Reprezentował Pan nasz powiat w plebiscycie o miano Policjanta Roku. Dlaczego został Pan policjantem?
- To była dla mnie bardzo prosta decyzja. Przestępczość rosła, a mnie zawsze podobała się praca policjanta, dlatego wstąpiłem w szeregi. Chciałem pomagać ludziom w ich problemach.
To trudna praca?
- Na pewno praca ta ma wiele aspektów i trudno ją porównać z jakimkolwiek innym zawodem. Codziennie są inne zadania i oczekiwania, nigdy nie robi się tego samego. Przy okazji można liczyć na rozwój psychologiczny i fizyczny, kształtowanie oceny ludzkich zachowań.
A co bywa w Pańskiej pracy najtrudniejsze?
- Różne postrzeganie nas przez społeczeństwo. Staramy się pracować jak najlepiej i ci, którym pomogliśmy, potrafią to docenić. Inny jest jednak stosunek do policji osób, które mają konflikt z prawem, co widać np. na stadionach. To trudne, bo nie pomaga w kreowaniu wizerunku policji, wciąż postrzegani jesteśmy jako aparat przymusu.
Jak z tym walczyć?
- Najważniejszy jest kontakt ze społeczeństwem. Im więcej osób otrzyma pomoc, tym więcej będzie miało do nas pozytywny stosunek.
Jest Pan dzielnicowym. Czym na co dzień zajmuje się dzielnicowy?
- To zawsze taki pierwszy kontakt obywatela z policją. Dzielnicowy dokonuje obchodu swojego rejonu i wtedy każdy może się do niego zgłosić ze swoimi problemami. Nie jest to praca typowo interwencyjna, polega często na rozmowie, doradzeniu, co robić w trudnej sytuacji, pokierowaniu, jak rozwiązać problem. Osobnym działem są tzw. niebieskie karty i problem przemocy w rodzinie. Osobom pokrzywdzonym dzielnicowy naprawdę może służyć dużą pomocą.
A co Pana najbardziej satysfakcjonuje w pracy?
- Cieszę się, jak mogę komuś pomóc, a tego nie można przeliczyć na żadne pieniądze. Jak ktoś wychodzi ode mnie zadowolony, długo o tym pamięta, i to najbardziej cieszy.
W pracy policjanta zdarzają się też nietypowe interwencje. Ostatnio np. gasił Pan pożar samochodu. Bywają jeszcze inne?
- To dynamiczna praca i trzeba być na wszystko przygotowanym. Podczas mojej pracy w policji pożary gasiłem dwa, może trzy razy.
Co Pan lubi robić w wolnym czasie?
- Lubię majsterkować, pływam żaglówką i jeżdżę na zloty szantowe do Sulejówka. Pływałem zwykle w Cieszanowicach i Sulejówku. Sam nawet zbudowałem swoją łódkę.
To takie połączenie dwóch pasji: majsterkowania i żeglarstwa. Może się Pan pochwalić jeszcze jakimiś dziełami?
- Potrafię zrobić meble, sam zakładam płytki… Na mnie fachowcy nie zarobią.
Do plebiscytu "Dziennika Łódzkiego" zgłosił się Pan sam?
- Nie, ktoś mnie zgłosił, ja wyraziłem tylko na to zgodę.
Jak Pan myśli, dlaczego ludzie na Pana głosowali? Jedenaste miejsce na ponad trzydziestu kandydatów z całego województwa to całkiem dobra pozycja.
- Może mnie lubią… Słyszałem, że głosowali znajomi, koledzy i mieszkańcy, którzy mnie znają. To miłe.
Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?