykorzystano kompletnie obszaru, jakim jest partnerstwo publiczno-prywatne. A można by w jego ramach pozyskać środki m.in. na renowację centrum miasta. Dużo mówi się o strefie inwestycyjnej, ale tak naprawdę nikt nie policzył, jakie są korzyści, a ile do niej dołożyliśmy. Uważam, że większą uwagę powinniśmy zwrócić na naszych przedsiębiorców, których są tysiące, i którzy mogą stworzyć o wiele więcej miejsc pracy niż daje strefa. W strefie zaś powinna znaleźć się firma, która da zatrudnienie kilku tysiącom osób. Poza tym trzeba przygotowywać się już do projektów, które będą finansowane po 2013 roku.



ANNA MILCZANOWSKA: Budżet musi się równoważyć po stronie wydatków i dochodów bieżących. Oczywiście jednorazowe wpływy ze sprzedaży nieruchomości w strefie, także służyły rozwojowi inwestycyjnemu. Dochód bieżący, to jednak to, co pozyskujemy, czyli 22 mln złotych subwencji na oświatę, ok. 23 mln złotych z podatków od nieruchomości, 23 mln złotych - pieniądze na pomoc społeczną i 23 mln złotych z PIT i CIT. Co zrobić, by pieniędzy po stronie dochodów bieżących przybywało? Na ile mogliśmy, staraliśmy się pozyskać je z Unii Europejskiej. Mamy na dziś dziesięć wniosków na tzw. listach rezerwowych i czekamy, może kiedyś te pieniądze miasto otrzyma. Nie jest prawdą, że te lata 2007-2013 są takie dla nas wspaniałe, bo te pieniądze nie były tak po prostu do wzięcia. W kolejnych latach też będą środki. Wzięliśmy je na budowę obwodnicy i na odwodnienie. Musimy faktycznie racjonalnie dbać o wydatki w naszym mieście.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto