Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Radomsko: Sprawa zwolnienia Anny Kaurzel w sądzie. Kolejni świadkowie

mk
fot. MK
2 grudnia w sądzie pracy odbyła się kolejna rozprawa w sprawie zwolnienia Anny Kaurzel, zwolnionej z pracy szefowej szpitalnej Solidarności.

2 grudnia w sądzie pracy w sprawie zwolnienia Anny Kaurzel, szefowej szpitalnej Solidarności, zeznawali kolejni świadkowie. Przypomnijmy, przewodnicząca Międzyzakładowej Komisji NSZZ "Solidarność" straciła pracę, bo zdaniem dyrektora placówki przekazała wyniki badań malutkiej pacjentki osobie nieupoważnionej. Była pracownica jest także oskarżana o niepochlebne wypowiadanie się na temat pracy personelu, a tym samym o działanie na szkodę szpitala. Ponieważ z zarzutami się nie zgadza, swoich praw dochodzi w sądzie.

We wtorek przed sądem zeznawali: były starosta (dziś już wicestarosta powiatu radomszczańskiego) Robert Zakrzewski i lekarka, której pacjentką była zmarła dziewczynka. Lekarka tłumaczyła, że nie otrzymała wyników badań bakteriologicznych Liwii, dlatego ni mogła wdrożyć leczenia antybiotykiem. Anna Kaurzel i jej adwokat twierdzą że było inaczej, choć na taka sytuację nie ma potwierdzenia w materiale dowodowym.
- Leczenie dziecka w Łodzi zostało wdrożone w niedzielę. Żaden lekarz nie zastosowałby takiego antybiotyku, jaki podano dziewczynce, bez wyników badania. Wynik dostał, dzięki temu dzień wcześniej dziecko było prawidłowo leczone. Karać kogoś za to, że wysyła wyniki badań, żeby komuś ratować życie to... jakiś orwellowski świat - mówi Anna Kaurzel.

Wicestarosta Robert Zakrzewski zapewniał, że o zwolnieniu przewodniczącej "S" dowiedział się już po fakcie z mediów i nie brał udziału w podejmowaniu takiej decyzji, jak sugeruje powódka. - To dyrektorzy jednostek podległych starostwu są odpowiedzialni za ich prowadzenie i sprawy pracownicze. Zarząd powiatu nigdy nie uczestniczył w rozmowach dotyczących zwalniania pracowników. W naszej gestii są raczej kwestie strategiczne i finansowe - wyjaśnia Robert Zakrzewski.

Wobec przedłużającego się procesu adwokat Anny Kaurzel wnioskował o jak najszybsze zakończenie sprawy. Sugerował, że niedostarczanie dokumentacji, o którą niejednokrotnie prosił, jest zwykłym mataczeniem ze strony szpitala. - Mamy do czynienia z sytuacją zagrożenia życia dziecka, w której trzeba działać, a dla szpitala najważniejsze są procedury. To chore! - denerwował się, a krzykami wtórowała mu zgromadzona na sali rozpraw publiczność.

Przypomnijmy, podczas ostatniej rozprawy wnioskował m. in. o dostarczenie bilingów telefonicznych połączeń między szpitalnymi oddziałami oraz o tych ze szpitalnego faksu. Jak tłumaczy Maria Tomas, reprezentująca w sądzie dyrektora szpitala, rozmowy wewnętrzne nie są w szpitalu rejestrowane, a informatycy mają problem z uzyskaniem bilingów z faksu sprzed dwóch lat.

Rozprawę odroczono do 22 grudnia. Wówczas ma zostać przesłuchany dyrektor Szpitala Powiatowego w Radomsku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto