Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyniki wyborów do sejmiku przedłużą mariaż PO z PSL

Marcin Darda
W sejmiku wszystko zdaje się już poukładane. Z danych Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że trzynaście mandatów dostała Platforma Obywatelska, dziesięć Prawo i Sprawiedliwość, siedem Polskie Stronnictwo Ludowe, a sześć Sojusz Lewicy Demokratycznej.

Arytmetyka jest prosta: by mieć większość w sejmiku wystarczy dziewiętnaście mandatów. PO z ludowcami, czyli koalicja poprzedniej kadencji, mają razem dwadzieścia szabel. Tylko Dariusz Joński, szef Sojuszu w województwie i przyszły radny sejmiku, uważa, że ta liczba nie gwarantuje stabilności. Chce rozmawiać o szerszej koalicji. Oczywiście z SLD jako trzecim do rozdawania kart. SLD jest potrzebny koalicji w sejmiku nie tylko dlatego, że ma doświadczonych radnych - uważa Joński. Jest potrzebny także dlatego, by co sesja nie liczyć gorączkowo radnych przed głosowaniami, bo może uchwała nie przejdzie ze względu na urlop czy zwolnienie lekarskie któregoś z radnych koalicji. Ale Joński może się przeliczyć.

Jest oczywiście matematyczne rozwiązanie, które daje 23 szable i większość dla PiS-PSL-SLD, które odstawiłoby PO na ławkę rezerwowych. Jeśli dodamy, że PiS mógłby się zastanowić nad oddaniem stołka marszałkowskiego ludowcom bądź lewicy, to rysuje się perspektywa odsunięcia od władzy PO, tym bardziej że SLD i PSL są już wygłodniałe i rozdrażnione brakiem władzy. Mariaż PiS-PSL--SLD to jednak projekt tylko teoretyczny, bo na taki manewr nie zgodzi się PSL. Koalicja PSL z PO to przecież odwzorowanie małżeństwa rządzącego krajem.

- Nie będziemy kombinować - mówi jeden z wysokich rangą polityków PSL w regionie. - Takim trikiem wicepremier Pawlak zdenerwowałby Tuska, a chcemy wchodzić do zarządów województw z Platformą na zachodzie kraju, gdzie nas jeszcze nie było. Tusk by nas przyblokował. Nie ma sensu w to grać.

Z przecieków z PO wynika, że marszałka Włodzimierza Fisiaka koalicja wyłącznie z PSL interesowałaby nawet wtedy, gdyby ludowcy mieli o jeden mandat mniej. Z siedmiomandatowym PSL zarząd województwa można by nawet pozostawić bez zmian: Artur Bagieński jako wicemarszałek, Dariusz Klimczak jako członek zarządu. Z PO oczywiście Fisiak i Witold Stępień jako wicemarszałek, Elżbietę Hibner na stołku drugiego członka zarządu zastąpi wiceprezydent Łodzi Marcin Bugajski. Nadspodziewanie godny wynik PSL stał się faktem, gdy do PKW spłynęły dane z okręgu nr 6. Wysokie notowania i dwa mandaty przez poniedziałek utrzymywało tam PiS. Ale to jest okręg Klimczaka i Bagieńskiego, którzy razem zdobyli tam ze 30 tys. głosów, stąd siódmy mandat dla PSL kosztem PiS. Zresztą mandat dający ludowcom argument do zatrzymania fotela szefa sejmiku dla Marka Mazura. Wczoraj podobno doszło już do spotkania Mieczysława Łuczaka z Andrzejem Biernatem, czyli głównodowodzących w łódzkich PSL i PO. - Jestem pewien, że nowa umowa koalicyjna będzie zawierała korekty - mówi inny polityk PSL.

To zapowiedź wyszarpnięcia od PO kilku posad dyrektorskich w Urzędzie Marszałkowskim lub podległych mu agencjach. PSL słynęło z roszczeń nawet wtedy, gdy nie miało takich argumentów jak liczba szabel. A że są w tym mistrzami świadczy fakt, że w historii łódzkiego sejmiku koalicje bywały mniej lub bardziej egzotyczne. Ale miały jeden wspólny mianownik: zawsze było w nich PSL. A PO ? Zgodzi się na wszystko, bo dobry wynik PSL to prezent oszczędzający Platformie stołki dla SLD.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto