Zwolnienia w MDK w Radomsku. Jak decyzję komentują pracownice i dyrektor?

Miejski Dom Kultury w Radomsku opuszczają trzy długoletnie pracownice. Jedna z pań odeszła na emeryturę, dwie zostały zwolnione z pracy. Jak tłumaczy zarządzający placówką Krzysztof Zygma, zwolnienia były konieczne z powodu trudnej sytuacji finansowej placówki. Jadnak pracownice mają żal do dyrektora, komentują formę i powody zwolnienia.

Zapewne dojście do stanu równowagi potrwa

Krystyna Michalska napisała dziś (15 maja) na swoim profilu na Facebooku:
W moim życiu zawodowym nastąpiła nagła zmiana. Otrzymałam wypowiedzenie. Moja praca w MDK trwała przeszło czterdzieści lat. Procedura wypowiedzenia kilka minut. Przebieg tego doświadczenia wzbudził we mnie wiele trudnych uczuć. Zapewne dojście do stanu równowagi potrwa. Zostawiam po sobie wiele zrealizowanych wspólnie z zespołem MDK, koncertów, spektakli, projektów, w tym Różewicz Open Festiwal. Festiwal, który jest źródłem mojej wielkiej dumy i satysfakcji. Dziękuję Wszystkim (nie zdołam ich wymienić), których spotkałam w swoim zawodowym życiu, a często były to również osobiste relacje - czytamy komentarz pracownicy MDK.

Miałam jeszcze zapał i siłę do dalszej pracy, nie dano mi takiej możliwości...

Również Anna Kulikiewicz komentuje decyzję dyrektora, zapewniając, że mimo emerytalnego wieku wciąż chciała pracować.
- Otrzymałam wypowiedzenie. Mimo, iż miałam jeszcze zapał i siłę do dalszej pracy, nie dano mi takiej możliwości. 35 lat pracy w tej placówce to cudowny, intensywny ale także bardzo satysfakcjonujący okres, który będę długo wspominać. Chciałabym podziękować współpracownikom oraz wszystkim z którymi spotkałam się przy realizacji imprez, koncertów, konkursów i wernisaży. Ta praca dała mi możliwość realizacji i rozwoju - komentuje pani Anna na Facebooku.

Krzysztof Zygma tłumaczy, że sytuacja finansowa MDK w Radomsku jest bardzo ciężka, wpłynęła na to sytuacja epidemiologiczna, a także dostosowanie wynagrodzeń 18 osób do nowej najniższej krajowej.

Musiałem ratować placówkę i pozostałych jej pracowników.

- Jako dyrektor musiałem podjąć bardzo trudne decyzje. Kogo miałem zwolnić? Panie, które otrzymały wypowiedzenia, osiągnęły wiek, który uprawnia je do emerytury. Przez trzy miesiące nie będą świadczyć pracy, wybiorą zaległe urlopy, a następnie otrzymają odprawy emerytalne - wyjaśnia Krzysztof Zygma i podkreśla: - Musiałem ratować placówkę i pozostałych jej pracowników.

Pobierz bezpłatną aplikację Nasze Miasto i bądź na bieżąco!