Radomszczańska zalewajka wkroczyła na salony - Z prezydent Anną Milczanowską o Festiwalu Zalewajki

Przed nami II Ogólnopolski Festiwal Zalewajki, proszę przypomnieć, jak to się zaczęło.
- Zaczęło się bardzo dawno, ale nie jak w bajce, za siedmioma górami i lasami, tylko na ziemi radomszczańskiej, gdzie zwyczaj gotowania naszej zalewajki powstawał. A już zupełnie poważnie, to kiedy trzy lata temu prowadziliśmy badania dla potrzeb tworzenia marki Radomsko, pytaliśmy naszych mieszkańców o wiele spraw charakterystycznych, ich zdaniem, dla miasta. I wśród kulinariów zalewajka oparta na regionalnej recepturze powtarzała się najczęściej. Trzeba umieć korzystać z mądrości innych. I my postanowiliśmy to wykorzystać.

Wtedy powstał pomysł festiwalu?
- Niezupełnie, najpierw było wspólne, rekordowe gotowanie. Kilka tysięcy porcji z ogromnego kociołka trafiło na talerze gości podczas Dni Radomska, a nasza zalewajka… "wkroczyła na salony". Decyzją Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi wpisana została na Listę Produktów Tradycyjnych, zdobywała podniebienia gości łódzkich targów turystycznych "Na styku Kultur" i przyznany przez jury, pod przewodnictwem znanego kucharza i dziennikarza Carlosa Gonzaleza Tejery, Tygielek Smaków 2010. To nagroda dla produktu tradycyjnego, stanowiącego cząstkę dziedzictwa kulturowego naszego regionu i element lokalnej tożsamości. Zachęcona przez smakoszy radomszczańska zalewajka raczy też gości lokali gastronomicznych, które na stałe umieściły ją w karcie dań. Towarzyszy nam przy wielu okazjach, jak np. ostatnio, gdy zachwyciła gości uczestniczących w otwarciu wyremontowanego dworca.

Festiwal trafił do programu Europejskich Dni Dziedzictwa, organizowanych w Radomsku, w ramach wspólnych działań Rady Europy i Komisji Europejskiej.
- Będzie niewątpliwie najsmaczniejszym jego punktem. Ale i pozostałe imprezy, spektakle teatralne, wernisaże, zajęcia warsztatowe, projekcje filmów czy koncerty zapowiadają również prawdziwą ucztę, tyle że dla ducha. Podobnie zresztą, jak zbliżający się Festiwal Braci Różewiczów. To wszystko, choć w różnych dziedzinach, gramy z wysokiego "C". I tak też jesteśmy oceniani. "Zalewajkowy" festiwal uzyskał przecież wsparcie finansowe w wysokości 138 tysięcy złotych z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Łódzkiego, a organizatorzy konkursu, jako jeden z najlepszych ocenili projekt "Festiwal zalewajki symbolem radomszczańskiej marki".

To dobrze wróży tegorocznej imprezie.
- Jestem o tym przekonana. Po znakomitym szefie kuchni Robercie Sowie, który w ubiegłym roku był mistrzem ceremonii, zaproszenie nasze przyjął znany smakosz, dziennikarz i krytyk kulinarny Robert Makłowicz. Do obrony ubiegłorocznego tytułu mocno przygotowuje się Restauracja Malutkie Resort, która ostro trenowała, zyskując wielkie uznanie u gości zorganizowanego w miniony weekend Jarmarku Wojewódzkiego. Ale konkurencja będzie trudna. Zdecydują smak, estetyka i jak mawiają sportowcy, dyspozycja dnia. A wszystko w pięknym otoczeniu Parku Świętojańskiego, urozmaicone staropolskim jarmarkiem i w doskonałej oprawie muzycznej. Nad nami unosić się będzie aromat lokalnego specjału, a przyświecać będzie idea promocji zdrowego odżywiania.

Czy to prawda, że usytuowanie zalewajki w strategii promocji było początkowo trochę wykpiwane?
- Cóż, nie mnie oceniać czyjeś poczucie humoru, czy dobrego smaku. Jestem natomiast przekonana, że wśród różnorakich działań inwestycyjnych, promocyjnych czy kulturotwórczych jest także znaczące miejsce na szacunek i kultywowanie tradycji i obyczajów związanych z kuchnią polską. Dlatego wszystkim, bez wyjątku, życzę smacznego.