- To jest niepoważne zachowanie, uczelnia kpi sobie z nas. Nie jestem w stanie policzyć, ile wykonałem telefonów. Za każdym razem byłem i nadal jestem zbywany - komentuje pode-nerwowany Przemysław Olczyk, niedoszły student SAN. - Pamiętam, jak pan rektor zapewniał w programie lokalnej telewizji, że trudności ze zwrotem pieniędzy i dokumentów były spowodowane nieodpowiedzialnością jednego z pracowników, który został zwolniony, a pieniądze zwrócono. To nieprawda.
Przypomnijmy, problem powstał, gdy okazało się, że słuchacze pierwszego roku fizjoterapii w Radomsku będą musieli dojeżdżać na zajęcia do Bełchatowa. Kilku z nich zrezygnowało wówczas z kontynuowania nauki. Przeniesienie kierunku do inne-go miasta Roman Patora, właściciel i rektor szkoły, tłumaczył względami ekonomicznymi. Radomszczan to nie przekonało do pozostania na uczelni. - Nie po to zapisywaliśmy się na studia w Radomsku, aby ponosić dodatkowe koszty i dojeżdżać do Bełchatowa - mówi inny niedoszły student.
Mimo starań z naszej strony Roman Patora nie znalazł czasu, aby wyjaśnić, kiedy nasz Czytelnik dostanie wreszcie dokumenty i pieniądze, których się domaga. Po kolejnych monitach informacji w jego imieniu udzieliła pracownica sekretariatu. Ona z kolei powołała się na rozmowę z Mirosławem Olszewskim, menedżerem odpowiedzialnym za placówkę w Radomsku. Zdaniem uczelni, Przemysław Olczyk o zwrot pieniędzy wystąpił dopiero w minionym tygodniu, lecz by je otrzymać, musi napisać podanie do rektora.
- Po rozpatrzeniu pisma przez rektora pieniądze zostaną zwrócone najpóźniej pod koniec tygodnia - tłumaczy pracownica sekretariatu.
- To absurd - mówi zrezygnowany student, który utrzymuje, że od kilku miesięcy stara się o odzyskanie pieniędzy. Przypomina też , że od dawna informuje o związanych z tym trudnościach.
Pracownica sekretariatu nie potrafiła tego skomentować.
O studentach fizjoterapii i ich problemach rektor Roman Patora mówił kilka tygodni temu podczas rozmowy w telewizji NTL. Na pytanie, czym były spowodowane kłopoty ze zwrotem dokumentów i wpisowego, rektor SAN tłumaczył, iż tego do końca nie wie, ale może tu być wina pracownika, który sprawy prowadził. Rozwiązano z nim umowę o pracę, a uczelnia, jak podkreślał jej szef, w tej sprawie nie zawiniła. - Gdy tylko dowiedzieliśmy się, że ktoś chce odebrać wpisowe, to mu je zwracaliśmy - zapewniał rektor.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?