Lokatorzy RSM nie chcą podwyżek

- Nie stać nas na pokrywanie wszystkich strat, ponoszonych przez spółdzielnię - oburzają się.

Przedstawiciele spółdzielni ripostują. - Wprowadzane od 1 stycznia podwyżki nie zależą od nas, ale od PGK - mówi Irena Łęska, prezes spółdzielni.

- Dlaczego spółdzielnia szuka pieniędzy u lokatorów? W końcu nie będzie nas stać napłacenie czynszów. Dlaczego władze RSM nie tną kosztów działalności? - denerwuje się nasz Czytelnik.

RSM jest największą spółdzielnią w mieście. Lokatorzy uważają, że oszczędności mogłaby przynieść budowa własnej kotłowni i sprzedaż ciepła "po kosztach" oraz własne ujęcie wody.

Sprawa, jak przekonują przedstawiciele RSM, nie jest jednak taka prosta.

- Od stycznia rosną stawki za wywóz śmieci i ceny wody. Jest to jednak spowodowane decyzjami Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, które we wrześniu wprowadziło nową taryfę za energię cieplną, a od stycznia podniosło ceny za wywóz odpadów - tłumaczy Irena Łęska. - To nie jest nasza podwyżka, spowodowały ją czynniki zewnętrzne, na które nie mamy wpływu. Rosną koszty tych usług, więc my także musimy się do nich dopasować.

To nie jest jednak jedyna podwyżka. RSM zapowiada, że od 1 kwietnia wzrośnie również opłata eksploatacyjna.

- Ta opłata nie wzrastała od 2003 roku. Zdecydowaliśmy się ją podnieść, bo spodziewamy się obniżenia przychodów spółdzielni, i to sporych. Liczymy, że może chodzić nawet o 300 tys. zł - twierdzi szefowa spółdzielni.

A lokatorski postulat dalszego cięcia kosztów? - Praktycznie nie mamy już na czym oszczędzać. Koszty obsługi administracyjnej czy zarządu w 2010 roku będą prawie takie same jak w 2009 roku - wyjaśnia Irena Łęska. - Nie zatrudniamy nowych osób, limitujemy wydatki...

Na pytanie o pomysł budowy osobnej kotłowni dla spółdzielni, pani prezes po prostu macha ręką. - A kto zapłaci za jej budowę? Lokatorzy? A koszty jej utrzymania, a płace?... To byłyby dopiero wydatki. Nawet nie komentuję tego pomysłu - mówi.