Dlaczego nie ma bocznicy kolejowej na terenach ŁSSE?
- Bo obowiązujące prawo i faktyczne możliwości finansowania takiego przedsięwzięcia nie dawały szans na jego wykonanie. Nie uciekaliśmy przed realizacją zapisów umowy podpisanej z ŁSSE i Indesitem. Przez dwa lata prowadziliśmy negocjacje z inwestorem. Podjęliśmy działania umożliwiające znalezienie alternatywnego rozwiązania, które minimalizowałoby skutki finansowe dla miejskiej kasy. Kontynuowaliśmy, rozpoczęte przez prezydenta Słowińskiego rozmowy z firmą Transpoland. Nie zostały sfinalizowane, bo najdelikatniej rzecz ujmując, nie były to rozwiązania korzystne finansowo i prawnie dla Miasta. Podobnie jak oczekiwania inwestora, że przyjmiemy na siebie pełne koszty obsługi.
RIO pisze, że miasto do końca nie wiedziało, budować bocznicę, czy nie...
- Podkreślę raz jeszcze, miasto mówiło tak dla bocznicy, ale nie za wszelką cenę. Taką wolę zgłaszaliśmy inwestorowi. Jasnym sygnałem było wprowadzenie konkretnych kwot do Wieloletniego Planu Inwestycyjnego. Podpisaliśmy z firmą drugi aneks, bo on pozwalał przedsiębiorcy na lokalizację i strefowe przywileje. Do zawarcia trzeciego, który miał dookreślać szczegóły dotyczące bocznicy, nigdy nie doszło. Zresztą sam Indesit nie nalegał, przestawiając się na transport drogowy. Tymczasem w sposób uzasadniony ekonomicznie i w zgodzie z przepisami rozpoczął funkcjonowanie terminal kolejowy przy ul. Św. Rozalii.
Dlaczego więc doszło do sprawy arbitrażowej?
- Bo umowa inwestycyjna z 2006 roku, narzucała takie rozwiązanie w przypadku różnicy zdań. A jak pokazał czas, strefa bez bocznicy dobrze się rozwija, funkcjonuje, a nawet rozszerza działalność, jest wiele firm, a kolejne chętnie widzą tam swój biznes i rozmawiają z nami o lokalizacji.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?