Rezygnacja Krystyny Ozgi to formalność - 8 listopada zostanie zaprzysiężona jako posłanka PSL. Ale ta rezygnacja wywołała już oficjalną giełdę nazwisk jej potencjalnych następców. Pewne jest na razie tylko jedno: to będzie ktoś z PSL, bo to warunek umowy koalicyjnej z PO.
Jest o co walczyć, bo ta posada to nie tylko około 11 tys. zł brutto miesięcznie, ale i wejście do gry dającej polityczne wpływy. A na giełdzie nazwisk trzy kandydatury. Stanisław Witaszczyk, były marszałek województwa, radomszczański poseł, który odchodzi z Wiejskiej, a także radomszczanin Jerzy Kaczmarek, wiceszef Wojewódzkiego Urzędu Pracy oraz Paweł Bejda, łowiczanin, szef WORD w Skierniewicach.
Według nieoficjalnych informacji właśnie Bejda ma największe szanse na to stanowisko. Jest szefem powiatu łowickiego PSL, jednego z najliczniejszych, jeśli chodzi o zielone legitymacje. To także wiceprezes wojewódzkiego PSL. W partii mówi się, że jeśli nie zostanie wicewojewodą to tylko dlatego, że w perspektywie ludowcy będą mieć niebawem szansę na fotel starosty w Łowiczu, co też jest dla Bejdy doskonałą pozycją. Najmniej mówi się o Jerzym Kaczmarku.
Niektórzy twierdzą jednak, że z listy potencjalnych zmienników Krystyny Ozgi należy wykreślić Stanisława Witaszczyka, który przegrał poselski mandat właśnie z wicewojewodą, w okręgu piotrkowskim. Dlaczego wykreślić? Otóż niektórzy w PSL powiadają, że Witaszczyk "idzie w ministry". Podobno, jeśli Donald Tusk dogada się z Waldemarem Pawlakiem co do koalicji, a na to się zapowiada, Witaszczyk zasiądzie w fotelu wiceministra spraw wewnętrznych lub ochrony środowiska. Sam Witaszczyk nabiera wody w usta, ale sugeruje, że jest już po słowie z prezesem Pawlakiem.
- Jak przyjdzie czas, to powiem o propozycjach - ucina Witaszczyk. - A są tak poważne, że ja byłbym niepoważny, zdradzając je przedwcześnie.
Odejście Witaszczyka do Warszawy byłoby korzystne z punktu widzenia lokalnego układu PSL. Dlaczego? Bo były prezes partii w województwie, idąc do stolicy wypada z lokalnych gierek o fotele.
Weź tu nie weź takiej fuchy [felieton]
Czy po melioracji, czy po ondulacji - bez znaczenia, wystarczy być w PSL.
Między innymi dlatego PSL to jest moja ulubiona partia. Czy rządzi SLD, czy rządzi PO, ludowcy zawsze są w grze. Tam nikt nie gęga, że wicewojewoda to za mało, że są jakieś procedury, że liczą się kompetencje.
Koalicja powstaje w politycznym gabinecie, ale stanowiska dzieli się na partyjnych zebraniach. To tak normalne, że nudziarstwem jest stękanie o odpolitycznienie państwa. Bo i po co? Przecież państwo odbiera wojewodom i przekazuje marszałkom. To oznacza, że stanowiska wojewodów stają się czysto kontrolne i reprezentacyjne. Taki notabl tu przetnie wstęgę, tam otworzy zjazd, gdzie indziej wręczy nagrodę. Jeśli nie może wojewoda, pojedzie wicewojewoda. Zapadają w ich urzędach ważne decyzje kontrolne, ale de facto najczęściej wojewodowie i ich zastępcy tylko je podpisują. Bo od opinii, rekomendacji, badania zgodności gminnych uchwał z literą prawa mają przecież armię urzędników. I weź tu nie weź takiej posady...
Marcin Darda
Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?