Spotkanie z Łukaszem Krasoniem w ZSE-E. Absolwent szkoły uczy, jak spełniać marzenia

Łukasz Krasoń, chory na postępującą dystrofię mięśniową absolwent Zespołu Szkół Elektryczno-Elektronicznych 18 października po raz drugi odwiedził uczniów swojej dawnej szkoły. Podczas spotkania ph. „Marzenia droga do spełnienia” opowiadał o tym, jak walczyć o własne marzenia, osiągnąć sukces i być szczęśliwym.

Łukasz od siódmego roku życia jeździ na wózku, ale mimo choroby ma się czym pochwalić. Jeszcze w szkole średniej wygrał ogólnopolski konkurs na temat dyskryminacji, a w nagrodę pojechał do Londynu na dwutygodniowy kurs języka angielskiego. Szkołę skończył w 2007 roku, potem studiował w Polsko-Japońska Wyższej Szkole Technik Komputerowych w Warszawie. Europa nie ma dla niego granic, po Londynie zamieszkał w Barcelonie. Tam zdecydował, że nie chce się już zajmować grafika komputerową, ale opowiadając swoją historię zachęcać ludzi do walki o własne marzenia. Teraz wrócił do Polski, by zamieszkać z żoną i dalej się uczyć.

Spotkanie z absolwentem zorganizowała jego była wychowawczyni Aneta Jędrzejczyk.
- To spotkanie jest cenniejsze niż niejedno spotkanie z jakimś specjalistą, terapeutą, psychologiem, ponieważ tu uczniowie widzą konkretnego człowieka na wózku, szalonego optymistę, człowieka niezwykle energicznego, zarażającego uśmiechem, radością, chęcią życia. To daje kopa każdemu, również mnie i moim koleżankom z pracy. Łukasz pokazuje, że można, a te problemy, które my mamy, są niczym w porównaniu z tymi, z którymi on się musi zmagać na co dzień. Po reakcji młodzieży widzę, że są zachwyceni – mówi inicjatorka spotkań.

Nauczycielka z duma wspomina osiągnięcia swojego ucznia.
- To niesamowity człowiek, zdeterminowany, ambitnie i konsekwentnie dążył do celu. Pamiętam, jak ogłoszono konkurs na temat dyskryminacji. Zapytał tylko o jedno: „Jaka jest nagroda”. Powiedziałam: „Dwutygodniowy kurs angielskiego w Londynie”. „Dobra pisze się” - stwierdził i wygrał – opowiada Aneta Jędrzejczyk.

Uczniom „elektryka” Łukasz Krasoń starał się uświadomić, że warto mieć marzenia i dążyć do ich spełnienia, że niejednokrotnie, by osiągnąć cel wystarczy pokonać strach.
- Każdy powinien mieć swoją „górę”, swój cel, bo jeśli ma się marzenie, to stara się je spełnić szuka się takiej drogi, że by spełniło się jak najszybciej – mówił do młodzieży.

Gość opowiadał o swoich dziesięciu największych marzeniach, o których nakręcił dziesięć krótkich filmów, każdy w innym języku. Jak opowiadał, chce m. in. poczuć stan nieważkości, zobaczyć rafę koralową i skoczyć ze spadochronem.
- Będę starał się spełnić je jak najszybciej, choć są naprawdę bardzo duże. Jednym z nich poczuć stan nieważkości. Moje problemy polegają na tym, że moje mięśnie są tak słabe, że przegrywam walkę z grawitacją. W Stanach Zjednoczonych są specjalne samoloty, które pozwalają poczuć stan nieważkości, a ja chciałbym poczuć się tak, jakbym wygrał z grawitacją. Niektórzy twierdzą, że te marzenia są zbyt wygórowane, ale kiedyś ludzie twierdzili, że moje pójście do liceum jest marzeniem wygórowanym… - mówi Łukasz Krasoń

Jaki jest cel spotkań?
- Na starcie miałem „gorsze karty”, ale moje losy potoczyły się tak, że jestem szczęśliwy. Chciałbym, żeby i inni się tak poczuli. Na podstawie tego, jak ludzie reagują na mnie tutaj czy w Madrycie (bo tam spotkania się zaczęły) można powiedzieć, że niektórym potrzeba takiej mocnej historii, która pomoże wyjść z jakiegoś dołka, podjąć decyzje, które pchną życie ku lepszemu. Chcę, żeby z takiej grupy osób chociaż jedna poczuła się lepiej zmotywowana do życia, żeby jej przyszłość była lepsza, niż w danej chwili można się tego spodziewać – tłumaczy absolwent „elektryka”.