18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śladami starej fotografii...O historii zakładu Thonet opowiada Jan Urbański

Jacek Drożdż
Fotografia pochodzi z połowy lat 30. XX wieku. Krzyżykiem oznaczony jest Marian Urbański. Niestety, nieznane jest nazwisko dyrektora fabryki
Fotografia pochodzi z połowy lat 30. XX wieku. Krzyżykiem oznaczony jest Marian Urbański. Niestety, nieznane jest nazwisko dyrektora fabryki Archiwum prywatne
Czas zatarł litery napisu ze starego tableau, na którym uwieczniono miejstrów i urzędników "Thoneta". O historii zakładu opowiada Jan Urbański, którego ojciec pracował w fabryce

Niecodzienna pamiątka trafiła do naszej redakcji - fotografia z roku mniej więcej 1935, przedstawiająca kadrę kierowniczą ówczesnych zakładów "Thonet" w Radomsku. - Miałem wtedy pięć albo sześć lat - opowiada o ludziach z fotografii właściciel zdjęcia, radomszczanin Jan Urbański. - Mój ojciec, Marian Urbański, pracę w "Thonecie" rozpoczął w 1930 roku. W fabryce był zatrudniony przez 40 lat, do samej emerytury. Jak pamiętam, chyba nie zdążył już przejść do nowej siedziby, przy ulicy 11 Listopada - wspomina pan Jan. - W fabryce pracował jako urzędnik, najpierw buchalter, potem kasjer. Kasjerem był także w czasie wojny oraz po wojnie, z trzymiesięczną przerwą, gdy był aresztowany przez UB... Powiem tylko, że zgłosił się tam, jako świadek.

W latach 30. ubiegłego wieku rodzina Urbańskich zajmowała mieszkanie w domu fabrycznym przy św. Rozalii 1.
- Mieszkali w nim pracownicy umysłowi i majstrowie. Znaliśmy się wszyscy, miałem wielu znajomych... Ojciec do pracy nie miał daleko, zakład był przecież po drugiej stronie ulicy - opowiada radomszczanin. - W tym domu mieszkaliśmy do wyzwolenia. Potem przenieśliśmy się niedaleko, do willi, którą zajmował przed wojną kierownik zakładu, pan Mika, z prawej strony na zdjęciu. Potem było tam przedszkole, a my zajmowaliśmy poddasze...

Jan Urbański pamięta wielu ludzi ze zdjęcia. Po prawej stronie dyrektora zakładu widnieje fotografia pana Krótkiego.
- To był przez jakiś czas nasz sąsiad. Potem został dyrektorem w zakładach "Mazovii" przy ul. Krasickiego. W czasie wojny wyjechał z rodziną, ale po wojnie odwiedzał Radomsko. Jego syn chodził do "Fabianiego", a w 1939 roku udało mu się uciec do Anglii... Niedawno dowiedziałem się, że został jakimś profesorem w Sydney - wspomina nasz rozmówca.

Przytacza również anegdoty o swoim ojcu. W czasie wojny Marian Urbański, jako kasjer, chodził do banku po pieniądze razem z obstawą, uzbrojonym żandarmem. Wyglądało to tak, jakby był aresztowany. - Nieraz się zdarzało, że gdy widział to ktoś z sąsiadów, to przychodzili do matki i mówili: proszę pani, męża aresztowali. Mama zawsze wtedy pytała, jak to wyglądało. Gdy się dowiadywała, to oddychała z ulgą: A, to w porządku - opowiada pan Jan. - Zdarzyło się też, że Niemcy nocą otoczyli całą dzielnicę św. Rozalii. Chodzili po mieszkaniach w wyciągali ludzi z łóżek. Do nas też wszedł żandarm, ale rozejrzał się po domu i powiedział tylko: spać, spać... I poszedł. Mama nie ukrywała zaskoczenia, ale okazało się, że to był ten sam Niemiec, który zwykle towarzyszył ojcu w drodze do banku. Poznał go i tym razem...

Najbardziej jednak utkwiły w pamięci panu Janowi inne zdarzenia, chodzi o dwa pożary, które dotknęły fabrykę "Thoneta". - Pierwszy pożar wybuchł gdzieś w budynkach mniej więcej na wprost dworca. Drugi rozpoczął się w budynkach od strony ulicy Kolejowej, zajmowanych częściowo przez maszyny, a częściowo przez biura. Ojciec miał wtedy dyżur w tzw. trójkach, które patrolowały zakład - wspomina radomszczanin. - Paliło się przez całą noc, do rana. Ojciec zdążył wynieść pieniądze z biura... Pamiętam, że walizkę z pieniędzmi i dokumentami przyniósł do mieszkania i cały czas pilnował jej z siekierą. - Na wypadek, gdyby pojawił się jakiś łobuz - tak nam tłumaczył.

Pod prezentowanym zdjęciem widnieje podpis, iż dyrektorem "Thoneta" w tamtym czasie był Kornefer. Niestety, jak prostuje pan Jan, to musi być pomyłka. Może ktoś z naszych Czytelników potrafi odpowiedzieć, kto w połowie lat 30. XX wieku kierował fabryką? Informacji takich nie ma ani Muzeum Regionalne, ani obecne szefostwo Famegu.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto