Szczupły i raczej drobny, ze spokojnym, uważnym, ale obojętnym spojrzeniem. Patrząc z daleka można by pomyśleć, że jest uczniem jakiegoś technikum. Ale nie jest. Ma na koncie odsiedziane w więzieniu 10 lat za brutalne zabójstwo, teraz - oskarżenie o kolejny mord. Przed sobą - wizję kolejnych lat za kratami.
Na ławie oskarżonych siedzi skuty łańcuchami, spod ubrania wyzierają tatuaże. Nie skończył jeszcze 29 lat.
Zacieranie śladów
Zwłoki Jana G. mieszkającego w niewielkim domu na posesji przy ulicy Przedborskiej znaleziono trzy dni przed Wigilią 2012 roku. Drzwi domu i pokoju, w którym leżał mężczyzna były zamknięte, zaniepokojeni krewni i sąsiedzi musieli je wyważać.
Od razu było widać, że G. choć człowiek już starszy, nie umarł śmiercią naturalną - miał zmasakrowaną ciosami głowę, pokaleczoną twarz całą w zaschniętej krwi, zakrwawione ręce. Leżał na dywanie wzdłuż niedużej ławy w największym pokoju swego mieszkania. Takich ran nie mógł zadać sobie sam. Wszędzie, na ścianach, zasłonach podłodze pokoju i kuchni było pełno śladów krwi.
Ekipa policyjnych specjalistów, która zabezpieczała dowody na miejscu zbrodni od razu zauważyła, że ktoś próbował zacierać ślady, niedopałki leżały w ubikacji, w łazience widać było znaki zmywania krwi.
- Jan był spokojnym człowiekiem, zawsze zamykał drzwi. Był ostrożny - mówili sąsiedzi.
Od razu założono więc, że radomszczanina prawdopodobnie zabił ktoś, kogo znał.
Śledczy szybko ustalili, że do zabitego czasem przychodzili jego wnuczkowie z kolegami, zdarzało się, że razem pili alkohol. W ten sposób mógł ofiarę poznać zabójca. Zaczęła się żmudna weryfikacja podejrzanych. W końcu wytypowano i zatrzymano Przemysława J., mieszkańca gminy Gidle, który w połowie grudnia był wśród młodzieńców odwiedzających dziadka G.
Komórkowy trop
J., który po odsiedzeniu 10 lat więzienia za zakatowanie starszego mężczyzny w Gidlach od dwóch lat był już na wolności (zabójstwo popełnił jako 16-letni chłopak) nie przyznawał się do zbrodni, a nawet twierdził, że w czasie, gdy do niej doszło, w ogóle nie było go w Radomsku. Policja przeszukała jednak jego mieszkanie.
Choć większość ubrań była mokra (podejrzany mówił: robiłem "wielkie pranie") to na przykład na kurtce, w której Przemysława J. widziano w dniu zabójstwa, znaleziono liczne (choć rozwodnione, ale zdatne do identyfikacji) ślady krwi. Buty, w których wtedy chodził - zniknęły. Obciążał go też fakt, że jego komórka w czasie, gdy umierał Jan G. logowała się w stacji obejmującej ten rejon ulicy Przedborskiej (potem J. zmienił zeznania, twierdząc, że był jednak wtedy w Radomsku, ale w innym domu przy ul. Przedborskiej).
Prokuratura oskarżyła Przemysława J. o zabójstwo, zarzucając mu, że "działając z zamiarem pozbawienia życia Jana G. zadał mu w głowę i górne partie ciała bliżej nieustaloną liczbę ciosów tępym narzędziem oraz dokonał rozległego cięcia twarzy ostrym narzędziem", przecinając policzki.
Technika dowodowa
Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie. - To było niezwykle trudne, ale i ciekawe śledztwo - ocenia jeden z prokuratorów znających sprawę....
Czytaj dalej na następnej stronie...
Taki też, trudny ale i ciekawy, jest proces. Określa się go mianem poszlakowego. Bo oskarżony nie przyznaje się do winy, a udowodnić ją można jedynie poprzez dowody. A są to dowody zdobyte dzięki nowoczesnej technice, m. in. próbki DNA oskarżonego znalezione na rąbku naczynia stojącego w pobliżu zwłok, ślady krwi denata uzyskane (mimo prania) z kurtki podejrzanego, namiary komórkowe. Są też zeznania świadka, który przyznaje, że w noc zabójstwa Przemysław J. dzwonił do niego (z telefonu komórkowego ofiary, komórkę znaleziono później w śmietniku niedaleko domu J.)
Opinie biegłych psychiatrów i psychologa, którzy wypowiadali się na temat oskarżonego w czasie śledztwa i procesu są miażdżące. Wynika z nich, że J. to osoba o tzw. nieprawidłowej osobowości. Do tego doszło uzależnienie od różnych substancji odurzających - od alkoholu poprzez dopalacze i leki aż po narkotyki.
- Charakteryzuje go skłonność do zachowań agresywnych i niski próg frustracji. Winą za swoje niepowodzenia obarcza otoczenie, instrumentalnie traktuje innych. Potrafi manipulować otoczeniem - mówili w sądzie biegli psychiatrzy.
- Jest zdolny do przewidywania skutków swego zachowania, ale się z tym nie liczy - dodał psycholog, pytany przez obrońcę, czy ewentualne może oskarżony nie potrafił przewidywać skutków swych czynów.
Będzie rekonstrukcja?
Na ostatniej rozprawie zgromadzeni w sądzie w kompletnej ciszy oglądali film i zdjęcia robione przez policjantów na miejscu zbrodni. - Przeanalizowaliśmy już w zasadzie większość dowodów, niebawem dojdzie do zakończenia procesu - informował sędzia Grzegorz Krogulec, przewodniczący składu sędziów.
Nim jednak zapadnie wyrok, sąd będzie chciał jeszcze przesłuchać biegłego medyka sądowego, który wykonywał sekcję zwłok. Bo w sytuacji poszlakowego charakteru sprawy na podstawie śladów zostawionych na ciele ofiary można nieraz poznać mechanizmy działania sprawcy. Niewykluczone też, że podjęta zostanie próba rekonstrukcji przebiegu zbrodni, dokonana przez biegłych na podstawie ujawnionych śladów.
Zbrodnia i kara
Oskarżony o zbrodnię przy ulicy Przedborskiej 29-latek ma już na swym koncie wyrok za morderstwo dokonane w styczniu 2001 r. Przemysław J. został skazany na 10 lat więzienia za zabójstwo dokonane w Gidlach na mężczyźnie, u którego pomieszkiwał. Uderzona kilka razy obuchem siekiery w głowę i klatkę piersiową ofiara zmarła następnego dnia. Sprawca, wówczas 16-letni chłopak odpowiadał przed sądem jak dorosły, ale - wymiar wyroku otrzymał niższy, bo prawo traktowało go jako tzw. młodocianego.
Artykuł 148 par. 1 Kodeksu Karnego stanowi :
Kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.
Przemysław J. w obecnym procesie odpowiada w ramach tzw. recydywy, czyli powrotu do przestępstwa, co w razie uznania za winnego podnosi wymiar kary.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?