Każdy sposób na zerwanie z nałogiem jest dobry, jeśli jest skuteczny

Tytoniowe papierosy mentolowe po 20 maja nie będą już dostępne w sprzedaży. Ten smak będzie można odnaleźć już tylko w e-papierosach. Jeśli już musimy, wybierajmy jednak tylko te ze sprawdzonych źródeł. Podpowiadamy, jak je rozpoznać.
Producenci EIN (Elektronicznych Inhalatorów Nikotyny) – bo tak fachowo nazywają się e-papierosy – przypominają, że ich wyroby przeznaczone są wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Tylko dla dorosłych

Chmura aerozolu, którą zaciągają się tzw. waperzy, czyli palacze e-papierosów, nie jest całkowicie obojętna dla zdrowia. Mówiąc wprost, aplikowana do płuc nałogowo, szkodzi. W mniejszym stopniu niż dym z tradycyjnego papierosa, ale jednak. - E-papierosy są 1500 razy mniej szkodliwe dla zdrowia od tradycyjnych, ale w perspektywie krótkoterminowej. Mogą być zatem alternatywą w rzucaniu nałogu, na równi z plastrami czy gumami nikotynowymi – uważa prof. Andrzej Sobczak ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, który wraz ze swym zespołem przeprowadził największe do tej pory w Polsce badania dotyczące elektronicznych papierosów.
W tej kwestii zgadza się z nim Jarosław Pinkas, Główny Inspektor Sanitarny, podkreślając przeznaczenie wyrobu dla uzależnionych od nikotyny osób dorosłych. - Absolutnie nie chcemy zgodzić się z tym, że e-papieros jest przeznaczony dla młodzieży. On powinien być przeznaczony wyłącznie dla tych, którzy chcą rzucić palenie. Wtedy to jest dla mnie, jako krajowego konsultanta w dziedzinie zdrowia publicznego, akceptowalne – twierdzi.
W Polsce obowiązuje zakaz sprzedaży papierosów elektronicznych i płynów nikotynowych osobom poniżej 18. roku życia. Wielu polskich producentów EIN i płynów do nich z własnej inicjatywy wprowadziło samoregulacje jeszcze przed wejściem w życie nowych przepisów i nie prowadziło sprzedaży tych wyrobów niepełnoletnim. Przedstawiciele branży podnoszą, że aby odpowiednio chronić nieletnich, kluczowa jest odpowiednia egzekucja przepisów (sprzedaż 18+, odpowiednio oznakowane opakowania).

Palaczu, rzuć i już     
Epidemia koronawirusa to na pewno dobry moment na to, by rzucić palenie. Światowa Organizacja Zdrowia twierdzi, że palacze są prawdopodobnie bardziej podatni na zakażenie koronawirusem, a ze względu na to, że mają mniejszą pojemność płuc, mogą gorzej przechodzić infekcję. Brytyjski rządowy Instytut Zdrowia Publicznego (Public Health England), ogłosił, że palacze z COVID-19 są 14 razy bardziej narażeni na ciężki przebieg choroby niż osoby niepalące. - Nie ma lepszego momentu na zerwanie z nałogiem palenia - uważa dr Neal Patel z Kliniki Mayo, amerykańskiej organizacja non-profit działającej w branży medycznej, która zatrudnia prawie 5 tysięcy lekarzy i naukowców.
Dla tych, którzy jednak nie mogą rozstać się z nałogiem, dobrym rozwiązaniem mogą być e-papierosy. Czym kierować się przy ich wyborze? Jak zwykle – zdrowym rozsądkiem. Cena i smak jest, oczywiście, ważna, ale najważniejszy powinien być skład płynu nikotynowego, czyli tzw. liquid. Dlatego trzeba zwracać uwagę na certyfikaty.

Przebadany skład, jakość, produkcja

Na rynku znajdziemy wielu producentów i dostawców e-papierosów i płynów do nich. Certyfikaty i testy emisji – to muszą mieć bezwzględnie.

W Polsce liquidy muszą podlegać rygorystycznym normom. Opracowują je takie instytucje, jak: Komitet Techniczny ISO, Komitet Techniczny CEN, a także powołany przez Polski Komitet Normalizacyjny – Komitet Techniczny KT 321 do spraw Elektronicznych Inhalatorów Nikotyny oraz Płynów do ich Uzupełniania. Rzetelny producent dobrych płynów do e-papierosów bez problemu udostępnia informacje o badaniach swoich liquidów.
W każdym płynie znajduje się glikol propylenowy lub gliceryna, naturalne esencje tytoniowe, ekstrakt smakowy i nikotyna (14-18 mg/ml, czyli tyle, ile mają tradycyjne czerwone papierosy, 9-12 mg/ml – tyle, co niebieskie i 3-6 mg/ml – srebrne, czyli superlighty). Mogą też nie mieć w ogóle w składzie nikotyny. Dzięki temu można wapować i z czasem dobierać liquidy z coraz mniejszą mocą, żeby całkowicie odstawić tę używkę.