Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Półmetkowa debata w redakcji "Co Nowego" i Radomsko NaszeMiasto.pl Cz. 2

not. Jacek Drożdż
Jacek Drożdż
O miejskich inwestycjach, stanie finansów, gospodarce i kulturze rozmawiali goście zaproszeni do redakcji Dziennika Łódzkiego, tygodnika "Co Nowego" i serwisu RadomskoNaszeMiasto.pl Naprzeciwko prezydent Anny Milczanowskiej zasiedli radni: Ewa Drzezga, Łukasz Więcek, Andrzej Kucharski i Jarosław Ferenc. Oto druga część debaty.

W.B.: Czy Radomsko jest miastem przyjaznym dla inwestorów?

A.K.: Chcemy, żeby inwestorzy do nas ściągali. Dodatkowe 900 tys. zł z podatku to dużo, ale nie podnosząc stawek dajemy wyraźny sygnał przedsiębiorcom, że jesteśmy na nich otwarci.

J.F.: W tym przypadku zawsze byliśmy zgodni. Miasto musi ściągać inwestorów, nie ma innej alternatywy. Niskie podatki to dla nas plus. Mamy tereny w strefie inwestycyjnej. Natomiast obawiam się, że po przegranym procesie z Indesitem, miasto niestety straciło wiarygodność. Obserwuję to na razie po sprzedaży gruntów w strefie. Do tej pory ze sprzedaży ziemi uzyskiwaliśmy od 7 do 15 mln zł rocznie. W tym roku jest to 2,3 mln zł. A wiem, że jest w Polsce boom na inwestycje i przedsiębiorcy interesują się różnego rodzaju terenami. Mamy strefę, działki... i nikt nie chce u nas kupować. Może za mało się promujemy? W Polsce nas nie widać. Nawet gdy promuje się Łódzka Specjalna Strefa Ekonomiczna, to widać Łódź, Kutno... Radomska nie widzę.

E.D.: Tak właściwie to mamy przygotowane tereny dla dużych przedsiębiorców, dużych firm. Czy mamy tereny dla małych firm? Wielu przedsiębiorców z Radomska i okolic pyta: gdzie możemy kupić dla siebie teren, żeby ulokować tam jakąś mniejszą inwestycję?

A.M.: Radomsko jest przyjazne dla inwestorów. Przykładem jest nasza oferta, proponujemy zakup terenów po rozsądnej cenie, uzbroiliśmy tereny inwestycyjne, mamy jedną z najlepiej uzbrojonych stref ekonomicznych w kraju. Łącznie z ŁSSE oferujemy ulgi dla firm, pomoc w ramach uchwały de minimis... Z takiej ulgi skorzystało dziewięć firm na kwotę 2,2 mln zł, nie tylko ze strefy, ale również z Radomska. Choć na świecie mówi się o kryzysie, w 2011 roku w naszej części strefy ekonomicznej obiekty budowało pięć firm. Jeśli chodzi o pozycję Radomska... W ŁSSE jest 15 podstref, a my jesteśmy na trzecim miejscu, zaraz za Łodzią i Kutnem. W corocznym raporcie Centrum Analiz Regionalnych i Lokalnych z października tego roku, Radomsko, w zakresie nowych miejsc pracy i funkcjonowania strefy ekonomicznej znalazło się na drugim miejscu, po Łodzi... Ktoś nas jednak docenia, my nie doceniamy siebie samych.

Ł.W.: Uważam, że jeśli chodzi o przyjazność dla inwestorów, jest całkiem nieźle. Poprzednia ekipa zbudowała strefę, obecna ją rozwija i to bardzo skutecznie... Jest to projekt ponadczasowy. Strefa jest dla nas szansą. Gdyby nie ona, bylibyśmy na poziomie Pajęczna, Włoszczowy... Ja również mam kontakty z przedsiębiorcami ze strefy i tam jest ogólnie dobra opinia o współpracy z władzami miasta. W tym pozytywnym obrazie fatalnie wygląda informacja o procesie sądowym prowadzonym z największym inwestorem w strefie, który był tu pierwszy i zatrudnia największą liczę osób.

A.M.: Mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że w tej sytuacji Indesit nie zachował się fair. Najpierw słyszę od dyrektora Antonio Melone, że bocznica kolejowa nie jest im potrzebna, a potem przychodzą ludzie od niego i żądają od miasta 9,5 mln zł odszkodowania. Szkoda, że wydamy na odszkodowanie 3 mln zł, ale z drugiej strony cieszę się, że nie musimy wydać 20 mln zł na budowę bocznicy.

A.K.: Ale życzliwość miasta była i to w wielu gestach. Była wola, by uhonorować ulicę jednego z członków rodziny, założyciela Indesitu. Zrobiliśmy to. Indesit z kolei obiecał, że będzie wspierał lokalny sport. Niestety, nie było ani złotówki.

W.B.: Jak magistrat pomaga małym firmom?

A.M.: Radomsko od lat jest miastem przemysłowym. I nadal zależy nam, by było centrum przemysłowym. Wspieramy małe firmy poprzez pomoc de minimis, rozkładamy podatki na raty... Zbudujemy ulicę Portową dla rodzimych przedsiębiorców. Aktualizujemy Strategię Rozwoju Radomska, przygotowujemy się do rozdania unijnych pieniędzy na lata 2014-2020. Wspólnie z Regionalną Izbą Przemysłowo-Handlową wystąpiliśmy z wnioskiem o dofinansowanie utworzenia trójmodułowej platformy internetowej. Niestety, wniosek, choć otrzymał wysokie noty, nie dostał dofinansowania. Czekamy na inne możliwości uzyskania grantu na taki projekt.

E.D.: Jako SLD byliśmy przeciwko podwyższaniu podatków, bo uważamy, że to już jest pomoc dla małych i rodzinnych przedsiębiorstw. Ceny rosną wszędzie, więc dla takich firm liczy się każda złotówka.

Ł.W.: Powiem, że miasto nie przeszkadza przedsiębiorcom. Brakuje mi natomiast działań związanych z hasłem „inkubator przedsiębiorczości”, wspierania mikrofirm, młodych ludzi, którzy rozpoczynają działalność gospodarczą... Największym problemem Radomska jest to, że wyjeżdżają stąd młodzi ludzie, którzy rzadko wiążą przyszłość przyszłość z naszym miastem... Brakuje nam nowych firm, opartych na innowacyjności... Najtrudniejsze w biznesie są pierwsze lata. Nie ma jednego miejsca, siedziby czy lokalu, gdzie ci młodzi przedsiębiorcy mogliby przyjść, zapytać, może wspólnie wynająć jedną księgową, mieć jedno biuro.

J.F.: Są miasta, które działają poprzez swoje spółki, agencje... Według mnie, brakuje w Radomsku klimatu przedsiębiorczości. W Programie Rozwoju Lokalnego znalazł się zapis o stworzeniu profesjonalnego wortalu internetowego, czyli strony internetowej przy stronie urzędu miasta, na której znajdowałyby się informacje dla przedsiębiorców, oni sami mogliby się tam wymieniać wiadomościami... Kilka razy dopytywałem się, kiedy taki wortal powstanie i za każdym razem uzyskiwałem informację, że za dwa lata, dwa miesiące... A teraz ten zapis znikł całkowicie. Dlaczego? Taki wortal na pewno by pomógł, szczególnie tym, którzy dopiero uruchamiają swoją firmę, można by tam pokazać jak zacząć, wymienić się doświadczeniami...

E.D.: To na pewno byłby dobry pomysł. Kilka lat temu sama otwierałam firmę i chodząc od urzędu do urzędu przekonałam się, że to dosyć trudne. A o pomoc było ciężko. Jeszcze na dodatek zmieniły się przepisy, a panie o tym mnie nie poinformowały... Chodzi o proste rzeczy, ale przydatne. Na stronie internetowej można by o tym poczytać siedząc w domu. A chodząc od urzędnika do urzędnika... Współczuję tym, którzy otwierają dziś swoją firmę.

A.M.: W urzędzie miasta, przez kilka lat, działało tzw. okienko przedsiębiorczości. Byli tam pracownicy urzędu skarbowego, ZUS, urzędu pracy, sanepidu... Wszyscy potencjalni przedsiębiorcy mogli przyjść, zapytać... Zainteresowanie było ogromne, ale potem zmieniły się przepisy, powstało tzw. jedno okienko i musieliśmy zakończyć działalność.

W.B.: Czy w mieście powinna powstać galeria handlowa? I ile ich powinno być?

E.D.: Był czas, kiedy wszyscy mieszkańcy oczekiwali na galerię. Ileś lat temu potrzebna była jedna, może dwie galerie, ale w tej chwili zastanawiamy się, czy do naszego miasta wejdzie jakakolwiek galeria. Obserwując większe miasta, widać, co dzieje się w galeriach. Boksy są zamykane, stoją puste... Mamy uchwalony plan dla Metalurgii Nieruchomości, może więc jedna galeria jednak powstanie. Ale może się też okazać, że to nie ten czas i nie przyjdzie ani jeden inwestor....

Ł.W.: Z galerią jest tak, że nie decydują o niej ani radni, ani prezydent. Przynajmniej jeden taki obiekt jest w naszym mieście potrzebny i widać to choćby po tym, ile samochodów z numerami ERA stoi obok np. Jurajskiej. Bo ludzie te same pieniądze mogliby zostawiać w markowych sklepach w Radomsku, tworząc miejsca pracy. Mówiąc o galerii nie mówimy o kolejnym hipermarkecie, ale o sklepie, którego w Radomsku nie ma, którego trzeba szukać w innych miastach. Mówię też o miejscu rekreacji, rozrywki, części gastronomicznej i miejscach dla naszych rzemieślników, sprzedawców... Miastu powinno zależeć na tym, by galeria powstała.

A.M.: Galeria jest obiektem, wokół którego powstaje przestrzeń publiczna. To nie tylko miejsce zakupów, ale również spotkań i wypoczynku. A galeria nie wyklucza małych, rodzinnych firm.

J.F.: W Radomsku jest miejsce na jedną galerię, nie więcej. Uważam, że błędem było przeznaczanie kilku obszarów pod obiekty wielkopowierzchniowe. Ponadto mamy za dużo marketów, one odbierają potencjalnych klientów sklepom z galerii.

A.M.: Przypominam, że wielka powierzchnia to nie tylko galeria. To także np. Castorama, Praktiker... To państwo zdecydowaliście, że galeria może powstać na terenach, na których przez wiele lat działał zakład przemysłowy. Przyszły inwestor prace ziemne musiałby wykonać zrywając ziemię na głębokość niemal 1,5 metra. To jest poza tym 11 hektarów gruntu. Kto tu wejdzie i to kupi? Dlaczego zabiegałam o teren przy ul. Kościuszki? Bo gdy przyjeżdżali potencjalni inwestorzy zainteresowani wybudowaniem niewielkiej galerii, pokazywali, że to jest najlepsze miejsce.

Ł.W.: Zgadzamy się, że galeria powinna być. Z różnych powodów stało się tak, że bardzo późno uchwaliliśmy plan dla galerii, później niż inne miasta. I dziś inni już budują, a u nas galerii nadal nie ma.

W.B.: Jak oceniacie państwo dostęp do kultury w naszym mieście i co sądzicie o nowej strategii działania Miejskiego Domu Kultury?
A.K.: Mam poważne wątpliwości do jakości sztuk przywożonych z zewnątrz. Wydawało się, że taka marka jak Teatr im. Jaracza zaprezentuje mieszkańcom naszego miasta kulturę przez duże „K”, a tymczasem jestem czasami zażenowany poziomem tych inscenizacji. Co nie znaczy, że trend może się nie zmieni. Mam nadzieję, że kiedyś dojdzie do takich prezentacji, które będą oglądać nasi widzowie i nie wyjdą z nich zażenowani. To jest nie tylko moje osobiste odczucie. Ale nie winię za to domu kultury. Dobrze za to, że dom kultury współpracuje z innymi jednostkami, coś zaczyna się w nim dziać. Ale tak naprawdę tworzy się w nim grupa dosyć eklektycznych zainteresowań. Może to i dobrze. Moim marzeniem byłoby jednak odtworzenie wolnej sceny, na świeżym powietrzu... To doskonale uaktywniłoby te grupy młodzieży, które z różnych przyczyn nie chcą znaleźć się wewnątrz, a wolą spektakle plenerowe. Szkoda, że podmioty z zewnątrz, np. Teatr „Źródło” musi płacić za wynajem sceny i nie są to symboliczne kwoty. Druga sprawa to budynek wykorzystanie „Kinemy”. Dla mnie jest to porażka...

J.F.: Myślę, że powinno się z Ochotniczą Strażą Pożarną w Radomsku rozmawiać. Może zastosować jakiś system zachęt, działania z zewnątrz...

E.D.: Strażacy na tych gruntach i nieruchomościach zarabiali. Ale nie inwestowali w budynek. Jak miasto ma to zrobić? J.F.: Są środki prawne, które można wykorzystać... Zapiszmy się wszyscy do straży pożarnej i zmieńmy zarząd. Naprawdę...

E.D.: To nie jest takie proste....

A.M.: Było wiele rozmów z zarządem stowarzyszenia... Władze straży chcą, by ten budynek od nich odkupić. Komu mamy zapłacić? To jest absurd. O możliwość remontu może ubiegać się tylko osoba, która ma tytuł prawny do budynek. A tą osobą jest stowarzyszenie.

Ł.W.: Nie sprowadzajmy kultury tylko do „Kinemy”... Było wiele tematów, za które panią prezydent krytykowałem, ale akurat sprawy kultury są jej mocną stroną. Nie mówię, że jest idealnie, ale jest dobrze. Strategia marki Radomska przełożyła się na takie imprezy jak Różewicz Open Festiwal, Open By Night...

J.F.: Jest jeden błąd, który popełniła pani przy tworzeniu strategii marki Radomska. Powinna być ona przyjęta przez radnych. Tutaj tego zabrakło... Ł.W.: Jest wiele kontrowersji, jak powinna się jakaś impreza nazywać... Faktem jest, że one się odbywają, rozwijają. Różewicz Open Festiwal przebija się powoli do ogólnopolskich mediów, bardzo dobrze wypada Festiwal Zalewajki. Widać postęp i w organizowaniu imprez, i w działaniach domu kultury. Jednak widzę i negatywy. Zarówno MDK, jak i miasto nie wykorzystują potencjału organizacji pozarządowych. A dom kultury zachowuje się czasem tak, jakby z nimi rywalizował.

W.B.: Jak oceniacie państwo strategię marki Radomsko, jakie są efekty jej wprowadzenia?

A.M.: Na budowę strategii marketingowej miasta wydaliśmy 50 tys. zł. Przyglądaliśmy się, jak wprowadzają ją inne gminy, część rzeczywiście wprowadzała ją w drodze uchwały, inne nie. Może stało się tak też dlatego, że wielu radnych pracowało przy marce, a sama marka nie powstała w ciągu tygodnia, trwało to blisko rok, było wiele spotkań... Mamy przede wszystkim promocję lokalnych tradycji kulinarnych. Ten atut jest mocno ceniony nie tylko w Polsce, ale i w Unii Europejskiej. Przebiliśmy się dzięki temu do mediów ogólnopolskich, jesteśmy rozpoznawani... Przypomnę jeszcze, że budowaliśmy najdłuższą ławkę, włączyliśmy w ten pomysł lokalnych przedsiębiorców. Festiwal Zalewajki obecny był w mediach ogólnopolskich, radiu, telewizji. O Różewicz Open Festiwal bardzo dużo mówiła TVP „Kultura”.

Ł.W.: Warto wspomnieć o „Roku Warszyca”...

A.M.: Na tym właśnie polega budowanie tradycji lokalnych... Jestem dumna, że w Radomsku powstał pomnik poświęcony zamordowanym żołnierzom Konspiracyjnego Wojska Polskiego i samemu Warszycowi. Co jeszcze? Powstał system informacji miejskiej, montujemy nowe tabliczki z nazwami ulic...

J.F.: Wiele podróżuję po Polsce, przedstawiam się, że jestem z Radomska i często słyszę, że ludzie nie wiedzą, gdzie jest Radomsko. Często mylą nas z Radomiem... Więc tych wydanych pieniędzy na zewnątrz nie widać. Być może my uważamy, że wszyscy o nas wiedzą i mówią, ale tak nie jest. Może trzeba coś bardziej spektakularnego niż Festiwal Zalewajki... Jeśli mówimy o tym, z czego znane jest Radomsk, to więcej rzeczy jest o RKS Radomsko. Były lata, gdy codziennie Radomsko było wymieniane w prasie ogólnopolskiej. Byliśmy wymieniani w prasie, np. Rzeczpospolitej, że dysponujemy terenami inwestycyjnymi...

A.K.: Niezbyt udane jest logo naszego miasta. Nic nie przypominające, całkowicie odrzucające tradycję, z niczym się nie kojarzące. Bardzo mi zależy, żebyśmy postrzegali nasze miasto, jak utrwalone wielowiekową tradycją, a budowanie marki naszego miasta na zalewajce uważam za błąd. To nie tędy droga. Na budowanie marki na folklorze może pozwolić sobie jakaś gmina wiejska... Zalewajka jest przecież potrawą ogólnopolską, nie ograniczającą się do naszego terenu. Jest potrzeba budowania naszej tożsamości historycznej, bo mamy się czym pochwalić. I tą historią dalszą, i bliższą. Odwoływanie się do tych tradycji bardziej mnie przekonuje.

E.D.: Bardziej byliśmy znani poprzez Fabrykę Mebli Giętych. I zagranicą, i w Polsce. Festiwal Zalewajki to fajna impreza, ale np. kiedyś byłam w Kielcach i poprosiłam o tradycyjną potrawę i dostałam zalewajkę. Zaskoczenie. Ale dobrze, że próbujemy.

W.B.: Jak więc podsumowalibyście państwo dwa lata minionej kadencji?
W.B.: Jak więc podsumowalibyście państwo dwa lata minionej kadencji?

