Wojciech Michałek, nauczyciel wychowania fizycznego w Zespole Szkół Ekonomicznych w Radomsku postanowił sprawdzić swoje siły w jednym z najbardziej wyczerpujących wyścigów kolarskich: Paryż – Roubaix, który zwany jest „Piekłem Północy”. Start w połowie kwietnia!
- Zapewne wszyscy znają Roberta Lewandowskiego. Ale pewnie wielu kojarzy też Michała Kwiatkowskiego czy Rafała Majkę... Tak, to kolarze! Polacy z najwyższej półki w tej dyscyplinie. Rywalizują w wyścigach trzytygodniowych jak Tour de France, Giro Italia czy Vuelta Espana. Stają w szranki tygodniowych etapówek jak Paryż – Nicea czy wyścigów jednodniowych – opowiada pan Wojtek. - Te ostatnie różnią się długością, rodzajem trasy, tradycją, historią czy poziomem trudności. Najsłynniejsze z nich to „kolarskie monumenty” lub „pomniki kolarstwa”. Uznawane przez dziennikarzy, trenerów i kibiców za najbardziej wartościowe w CV kolarzy. Zwycięstwa w nich to dla sportowców najwyższy honor. Jest ich pięć. Dwa belgijskie, dwa włoskie i francuski.
I właśnie w ostatnim z nich nasz rozmówca zamierza sprawdzić swoje siły. A łatwo, jak podkreśla, nie będzie. Dlaczego? Bo część wyścigu Paryż – Roubaix prowadzi po XIX-wiecznych brukach francuskiej prowincji i jest prawdziwą legendą.
- To wyścig dla najwytrwalszych. Nie zawsze zwycięża teoretycznie najlepszy. Wygrywa ten, który przetrwa i ma trochę szczęścia. Nie przebije zbyt dużo opon i nie będzie uczestniczył w poważnej kraksie. Teren jest ciężki, droga wąskie, pogoda kapryśna... Czasem deszcz powoduje, że w dniu zmagań robi się prawdziwa „kolarska rzeźnia”. Na metę zawodnicy dojeżdżają umordowani, często zabłoceni, ale szczęśliwi, że to już koniec – tłumaczy Wojciech Michałek. - Stąd przydomek wyścigu, „Piekło Północy”.Trasa przebiega naprzemiennie przez odcinki asfaltowe i sektory brukowe. Ból i dyskomfort jazdy po takim „czymś” jest straszny. Kolarze przygotowują się do startu w tym wyścigu stosując podwójne owijki na kierownice, grubsze spodenki w „newralgicznych” miejscach, owijają też dłonie specjalnymi taśmami. Rowery również są nieco zmodyfikowane. Muszą przeżyć tak samo jak kolarze. Stosuje się amortyzowane siodła z systemem ISOSPEED oraz szersze i mniej dopompowane opony dające większą przyczepność.
Na trasach koło Roubaix jeżdżą nie tylko zawodowcy. Ścigają się na nich również kolarze-amatorzy. - Impreza jest zwykle w weekend i w sobotę jadą PRO, a w niedzielę zapaleńcy, którzy dobrze nie przemyśleli swojej decyzji. Po tej samej trasie i z tymi samymi przeszkodami! - podkreśla kolarz z Radomska.
W trosce o zdrowie amatorów do wyboru jest sześć długości trasy. Każdy sam wybiera, ile chce się przemęczyć. Najkrótsza to około 30 km. Najdłuższa... 145 km, w tym prawie 40 km sektorów bruku.
Którą z nich pojedzie pan Wojtek? - Wybrałem opcję najdłuższą. A co tam, jak spadać to z wysokiego konia! W poprzednich latach udało mi się ukończyć wersje amatorskie wyścigów Liege, Flandrię i Lombardię... Liczę na emocje, adrenalinę i endorfiny... Ewentualnie jakiś medal czy inną pamiątkę, która potem będzie przypominać ten wyścig – dodaje. - Oczywiście przygotowywałem się do tego wydarzenia. Od grudnia przejechałem prawie 7 tysięcy km na rowerze. Często w ciężkich, zimowych warunkach. Również w trudnym, częściowo leśnym i kamienistym terenie.
Czy to wystarczy? I radomszczanin, i my przekonamy się o tym 13 i 14 kwietnia. Mamy obiecaną relację...
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?