Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wiceprezes PZPN uważa, że nie będziemy faworytem starcia z Rosją FOTO

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
Wiceprezes PZPN uważa, że nie  będziemy faworytem starcia  z Rosją
Wiceprezes PZPN uważa, że nie będziemy faworytem starcia z Rosją Archiwum Adama Kaźmierczaka
Rozmowa z łodzianinem Adamem Kaźmierczakiem, wiceprezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Mijający rok był przełomowy w Pana karierze. Został Pan wiceprezesem PZPN. Proszę powiedzieć, co należy do pańskich obowiązków.
Szczegółowe wymienianie zakresu obowiązków wiceprezesa do spraw piłkarstwa amatorskiego PZPN mogłoby wyczerpać ramy naszej rozmowy i pewnie trochę znudziłoby czytelników. Zainteresowanie kibiców skupia się głównie na piłce zawodowej, będącej wizytówką i oknem wystawowym całej dyscypliny. To jednak wierzchołek piramidy, której podstawę tworzą tysiące amatorów i pasjonatów futbolu. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że aktualnie piłkarstwo amatorskie to wszystkie rozgrywki od czwartej ligi w dół. Na co dzień zajmują się nimi związki wojewódzkie, a wiceprezes do spraw piłkarstwa amatorskiego jest ich przedstawicielem w zarządzie PZPN.

Na eksponowaną funkcję w polskim futbolu solidnie Pan jednak zapracował, lobbując w kampanii wyborczej za kandydaturą Cezarego Kuleszy. Czym przekonał Pana do swojej wizji polskiej piłki nożnej
Złożyło się na to wiele czynników. Przez kilka lat naszej współpracy w PZPN okazało się, że mamy zbieżne poglądy na wiele spraw związanych z polskim futbolem. Nowy szef związku nie ukrywał, że bardzo ważną kwestią jest dla niego zapewnienie dobrych warunków funkcjonowania nie tylko możnym naszego futbolu, ale też tym małym podmiotom, leżącym u podstaw wspomnianej piramidy. Projekty wsparcia dla najmniejszych klubów, duży nacisk na szkolenie i piłkę młodzieżową, plany znaczącej poprawy szkolenia trenerów – te elementy programu mocno mnie zbliżyły do Cezarego Kuleszy. Do tego doszła jego osobowość, dająca niemal pewność, że będzie osobą, która scali całe środowisko

Zgodzi się Pan ocenić ostatnia kadencję Zbigniewa Bońka. Moim zdaniem był to dobry czas dla polskiego futbolu.
Na pewno był to okres, w którym można było zaobserwować ogromne ocieplenie wizerunku PZPN w mediach i wśród kibiców. Udało się również znacząco poprawić sprawy organizacyjne. W tym okresie reprezentacja Polski regularnie meldowała się na dużych imprezach. To niewątpliwe sukcesy, które chcielibyśmy kontynuować. Pozytywów było zresztą więcej, ale wszystko co jest dobre, może być jeszcze lepsze. Dlatego chcemy też nieco inaczej pokierować związkiem. Nie zamierzamy przy tym niszczyć tego, co zostało stworzone. Trzeba jednak wszystko dokładnie przeanalizować i zastanowić się, czy jest sens kontynuowania wszystkich dotychczasowych działań. Być może pieniądze można bowiem wydawać w nieco inny sposób, by przyniosły lepszy efekt całej dyscyplinie.

Piłka nożna, to seniorska reprezentacja. Tym razem nie było wisienki na torcie, ale zgrzyt po meczu z Węgrami. Czy wiedzieliście, że nie wystąpi Robert Lewandowski.
Ja takiej informacji od trenera Paulo Sousy nie otrzymałem, a z tego co wiem także koledzy z zarządu nie mieli takiej wiedzy. W przyszłości również nie oczekujemy, że selekcjoner będzie nas informował o swoich planach kadrowych. To są jego suwerenne decyzje, za które bierze pełną odpowiedzialność. Później zostanie rozliczony za końcowy wynik.

Porażka z Węgrami, to wymierne straty finansowe dla związku.
Oczywiście i nikt tego nie ukrywa. Gdybyśmy byli rozstawieni, to baraże zaczęlibyśmy na Stadionie Narodowym w Warszawie. Taki mecz z pewnością zgromadziłby na trybunach komplet widzów, więc nasz budżet też by się powiększył. W tej chwili nie ma już jednak sensu płakać nad rozlanym mlekiem. Z boiska nadal można bowiem podnieść sporą kwotę za awans do finałów mistrzostw świata. I na tym trzeba się teraz skupić.

Wcześniej mieliśmy Euro i występ Biało-Czerwonych bez blasku. Prawdę mówiąc mijający rok nie był tym, który będziemy długo pamiętać, no może poza meczem z Anglią.
Szczerze mówiąc, to meczu z Anglią też nikt nie będzie przez lata wspominał. Po raz kolejny nie udało nam się bowiem pokonać tej reprezentacji, choć w Warszawie prezentowała przeciętną dyspozycję i niczym nie mogła zaimponować. Ale remis z takim przeciwnikiem zawsze należy cenić. Generalnie więc w tym roku nie mamy się czym pochwalić, bo zwycięstwa nad Andorą, San Marino i Albanią to raczej obowiązek, a nie wyczyn. Z wyżej notowanymi rywalami wygrać nam się nie udało. Oczywiście remis na Euro z Hiszpanią, dodatkowo na ich terenie, to także sukces naszej reprezentacji, ale niewątpliwie wszyscy oczekiwaliśmy czegoś więcej w tym roku.

Przed nami baraże. Czeka nas mecz z Rosją. Spotkania z tym rywalem, obojętnie czy piłkarskie, siatkarskie, czy koszykarskie, zawsze podnoszą u kibiców ciśnienie. Na ile oceniłby Pan szansę naszej drużyny na pokonanie rywala.
Na pewno mecze z Rosją, a wcześniej ze Związkiem Radzieckim wywołują w polskich kibicach dodatkowe emocje. Na taki stan rzeczy większy wpływ ma jednak polityka, niż kwestie czysto sportowe. Można jedynie żałować, że to spotkanie rozegramy na wyjeździe, bo przy jednym meczu atut własnego boiska może mieć ogromne znaczenie. Z drugiej strony naszym atutem może być fakt, że nie będziemy faworytem tej konfrontacji. W takiej roli stawiano nas chociażby przed inauguracyjnym spotkaniem ze Słowacją na Euro i wiemy, jak to się skończyło. Mam więc nadzieję, że teraz większe ciśnienie będą odczuwali gracze z Rosji, a nam uda się sprawić miłą niespodziankę.

Kontrowersje wśród kibiców wywołało powołanie Mattyego Casha do reprezentacji narodowej. Jakie jest pańskie zdanie? Czy powinniśmy sięgać po piłkarzy zza granicy?
Jeśli mają odpowiednie umiejętności i chcą grać w naszej kadrze, to nie widzę w tym najmniejszego problemu. Poza tym Matty Cash ma silne polskie korzenie i nie było potrzeby głębokiej analizy „drzewa geneaologicznego”, aby znaleźć uzasadnienie dla jego potwierdzenie polskiego obywatelstwa. Istotną sprawą jest także determinacja samego zawodnika, żeby występować w koszulce z orłem na piersi. Poza wszystkim jest kwestia umiejętności piłkarskich Mattego. W każdym tego typu przypadku taki piłkarz powinien być lepszy od tych, których już mamy do dyspozycji, a to myślę nie podlega dyskusji.

Ewentualne niepowodzenie w barażach oznaczać będzie pożegnanie z obecnym selekcjonerem?
Paulo Sousa miał za zadanie wywalczyć awans do finałów mistrzów świata. I ten cel nadal jest realny. Jeśli go osiągnie, to wtedy będzie czas na decyzję co dalej. W przeciwnym wypadku nie będzie zbyt wielu argumentów do przedłużenia współpracy. Trzeba pamiętać także o tym, że sam trener musi chcieć prowadzić naszą reprezentacje. Tak więc spokojnie poczekajmy na rozwój sytuacji.

Moim zdaniem udaje się Panu umiejętnie łączyć wiceprezesowanie w Warszawie z prezesowaniem w Łodzi, bo jest Pan dalej prezesem ŁZPN. Nie malowanym zresztą, bo bywa Pan na meczach niższych lig, w tym także klasy B.
Staram się jak najlepiej wywiązywać ze wszystkich obowiązków i jeśli moja praca spotyka się z pozytywnym odzewem, to mogę się tylko z tego cieszyć. Dodatkowo jest to też dla mnie motywacja do dalszego wysiłku.

Nie sposób nie zapytać o sprawy związane z naszym regionem. Co pańskie wiceprezesowanie może dać okręgowi łódzkiemu?
Jako wiceprezes PZPN muszę tak samo traktować wszystkie związki wojewódzkie, ale na wzmocnieniu ich pozycji oczywiście skorzysta również ŁZPN. Na swoją siłę i pozycję w kraju musimy jednak cały czas konsekwentnie pracować we własnym okręgu. Czas to robimy, czego potwierdzeniem są właśnie takie wyróżnienia, jak wybór na wiceprezesa piłkarskiej centrali. To nie był sukces Kaźmierczaka, ale całego łódzkiego środowiska piłkarskiego.

Nie irytuje Pana fakt, iż nie mamy, co najmniej jeden solidnej drużyny, w PKO Ekstraklasie?
Na pewno jest to element, którego brakuje w tej naszej wewnętrznej piramidzie. Patrząc na tegoroczne występy Radomiaka a nawet Górnika Łęczna, albo postawę Warty Poznań z ubiegłego sezonu można jedynie żałować, że dwa lata temu ŁKS nie był w stanie zbudować drużyny, która potrafiłaby podjąć skuteczną walkę o utrzymanie w ekstraklasie. Nie potrafił też szybko do niej wrócić, co również trzeba odnotować jako porażkę. Czasu się jednak nie cofnie. Z popełnionych błędów należy jednak wyciągać wnioski. Mam nadzieję, że ta lekcja zostanie w końcu odrobiona i już wkrótce znów będziemy gościli na naszym terenie zespoły z najwyższej klasy rozgrywkowej. Doskonałą pozycję do ataku na ekstraklasę ma w tej chwili Widzew i jeśli nie powieli błędów lokalnego rywala, to już za kilka miesięcy może się zameldować w krajowej elicie. Szansy na powrót do tego grona nie stracił też ŁKS, który jednak zajmuje w tej chwili lokatę poza czołową szóstką. Na ewentualny awans będzie więc musiał znacznie mocniej pracować.

Odejdźmy od sportu. Jak Pan sędzi Święta? W domu są jakieś szczególne potrawy, zwyczaje?
Pod tym względem jestem tradycjonalistą, więc święta spędzam w rodzinnym gronie, a w Wigilię na stole nadal są wyłączne postne potrawy, zupa grzybowa, barszcz czerwony, karp w różnych postaciach, pierogi z kapustą i grzybami, kapusta z grochem, kutia, kompot z suszonych owoców. Tego dnia wszystkie smakują wyśmienicie
Rozmawiał: Dariusz Piekarczyk

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto