Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Miłoszem Naczyńskim, byłym burmistrzem Przedborza: Dla mnie to był wyrok polityczny

jd
Miłosz Naczyński, były burmistrz Przedborza
Miłosz Naczyński, były burmistrz Przedborza Archiwum prywatne
Miłosz Naczyński, były burmistrz Przedborza o wyborach na burmistrza miasta i swoim wyroku sądowym

Jacek Drożdż: Jak Pan skomentuje wynik wyborów na burmistrza Przedborza?
Większość mieszkańców wybrała Wiesławę Janosik, kandydatkę sumienną, która od kilkudziesięciu lat pracując w Urzędzie Miasta pomaga mieszkańcom. W pierwszej turze o fotel burmistrza ubiegało się aż sześć osób. Wygrała kandydatka popierana przeze mnie uzyskując ponad 1200 głosów, drugie miejsce uzyskała Renata Koska uzyskując ponad 700 głosów. Dogrywka była bardzo emocjonująca. Wybrana burmistrz merytorycznie przedstawiała swój program spotykając się z mieszkańcami. Zwyciężyła kandydatka, którą poparli zwykli ludzie. Nie była namaszczona przez żadną partię, była popierana przez lokalną społeczność.

Wracając do Pana... Wniósł Pan kasację od wyroku?
Kasacja musiała być wniesiona przez adwokata i kwestionuje wyrok, który zapadł w Sądzie Apelacyjnym. Dla mnie był to wyrok polityczny, by wyeliminować mnie z funkcji burmistrza i życia publicznego. Kasacja podważa cały wyrok i jego uzasadnienie. Niestety, ponad dwa miesiące kasacja była przetrzymywana w Piotrkowie i dopiero 26 sierpnia otrzymałem informację o jej przesłaniu z aktami sprawy z Sądu Okręgowego w Piotrkowie do Sądu Najwyższego. Po ponad dwóch miesiącach doczekałem się również odpowiedzi Prokuratury Rejonowej w Piotrkowie na złożoną kasację. To zupełne kpiny. Mąż pani prokurator, która przedstawiła mi absurdalne zarzuty w piśmie do Sądu Najwyższego potwierdza zasadność wyroku, jednak nie miał zamiaru odnieść się do merytorycznego uzasadnienia kasacji, pomimo podważenia całości zapadłego wyroku.#Ponad dwumiesięczne przetrzymywanie kasacji jest bardzo wymownym działaniem w celu opóźnienia zajęcia się tą sprawą przez Sąd Najwyższy, który nie jest uwikłany w polityczne układy, które doprowadziły do wypaczenia wymiaru sprawiedliwości.

Jak Pan odebrał wyrok Sądu Apelacyjnego?
Od kilku lat, po wykluczeniu z PiS na wniosek poseł Anny Milczanowskiej, jestem nękany i przedstawia mi się różnego typu zarzuty przez przedstawicieli lokalnego wymiaru sprawiedliwości. Okazuje się, że po 30 latach od upadku komunizmu, znowu dożyliśmy czasów, gdzie bez faktycznych dowodów, na podstawie wątpliwej poszlaki - pomówienia - można skazać każdego człowieka. Po upływie półtora miesiąca od wyroku wreszcie sędzia napisał uzasadnienie. Posługując się słownictwem sędziego Ireneusza Grodka ,, na pierwszy rzut oka” widać, że zostałem skazany na podstawie fałszywego zeznania policjanta. W uzasadnieniu sędzia uwzględnił kilka dowodów złożonych do apelacji, choć większość pominął. Uwzględnił opinię biegłego w dziedzinie lingwistyki, która stwierdza, że sprawca pisanych SMS z groźbami karalnymi nie był przesłuchiwany w charakterze podejrzanego przez policjanta w Przedborzu. Policjant na zasadzie kopiuj-wklej przekopiował zeznania przesłuchiwanego w charakterze świadka Wojciecha O. do protokołu podejrzanego.

Ale sąd w Radomsku również nie miał wątpliwości...
Zostałem wmieszany w tę sprawę na podstawie fałszywego zeznania policjanta, ale przeciw policjantowi sędzia nie wszczyna żadnego postępowania, tylko skazuje niewinnego człowieka. Dodatkowo twierdzi, że można kopiować w ten sposób zeznania i używać je, jako pełnowartościowy dowód, gdyż chwilę wcześniej pan O. zeznawał jako świadek i policjant mógł te zeznania przekopiować. Istna paranoja. Sędzia twierdzi, że można łamać prawo.
Został Pan skazany.
W tym przypadku to ja muszę być skazany. Nieważne, że łamie się procedury i prawo. Ważne, by skazać niewygodnego w lokalnych układach burmistrza i złamać życie niewinnemu człowiekowi. Sędzia powołuje się na zeznania policjanta, które są sprzeczne i powinny stanowić dowód do zawiadomienia prokuratury o składaniu fałszywych zeznań przez funkcjonariusza policji.

Ponadto sędzia Grodek w uzasadnieni pisze nieprawdę w części dotyczącej motywów, które spowodowały pisanie tych gróźb SMS-owych. Powiela w tej części nieprawdziwe stwierdzenia sędziego Szczepana Stawczyka z uzasadnienia wyroku I instancji w Radomsku, że groźby były pisane pod wpływem burmistrza, ze względu na przedłużenie umowy dla narzeczonej skazanego Wojciecha O. Faktycznie treść tego zeznania była nieprawdziwa, gdyż narzeczona O. była zatrudniona w Urzędzie Miasta na umowę na czas określony do końca listopada 2015 roku. Załączona jest w aktach umowa o pracę dla niej. Gdy były wysyłane dwa ostatnie z czterech SMS, nie tylko już od ponad dwóch miesięcy nie pracowała w urzędzie, ale była już zatrudniona w innym miejscu.

Tylko dlaczego Wojciech O. miałby wysyłać sms-y z groźbami?
Narzeczona Wojciecha O. mogła mieć pretensje do Iwony Prokop, że przez start z jej komitetu Wojciecha O. nie dostała przedłużenia umowy pracy w Urzędzie Miejskim. Zresztą nie ukrywała tych pretensji w czasie kampanii w 2014 roku, zabraniała wręcz, by narzeczony nie kontaktował się z panią Iwoną. Bezspornymi dowodami są też informacje od operatorów dotyczących logowania komórek, z których wynika, że Wojciech O. niektórych SMS z groźbami nie mógł wysyłać. Dla sędziego faktyczne dowody są niewygodne, gdyż w tym przypadku burmistrz musiał być skazany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto