Kiedy należy rozpocząć przygotowania do sierpniowej pielgrzymki?
- W momencie, gdy się wchodzi z pielgrzymami na Jasną Górę w danym roku, trzeba już sobie powziąć przyrzeczenie, że za rok, jeśli tylko zdrowie i opatrzność pozwolą, też się pójdzie.
Jest Pan weteranem radomszczańskich pielgrzymek, a nawet zdaniem niektórych - rekordzistą.
- Tak, to już moja 59 pielgrzymka.
A od kiedy radomszczanie pielgrzymują na Jasną Górę? Można się gdzieś doszukać historii radomszczańskich pielgrzymek?
- Bardzo trudno, na razie nikomu się jeszcze to nie udało. Może w jasnogórskich dokumentach są notatki, może ktoś to sprawdzi...
Pielgrzymka się z zmienia?
- Pamiętam czasy, kiedy z pielgrzymką jechały wozy konne. Dzisiaj jest inaczej, idzie dużo młodzieży i chyba z roku na rok szybciej dochodzimy do jasnogórskiego klasztoru.
Zna Pan receptę na to, jak pokonać zmęczenie i kryzys na trasie?
- Nie można myśleć o tym, ile jeszcze kilometrów przed nami. Trzeba po prostu iść i być przekonanym, że bez problemu się dojdzie. Najgorzej gdy raz zaświta myśl, że brakuje nam sił i dopuścimy ją do siebie. Albo gdy założymy, że nogi mogą odmówić posłuszeństwa, że "coś mnie strzyka w kolanie" albo w boku. Wtedy koniec! Ogarnia człowieka taka niemoc, że naprawdę może zrezygnować z pielgrzymki… I niech nikogo nie zwiedzie tablica z napisem "Częstochowa", bo to jeszcze wcale nie koniec trudów pielgrzymowania.
A co się czuje, docierając w końcu pod szczyt Jasnogórski po dwunastu godzinach pielgrzymowania?
- To trzeba osobiście przeżyć! Jest ogromna radość. I zapomina człowiek o zmęczeniu, przecież przychodzimy do Matki!
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?