Ł.W.: Pani prezydent radzi sobie całkiem nieźle w obszarze kultury czy działalności społecznej. Natomiast kwestie rozwojowe, komunikacyjne pozostawiają wiele do życzenia. Tego wizerunkiem nie da się nadrobić. Brakuje ludzi, którzy konsekwentnie dążyliby do pewnych celów, brakuje skuteczności w działaniu, wkrada się pewien pech, nie sprzyjają nam instytucje zewnętrzne... Są jednak pewne postępy, bo pamiętajmy, że te dwa lata to czas skoku cywilizacyjnego całego kraju. Część miast wykonała jednak wielki skok, nie wszyscy z tego skorzystali.

E.D.: Te dwa lata mają swoje plusy i minusy. Pozyskaliśmy zbyt mało funduszy unijnych. A większość z nich na tzw. projekty miękkie. Patrząc na te dwa lata, nie widzę inwestycji strategicznych, które służą mieszkańcom. Obwodnica to nieporozumienie. Ale udaje nam się dogadać w sprawie remontów chodników, dróg... Zobaczymy, co pokażą następne lata.

A.K.: Radomsko nie jest zieloną wyspą, jak nam ktoś obiecywał, której nie dotknie sytuacja zewnętrzna. Jesteśmy uwarunkowani tym, co dzieje się w Polsce i w Unii Europejskiej. Trudno więc oczekiwać, by jakieś miasto samo podołało obowiązkom i obciążeniom, które spływają do realizacji „z góry”, chodzi mi szczególnie o oświatę.

J.F.: W 2006 roku, gdy powstawała strefa inwestycyjna, wydawało się, że Radomsko zostało wyciągnięte na jakąś dużą górkę. Ale zamiast podążać dalej pod tę górkę, zaczęło z niej zjeżdżać. Pierwsza inwestycja spowodowałaby, że dołączałyby do niej kolejne... Niestety, służby pani prezydent i pewnie sama pani prezydent nie była do końca przygotowana do przejęcia władzy. Pozbyła się pani fachowców, nie próbowała dotrzeć do nas, żebyśmy doradzili, a doradzilibyśmy na pewno, jak rozmawiać z Indesitem, w jaki sposób były zawierane pewne umowy. Uważam, że każdy następny prezydent musi być fachowcem, znającym się na samorządzie. Nie może to być osoba przypadkowa, wybrana przez wyborców tylko dlatego, że głosi populistyczne hasła. Wybór fachowców do spółek czy naczelników do urzędu okazał się nietrafiony i przed połową kadencji musiała z nich pani zrezygnować. Wybrała pani innych, chociaż uważam, że nie najlepszych, bo ci fachowcy z Częstochowy, którzy są obecnie, też nie do końca się sprawdzili.

A.M.: Proszę państwa, nie jestem przypadkową osobą w moim mieście, ja tu się urodziłam, stąd pochodzą moi rodzice... Odkąd pamiętam, pracowałam społecznie dla Radomska. Zanim wystartowałam w wyborach na urząd prezydenta, przez cztery lata byłam radną miejską, a z samorządem miejskim byłam od dawna związana. Dużo słów padło o gospodarce. Nowoczesna gospodarka to nie tylko tworzenie nowych miejsc pracy, bezpośrednie wsparcie dla firm, wspieranie się w tworzeniu projektów i wniosków, aby zabiegać o pieniądze. To także nie tylko rozwój infrastruktury. Na drogi wydaliśmy blisko 8 mln zł, ponad 1,6 mln zł przekazaliśmy na remonty placówek oświatowych, które są naszym oczkiem w głowie. To wielowymiarowe działania, rozwój kapitału społecznego, działania edukacyjne, społeczne, tworzenie przyjemnego miejsca zamieszkania. Wiele wysiłku i pieniędzy włożyliśmy w budowę mieszkań socjalnych i komunalnych. Tworzymy i będziemy tworzyć nowe miejsca do alternatywnego spędzania wolnego czasu. Widzimy, jak wielki krok zrobiliśmy w sprawie kultury. Powstają nowe organizacje pozarządowe, z którymi współpracujemy, budujemy społeczeństwo obywatelskie... I to jest sukces, że sami obywatele biorą sprawy w swoje ręce.

Czytaj także: Półmetkowa debata w redakcji "Co Nowego" i Radomsko NaszeMiasto.pl Cz. 1

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Półmetkowa debata w redakcji "Co Nowego" i Radomsko NaszeMiasto.pl Cz. 2 - Radomsko Nasze Miasto

Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto