- W weekend w sanktuarium maryjnym w Licheniu odbywało się ogólnopolskie spotkanie byłych alkoholików i ich rodzin. Wybierałem się tam i przy okazji postanowiłem przebiec dystans maratoński, czyli 42 kilometry i 195 metrów - opowiada pan Waldemar.
Waldemar Stasiński nie ukrywa, że miał kiedyś problem z alkoholem, ale już od piętnastu lat prowadzi zdrowy tryb życia, bo ani nie pije, ani nie pali papierosów.
- Najpierw dokładnie wymierzyłem sobie trasę, tak aby metą było samo sanktuarium. Wystartowałem tuż przed miejscowością Koło. Pokonanie tej trasy zajęło mi pięć godzin - relacjonuje biegacz.
Czy przebiegnięcie maratonu jest trudnym zadaniem? - To fakt, było ciężko, najtrudniej chyba po trzydziestym kilometrze - przyznaje. - Dotychczas najdłuższa trasa, jaką przebiegłem, miała 33 kilometry. Jakąś zaprawę więc miałem i pewnie dlatego w konsekwencji nie poddałem się. Dobiegłem do wyznaczonej mety.
Warto przypomnieć, że rok temu Waldemar Stasiński, na co dzień kierowca tira, biegnąc w strugach deszczu "otworzył" 33-kilometrowy odcinek nowo wyremontowanej drogi z Kletni do Żytna. Wtedy cieszył się, że udało mu się pokonać samego siebie i swoje słabości. Teraz jest również zadowolony, a wręcz - jak mówi - dumny z siebie.
- Po biegu czuję się dobrze. Nogi nawet mnie nie bolą. Miałem dobre, wygodne buty i porządne skarpety, a to podstawa u biegacza - uważa.
Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?