Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Sypniewski, lekarz-ginekolog z Radomska został laureatem wojewódzkiego konkursu „Przyjazny dla pacjenta” [ROZMOWA]

jd
Jacek Drożdż
Krzysztof Sypniewski, lekarz-ginekolog z oddziału ginekologiczno-położniczego w Szpitalu Powiatowym w Radomsku został laureatem wojewódzkiego konkursu „Przyjazny dla pacjenta”

Konkurs „Przyjazny dla pacjenta” organizuje łódzki oddział Narodowego Funduszu Zdrowia oraz Dziennik Łódzki. O wyborze decydują pacjenci-Czytelnicy. W kategorii lekarz-ginekolog wygrał Krzysztof Sypniewski ze Szpitala Powiatowego w Radomsku.

Celem konkursu jest wyróżnienie pracowników medycznych, którzy ze szczególną troską opiekują się pacjentami, przestrzegają praw pacjenta, udzielają świadczeń zgodnie z wymaganiami aktualnej wiedzy medycznej, a także dobrze komunikują się z pacjentem, czyli jasno i zrozumiale informują o stanie zdrowia, przebiegu leczenia i rokowaniach.

Czy rozpoczynając studia lekarskie wiedział Pan od początku, że zostanie ginekologiem?
Nie, to przyszło z czasem. Pamiętam taki staż z ginekologii, gdzie pierwszy raz zobaczyłem poród na żywo. Rodziła młoda pacjentka, po raz drugi, poród przebiegał bez powikłań... To była noc, my też zostaliśmy zerwani do tego porodu. I ta kobieta tak pięknie rodziła i tak cudownie to wyglądało, że nagle uświadomiłem sobie, że jestem świadkiem jednego z największych cudów na świecie – przyjścia nowego człowieka na świat. Tak mnie to zauroczyło, zaabsorbowało, że pomyślałem: takie uczucia chciałbym przeżywać przez całe życie. I mam to szczęście, że trwa to do dziś.

Gdzie Pan pracował? Od początku w szpitalu w Radomsku?
Po studiach w Śląskiej Akademii Medycznej zostałem zatrudniony w Szpitalu Powiatowym w Radomsku, jeszcze w „starym” szpitalu, jako młodszy asystent na oddziale ginekologii i położnictwa, gdzie moim nauczycielem był doktor Gburek. I od prawie 40 lat pracuję w Radomsku, zrobiłem pierwszy i drugi stopień specjalizacji, zostałem zastępcą ordynatora, jestem zastępca kierownika... Tak to się toczy. Oczywiście cały czas się dokształcałem.

Czy ginekologia bardzo się zmieniła przez te wszystkie lata?
Weszła ultrasonografia, która bardzo nam pomaga i w diagnozowaniu, i w monitorowaniu przebiegu choroby, weszła w użycie mikrochirurgia, operujemy przy użyciu laparoskopu, operujemy czy diagnozujemy przy pomocy histeroskopu, mamy tomografię... Także w tej dziedzinie medycyny zanotowaliśmy olbrzymi postęp.

Zawód lekarza-ginekologa to nie tylko radosne chwile...
Uważam, że jest to jeden z najcięższych zawodów, ponieważ musimy dbać nie tylko o kobiety ciężarne, ale o dwoje ludzi: ciężarną i płód, który nosi. Medycyna tak poszła naprzód, że trochę nam to ułatwia: wykonujemy badania prenatalne, mamy możliwość wykonania różnych badań laboratoryjnych, żeby stwierdzić, czy płód jest zdrowy czy chory i w zależności od tego wdrożyć odpowiednie postępowanie... To wiąże się oczywiście ze stresem. Nie tylko dla lekarza, ale również dla pacjentki. Bo jeśli coś znajdziemy, to trzeba jej to przekazać... Tak samo przy porodzie. Jeśli przebiega prawidłowo, jest dobrze. Ale w ciągu 10 sekund wszystko może się radykalnie zmienić. Jeśli w ciągu tych kilku sekund nie podejmiemy odpowiedniej decyzji, stanie się tragedia. Oczywiście zawsze mamy możliwość wykonania cięcia cesarskiego, ale jakąś decyzję trzeba podjąć. Po latach oczywiście przychodzi doświadczenie, ale stres pozostaje.

Jak zostaje się laureatem konkursu „Przyjazny dla pacjenta”?
Nie powinno się traktować pacjentki jako jednostki chorobowej, ale jak człowieka, który potrzebuje pomocy, współczucia, chce porozmawiać o swoich dolegliwościach... Nigdy nie starałem się leczyć jakiejś konkretnej rzeczy, ale chciałem pomóc człowiekowi. Nawet po ciężkim dniu pracy, kiedy nie mam sobie nic do zarzucenia pod względem fachowym, uważam, że to był dzień udany... Pamiętam, jak wiele lat temu, ucząc się do specjalizacji z jakiegoś podręcznika, w tekście, wytłuszczonym drukiem, było napisane, że jak po godzinie trzeciej w nocy przyjedzie kolejna pacjentka do porodu, to nie należy jej witać słowami: „jeszcze pani nam tutaj brakowało”. Zapamiętałem to i przez wszystkie moje lata nie zdarzyło mi się powiedzieć do żadnej z pacjentek: jeszcze pani nam tutaj brakowało.

Został Pan zaskoczony wynikami konkursu? Był Pan zdziwiony?
W ubiegłym roku również byłem laureatem konkursu, pacjentki obdarzyły mnie zaufaniem... Wtedy myślałem, że to taka jednorazowa rzecz, było-minęło. Bardzo jestem zaskoczony, nie spodziewałem się, że po raz kolejny zostanę laureatem i że wybór pacjentek ponownie będzie właśnie taki. Z drugiej strony, cieszę się, bo to oznacza, iż po ubiegłorocznym wyróżnieniu nie wpadłem w takie samozadowolenie, że przestałem funkcjonować jako ten ginekolog, do którego można pójść, porozmawiać, który pomoże.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto