Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nocny Kochanek w wywiadzie dla "TP": Powstaliśmy w sposób nienachalny. Koncert w Pile w obiektywie Marcina Szymańskiego [ZDJĘCIA]

Agnieszka Świderska
Agnieszka Świderska
Nocny Kochanek na Barce
Nocny Kochanek na Barce Fot. Marcin Szymański
Krzysztof Sokołowski, lider Nocnego Kochanka, wokalista i autor tekstów oraz Arkadiusz Majstrak, gitarzysta i współautor tekstów w rozmowie z Agnieszką Świderską tuż przed koncertem na Barce. Przyjechali, zagrali i wzięli Piłę szturmem. Niczym koń na białym rycerzu.

Siedem lat temu festiwal w Jarocinie podbił Masturbator z tekstami “przesiąkniętymi siarką i smołą”. Rok temu festiwal Pol’And’Rock należał do was, czego dowodem jest Złoty Bączek. Czy zawsze jest dobry czas na polskiej scenie na metal z poczuciem humoru?
Krzysiek: Nigdy nie mieliśmy szeroko zakrojonych planów na sukces. Nigdy nie usiedliśmy, żeby zrobić burzę mózgów i dywagować, zastanawiać się jakie kroki podjąć, żeby być oryginalnymi, żeby płyty się sprzedawały, żeby ludzie przychodzili na koncerty. Robiliśmy swoje przez wiele lat jako anglojęzyczny zespół Night Mistress, a kiedyś przypadkowo nagraliśmy jeden numer z „jajem”. Spodobało nam się to na tyle, że napisaliśmy kolejny, a jak już mieliśmy kilka kawałków w tym klimacie, to powiedzieliśmy sobie: może całą płytę nagramy jako Nocny Kochanek? I stąd płyta “Hewi Metal”. Ten margines znaleźliśmy przypadkiem, właściwie to ten margines znalazł nas. Muzyka Kochanka zgrywa się z naszymi tekstami, choć pozornie zupełnie do nich nie pasuje. Mroczna, wzniosła, momentami wręcz epicka. Gdy dodasz do tego tekst z przymrużeniem oka, już na pierwszy rzut ucha słyszysz, że jest w tym coś nietypowego i intrygującego. W każdym razie popularność Kochanka pokazuje, że jest miejsce na metal z humorem na polskiej scenie.

Mroczna, wzniosła, epicka wręcz muzyka. Gdy dodasz do tego tekst z przymrużeniem oka już na pierwszy rzut ucha słyszysz, że jest w tym coś nietypowego i intrygującego

Arek: Z metalem związana jest subkultura, z której często czerpiemy i pokazujemy ją w krzywym zwierciadle. Może jeszcze w hip-hopie można byłoby znaleźć takie smaczki, z których można byłoby się pośmiać.

To zespołowe poczucie humoru?
Arek: Byłoby sztucznie gdyby było inaczej. Nie każdy jednak umie przelać ten humor na papier. Teksty pisze głównie Krzysiek, czasami piszemy razem, ale to nie tak, że Nocny Kochanek to tylko humor naszej dwójki. Dużo pomysłów na teksty bierze się ze wspólnych wygłupów czy doświadczeń. Generalnie jesteśmy dobrani. W zespołach to często problem i powód rotacji, a tak naprawdę jest to chyba nawet ważniejsze od umiejętności poszczególnych muzyków. To, żeby się lubić i akceptować.

Trzy płyty w ciagu trzech lat to dość szybkie tempo. Najnowsza „Randka w ciemność” ma dopiero trzy tygodnie. Kiedy tak naprawdę się zaczęła?
Krzysiek: Jako Nocny Kochanek powstaliśmy w sposób nienachalny. Tak samo wygląda proces twórczy. Nie ma momentu, w którym mówimy sobie: „Od dzisiaj robimy nową płytę”.
Arek: Płyta narodziła się w zespołowym busie. Jeżdżąc z miasta do miasta, zabijając nudę zaczęliśmy pisać kawałki. Gdzieś z tyłu głowy mieliśmy taką myśl, że ludzie czekają na nową płytę, ale pisaliśmy ją nie wiedząc jeszcze co z tego będzie.
Krzysiek: Jak zaczynają powstawać teksty, to się okazuje, że w tym samym czasie Kazon i Arek zaczynają tworzyć w domu pierwsze riffy. I w momencie gdy mamy już kilka gotowych tekstów, okazuje się również, że mamy też fragmenty, albo nawet całe numery. Czasem tak się składa, że muzyka pasuje do tekstu, albo próbujemy dopasować tekst do muzyki. W przypadku ostatniej płyty sporo muzyki powstało pod gotowy tekst.
Arek: Nowa płyta daje ci radość i energię. Trasa ze “Zdrajcami Metalu” trwała dwa lata bez dłuższych przerw. Przyjemnie jest zagrać coś nowego.

Nowa płyta daje ci radość. I energię. Trasa ze “Zdrajcami metalu” trwała dwa lata bez dłuższych przerw. Przyjemnie jest zagrać coś nowego

. Trochę się przegłodziliśmy i mamy duży apetyt na koncertowanie. Teraz jesteśmy po pierwszym weekendzie „Trasy w Ciemność”. Odbiór płyty jest świetny, ale już dawno nie pamiętam kiedy sam tak dobrze bawiłem się na scenie.

Płytę w całości umieściliście na youtubie. Podobnie jak dwie poprzednie. Skąd ten pomysł?
Arek: Internet to dobrodziejstwo, a jak mówią niektórzy złodziejstwo naszych czasów. Jeżeli ktoś będzie chciał kupić naszą płytę, to i tak ją kupi. Bez względu na to, czy jest ona w sieci, czy nie. Bo jest naszym fanem. Sam mam szacunek do zespołów, które to robią. To też pstryczek w nos internetowym złodziejaszkom: nie musicie nas okradać. Sami się “okradliśmy”.

To pstryczek w nos internetowym złodziejaszkom: nie musicie nas okradać. Sami się “okradliśmy"

Krzysiek: Sam kolekcjonuję płyty od kiedy byłem nastolatkiem. To, że udostępniamy naszą muzykę w sieci nie wzięło się znikąd. Kiedy mieliśmy po kilkanaście lat nie zawsze było nas stać na każdą płytę. Dużo się wtedy pożyczało. Udostępniając album w sieci zrobiliśmy to z myślą o nas z tamtych lat. Od tamtego czasu trochę płyt jednak uzbierałem. Choćby w całości dyskografię Iron Maiden, Judas Priest, mojego ulubionego Helloween, czy
mniej znanego Primal Fear. Dla niektórych może to być zaskoczeniem, ale mam też wszystkie płyty Manowar — zespołu, który przewija się przez nasze teksty, i to w dość prześmiewczym tonie. Z drugiej strony lubię sobie czasem pójść w takie klimaty jak Arch Enemy, szczególnie z nową wokalistką. Jednak nie samym metalem człowiek żyje. Czasem potrzebuję odskoczyć, trochę się wyciszyć. Słucham wtedy choćby Bryana Adamsa.
Arek: Nie mam takiej kolekcji jak Krzyś, ale od pewnego czasu też zaczęło mnie kręcić zbieranie płyt. W całości mam dyskografię Iron Maiden i Avenged Sevenfold, inne jeszcze kompletuję. Ostatnio wpadła mi w ręce płyta “Misplaced Childhood” Marillion czyli klasyka. Bardzo lubię też Airbag, taki klimacik trochę w stylu Pink Floyd, może niekoniecznie znany i popularny, ale godny polecenia. Podobnie jak ostatnia płyta Snow Patrol.

„To był koń na białym rycerzu...” Mówiliśmy już o metalu jako gatunku, którego konwencję z premedytacją i humorem łamiecie. Jak język wam w tym pomaga?
Krzysiek:Naszym atutem jest pewna nieszablonowość. Nie chodzi o to, żeby ten tekst kogoś rozbawił na zasadzie polskich kabaretów. Niektórych śmieszy jak wychodzi facet przebrany za kobietę, i to już jest super. W przypadku Kochanka zdarzają się żarty bezpośrednie, ale staramy się bawić językiem, przewrotnością, celowo wplatamy lapsusy, po to, żeby ten humor był ciekawy, oryginalny. Język polski do śpiewania nie jest łatwy, wygodniej śpiewa się po angielsku, ale jeśli chodzi o jego bogactwo, wieloznaczność, to mamy tutaj spore pole do popisu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto