18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śmiertelny wypadek na Fryszerce: "Dla nas to morderstwo..."

mk
Śmiertelny wypadek na Fryszerce: "Dla nas to morderstwo..."
Śmiertelny wypadek na Fryszerce: "Dla nas to morderstwo..." fot. Małgorzata Kulka
Prawdopodobny sprawca śmiertelnego wypadku na Fryszerce w końcu wpadł w ręce policji. Rodzina domaga się najwyższej kary.

Państwo Janina i Włodzimierz Pakułowie odczuli wielką ulgę, gdy dowiedzieli się, że człowiek, który prawdopodobnie potrącił ich syna, wreszcie został zatrzymany. Mówią o nim "morderca".

Teraz przede wszystkim chcą podziękować osobie, która widziała, jak sprawca odjeżdża z miejsca wypadku i spisała numery rejestracyjne samochodu oraz policji, która nie pozwoliła, by mężczyzna uniknął odpowiedzialności.
Kilka dni temu, po ponad półtorarocznych poszukiwaniach policjanci zatrzymali mężczyznę ściganego za spowodowanie śmiertelnego wypadku na Fryszerce pod Radomskiem. Do tragedii doszło późnym wieczorem 20 marca 2012 roku. 41-letni Mariusz Pakuła wracał z pracy do domu. Jechał rowerem skrajem drogi. W okolicy Fryszerki zmiotła go mknąca drogą ciężarówka. Kierowca uciekł z miejsca wypadku. Policjanci odnaleźli jedynie ciężarówkę, która mogła brać udział w wypadku, a w niej - butelki po alkoholu. Samochód był porzucony kilka kilometrów od miejsca zdarzenia.

Policja szybko ustaliła tożsamość prawdopodobnego sprawcy, za którym wydano nawet list gończy. Okazało się, że Mariusz G., 36-letni mieszkaniec Kamieńska, miał zakaz prowadzenia pojazdów.
Mężczyzna ukrywał się przez kilkanaście miesięcy. Policjanci zatrzymali go 23 października w jego domu, w Kamieńsku.

- Miał przy sobie fałszywe dokumenty na inne nazwisko, dowód osobisty i prawo jazdy. Z uzyskanych informacji wynika, że następnego dnia miał zamiar opuścić kraj. Udało się go więc zatrzymać w ostatniej chwili - przyznaje podinsp. Wojciech Auguścik z Komendy Powiatowej Policji w Radomsku.

36-letni G. trafił do aresztu. Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi od roku do 12 lat pozbawienia wolności, za niestosowanie się do sądowego zakazu - trzy lata.
- Odczuliśmy ulgę, ale dziecko z grobu nie wstanie - mówi krótko matka zabitego.

Wydarzenia z marca ubiegłego roku całkowicie zmieniły życie nie tylko żony Mariusza Pakuły i ich trojga dzieci, ale i rodziców ofiary.
- Przynajmniej poniesie karę, za to co zrobił - dodaje ojciec.

Mieszkający w Kamieńsku Janina i Włodzimierz Pakułowie przez rok i siedem miesięcy żyli nadzieją, że Mariusz G. wreszcie wpadnie w ręce policji. Kilka miesięcy temu zdecydowali - wyznaczą nagrodę za informacje mogące pomóc w odnalezieniu ukrywającego się pirata. Na nic. - Zadzwoniły dwie, może trzy osoby, ale trop był fałszywy - wspomina pan Włodzimierz.

Rodzice nie mogli znieść myśli, że Mariusz G. wciąż jest na wolności. Tymczasem po Kamieńsku chodziły słuchy, że regularnie bywa w swoim domu...

Czytaj dalej na następnej stronie...

- Przecież ludzie musieli go widywać. W końcu miał sąsiadów, obok jego domu są dwa CPN-y... A ludzie czytają gazety, wiedzieli, że jest poszukiwany. Czy miał takie szczęście, że go tak długo nie mogli złapać? Czy ktoś go ostrzegał przed policją? Nigdy nikt nic nie wiedział. A jak go złapali, cały Kamieńsk huczy… - zastanawia się pan Włodzimierz.

Zatrzymanie Mariusza G. to koniec bardzo ciężkiego czasu w życiu Pakułów. - Teraz nareszcie będziemy mogli spać spokojnie. Często w nocy jeździłem obserwowałem jego dom. Na własną rękę prowadziłem śledztwo - opowiada ojciec.

Rodzicom bardzo trudno jest wspominać śmierć syna. Najbardziej boli to, że kierowca zostawił swą ofiarę w rowie. - Wypadki chodziły, chodzą i będą chodzić po ludziach, ale on zostawił naszego syna jak…- łamie się głos panu Włodzimierzowi.

- Zostawił go jak psa w rowie! Co to jest za człowiek? Tak ludzie nie robią - ze łzami w oczach dopowiada matka.
Pakułowie twierdzą, że tragedii być może udałoby się zapobiec, gdyby Mariusz G. stosował się do sądowego zakazu prowadzenia pojazdów, gdyby policja mogła też zakaz wyegzekwować. - On ponoć codziennie jeździł pijany. Ludzie mówili, że to była tylko kwestia czasu, że kogoś zabije. Jak tylko wyjdzie z więzienia, zabije następnego porządnego, uczciwego człowieka. Mój syn nawet piwa nie wypił. Ludzie to go tutaj odżałować nie mogą, taki był dobry chłopak - wspomina pani Janina.

Feralnego marcowego dnia podobno ktoś słyszał jak G. przez telefon umawiał się na "popijawę" w Radomsku. - Dla nas to nie był wypadek ze skutkiem śmiertelnym, ale zwykłe morderstwo. Jak dorosły człowiek ciągle jeździ pijany, to musi sobie zdawać sprawę z tego, że może kogoś zabić… I zabił. A jak wyjdzie z więzienia będzie to samo, następni ludzie będą cierpieć. Czy on myślał o swoich dzieciach? - pyta matka ofiary.

Zdaniem Pakułów Mariusz G. powinien otrzymać karę najwyższą z możliwych. Ojciec chce być oskarżycielem posiłkowym. Będzie się domagać najwyższej kary. Z żoną zgodnie przyznaje jednak, że żadna kara nie zrekompensuje tak wielkiej straty.

- Dziecka nie ma. Nawet jakby go powiesili, jakby dostał dożywocie, my będziemy cierpieć do końca życia. Ja się panicznie boję, żeby ten człowiek, jak wyjdzie z więzienia, znowu czegoś takiego nie zrobił. Wiem, co my przeżywaliśmy. Nie chcę, żeby znowu jakaś rodzina musiała przechodzić to samo… - mówi pani Janina.

- Mieliśmy plany… Specjalnie przyjechaliśmy ze Śląska, żeby razem mieszkać, pomagać sobie. A teraz? Muszę wszystko sprzedawać i wracać. Nic mnie tu nie trzyma. Dzisiaj już nie ma planów, nie ma się z czego cieszyć. Jak wyjedziemy, na pewno nie zapomnimy, ale może będzie łatwiej - dodaje pan Włodzimierz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto