Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpitalowi Powiatowemu w Radomsku nie grozi bankructwo

Jacek Drożdż
- To są normalne transakcje biznesowe - zapewnia Czesław Kapała, dyrektor szpitala
- To są normalne transakcje biznesowe - zapewnia Czesław Kapała, dyrektor szpitala fot. Jacek Drożdż
Czyżby Szpital Powiatowy w Radomsku stracił płynność finansową? Sprzedaje swoje długi...

Pierwsze informacje okazały się alarmujące, ale i znacznie przesadzone. Pacjenci nie powinni się martwić.

Skąd pojawiły się pogłoski o trudnej sytuacji finansowej szpitala? By zapewnić sobie normalną działalność, placówka dogadała się z wierzycielami oraz firmą zajmującą się, ogólnie mówiąc, usługami finansowymi dla służby zdrowia. Nie ma jednak powodów do niepokoju. To chwilowy brak gotówki spowodowany opieszałością Narodowego Funduszu Zdrowia, który jeszcze nie wypłacił szpitalowi pieniędzy za usługi medyczne. - To normalne działanie biznesowe czynione właśnie po to, żebyśmy mogli normalnie działać - uspokaja dyrektor szpitala Czesław Kapała.

Dyrektor przyznaje jednak, że szpital znalazł się na zakręcie. - Szpital działa na nieco specyficznych zasadach. Odkilku lat najgorszym okresem, pod względem finansowym, jest pierwsze pół roku. Sytuacja zaczyna stabilizować się dopiero od maja, wtedy sami zaczynamy regulować zaległości - wyjaśnia Kapała. - Początek roku jest trudny. Tak było i tym razem. Postanowiłem uregulować zadłużenie wobec siedmiu dostawców. Chodziło o kwotę 500 tys. zł. Musiałem poszukać jakiegoś rozwiązania, by wyjść z tej sytuacji. Inaczej groziło nam, że ktoś nasze długi może odkupić.

Dlatego doszło do współpracy z firmą Magellan. Zresztą, jak przyznaje dyrektor, było to nie po raz pierwszy. Współpraca z nią trwa bowiem od trzech lat. Jak wygląda cały mechanizm? Sprawa nie jest łatwa. Szpital musiał najpierw dogadać się z dostawcami, by zgodzili się na rezygnację z części należności.

Dzięki podpisanym porozumieniom i umowom Magellan spłacił zaległości dostawcom, ale przejął od nich dług szpitala. Szpital - jak twierdzi dyrektor - skorzystał, bo spłaca zaległości jednej firmie, a nie kilku, na dodatek robi to w ratach. - Mam więc czyste konto u dostawców. Gdyby nie było porozumień, groziłoby nam, że sprawy trafią do sądu i wierzyciele przyjdą do nas z wyrokami nakazującymi natychmiastowe spłacanie długów w całości - mówi Kapała. - Nieraz rozmawiamy z naszymi kontrahentami o rozkładaniu długów na raty. Niektórzy się na to godzą. Dzięki temu spokojniej działamy przez kilka następnych miesięcy, a dostawy prowadzone są na bieżąco.

Atmosferę wokół szpitala uspokaja także starostwo. - To nie jest jakaś nadzwyczajna sytuacja. Szpital od wielu lat boryka się głównie z regulowaniem spłat wobec dostawców, nie wszystkie płacone są w terminie - mówi Bożena Nowacka, członek zarządu powiatu, zajmująca się sprawami służby zdrowia. - Dyrektor zawiera stosowne porozumienia po to, żeby nie płacić odsetek, żeby mógł na bieżąco płacić zobowiązania... To trudne sytuacje i trudne roz- mowy, ale dyrektor na szczęście nie występuje o pomoc w spłacie należności do nas. Sam stara się znaleźć wyjście z trudnej sytuacji.

Sytuacja finansowa radomszczańskiego szpitala nie jest zła, ubiegły rok zakończył na plusie. Ma 500 tys. zł zysku. Do tego należy doliczyć zmniejszenie (o 6 mln zł) różnego rodzaju zobowiązań. Przed szpitalem stoi jednak kolejne wyzwanie, historyczne, przeprowadzka do nowej siedziby.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto