Podpalają, choć grozi im utrata dopłat albo... życia

- W tym roku interweniowaliśmy 2.374 razy. To o kilkaset razy więcej niż w 2010 roku - mówi kpt. Arkadiusz Makowski z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi.

Najwięcej pracy z płonącymi trawami mieli strażacy z Łodzi.
- Niedawno gasiliśmy ogień przy ul. Iglastej. Zrobiło się niebezpiecznie, bo ogień podszedł do stadniny koni i stacji LPG. Strażacy gasili przy dystrybutorach! - relacjonuje kpt. Makowski.

Pożary traw zdarzają się równie często w innych rejonach województwa. W powiecie bełchatowskim było ich w tym roku 175, w radomszczańskim - 187, w piotrkowskim - 130, w brzezińskim - 43. Najmniej było ich w powiecie skierniewickim - 18. Niestety, ludzie często nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, jakie niesie ze sobą ten niebezpieczny proceder. - Jeden z ostatnich pożarów, który gasiliśmy, przeniósł się np. na poddasze budynku. Na szczęście nikomu nic się nie stało - mówi asp. Artur Bartosik z Komendy Powiatowej PSP w Radomsku.

Najczęściej wypalaniem "trudnią się" rolnicy. Liczą, że w ten sposób użyźnią glebę. Ekolodzy przekonują zaś, że nic bardziej mylnego... - Wypalony teren potrzebuje kilku lat na regenerację - zwracają uwagę.

Bywa, że rozprawienie się z pożarem traw zajmuje strażakom nawet kilka tygodni! - Tak dzieje się, gdy pożar ogarnie torfowiska. Mamy wtedy do czynienia z pożarami podpowierzchniowymi. Ich gaszenie jest czasochłonne i kosztowne - dodaje kpt. Makowski.

Co grozi za wypalanie traw? - To wykroczenie, za które należy się 500 złotych grzywny. Jeśli podpalacz ściągnął zagrożenie na ludzi lub ich mienie, wtedy będzie to już przestępstwo, zagrożone karą do trzech lat - podkreśla nadkom. Wojciech Auguścik z Komendy Policji w Radomsku.

Rolnikowi przyłapanemu na wypalaniu traw grozi też wstrzymanie dopłat do gruntu z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, a także dotacji z UE.