- Każda poradnia ma swój system pracy, do jednego lekarza zgłasza się więcej chorych, do drugiego mniej. Poza tym istnieją ograniczenia ze strony funduszu zdrowia, a liczba przyjęć zależy od kontraktu. Jeśli kontrakt jest niski, możemy zapisać mniej osób - tłumaczy Maria Jankowska, kierownik poradni specjalistycznych w Szpitalu Powiatowym w Radomsku.
Najdłużej trzeba czekać na wizytę u urologa (nawet do kwietnia), a to dlatego, że lekarza nie ma na miejscu i na wizyty musi dojeżdżać. Inaczej jest, gdy chodzi o wizytę pierwszorazową. Ta powinna się odbyć w ciągu dwóch tygodni i dopiero po niej lekarz decyduje o terminie kolejnej, na którą trzeba już czekać o wiele dłużej. Jak zapewniają pracownicy szpitala, nagłe przypadki załatwiane są od zaraz. W poradni mówią maksymalnie o dwóch miesiącach oczekiwań, tymczasem jedna z radomszczanek próbowała zapisać się do endokrynologa.
- Usłyszałam, że zapisy do jednej z lekarek są dopiero na kwiecień, do innego lekarza już nie ma wcale, a jeszcze inny na razie nie wyznaczył terminów. Czyli zostaje mi poczekać do wiosny albo zapisać się na prywatną wizytę... - denerwuje się kobieta (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
Tymczasem długie terminy oczekiwania na wizyty, a nawet zapisy do lekarza, to nie jedyny problem z jakim borykają się szpitalne poradnie. Zaraz po przeprowadzce do nowego budynku pojawiły się problemy z telefonami.

Śpimy krócej i coraz gorzej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?