Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prezent od aniołka pod choinką... - rozmowa z prezydent Anną Milczanowską

Justyna Drzazga-Nowińska
„Szykujemy całe święta. Już od jakiegoś czasu zabiegamy z mężem, by zebrać na czas odpowiednie wiktuały..."
„Szykujemy całe święta. Już od jakiegoś czasu zabiegamy z mężem, by zebrać na czas odpowiednie wiktuały..." Justyna Drzazga-Nowińska
Prywatny wywiad z Anną Milczanowską - prezydent Radomska. O przygotowaniach do świąt Bożego Narodzenia i noworocznych planach rozmawia Justyna Drzazga-Nowińska.

Gdzie spędza Pani Wigilię i Święta Bożego Narodzenia?

- W domu, w gronie rodziny oraz znajomych. Z Krakowa przyjeżdża mama męża, została teraz sama, bo tato zmarł w listopadzie. Będzie też bratowa, siostra ze znajomymi, no i czwórka moich dzieci. W sumie przy stole wigilijnym zasiądzie dwanaście osób.

Czyli to Pani przygotowuje wieczerzę wigilijną?

- Tak, wspólnie z teściową i siostrą. Szykujemy całe święta. Już od jakiegoś czasu zabiegamy z mężem, by zebrać na czas odpowiednie wiktuały, by zaopatrzyć dom w wędlinę, mięso, kapustę. Na świątecznym stole tradycyjnie będzie bigos, pasztet, kapusta z grzybami. Nie wymyślamy potraw, opieramy się na staropolskiej, tradycyjnej kuchni.

Jakie jest Pani popisowe danie wigilijne, takie, które wszystkim smakuje?

- Bardzo lubimy krokiety z kapustą i grzybami, a do tego czerwony barszcz.

Na wigilijnym stole będzie dwanaście potraw?

- Myślę, że tyle wyjdzie. Będzie ryba w galarecie, pierogi, grzybowa z łazankami, kompot z suszu, który najlepiej smakuje w wigilię, uszka, karp w panierce i karp po żydowsku. Nie zabraknie pysznych ciast, np. makowca. Teściowa na pewno zrobi kapustę z grochem, a bratowa przyniesie śledzie. Święta to nie tylko Wigilia... w pierwszy czy drugi dzień świąt będzie zupa kminkowa z naleśnikami.

Czy rodzina pomaga w przygotowaniach do świąt?

- W przygotowania angażują się wszyscy. Mąż wybiera choinkę, ubierają ją dzieci. One też sprzątają dom i pomagają w kuchni. Mąż z synem robią zakupy, ja zaś wcześniej przygotowuję im listę potrzebnych produktów. Jest co dźwigać, samej kapusty potrzebować będziemy około dziesięciu kilogramów.

Lubi Pani kupować prezenty? Jest coś, co chciałaby Pani znaleźć pod choinką?

- U nas tak się przyjęło, że prezenty dla wszystkich domowników kupuje syn Maciej. Dobrze mu to idzie, bo trafia w nasze gusta. Chodzi przecież o to, by pod choinką czekał tradycyjny upominek od aniołka. Nie mam wymarzonego prezentu. Cieszę się z każdego. Nigdy nie byłam wybredna, nie oczekiwałam nie wiadomo czego. Niech to będzie jakikolwiek drobiazg, a na pewno sprawi mi ogromną przyjemność. Parę lat temu dostałam od męża i dzieci zegarek na srebrnej bransoletce. Nie jestem przyzwyczajona do noszenia zegarków, ale jak nie zapomnę, to go zakładam. Jest bardzo ładny. To był chyba najbardziej wartościowy prezent, jaki dostałam.

Czy któreś z minionych świąt utkwiły wyjątkowo w Pani pamięci? I dlaczego?

- Podczas jednych ze świąt obchodzonych w domu mamy przy Przedborskiej 2, siostra przebrała się za anioła. Gdy na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka zaczęła biegać po podwórku. Nasze dzieci - wtedy najmłodszej Martusi nie było jeszcze na świecie, a pozostała trójka była mała - stały w oknie z wypiekami na twarzach. Uwierzyły, że to prawdziwy anioł, który przynosi im prezenty. Pamiętam też święta z mojego dzieciństwa. Mieliśmy choinkę ozdobioną "anielskimi włosami", na której zamiast lampek były prawdziwe świeczki. Pod koniec Wigilii, gdy rodzice żegnali już sąsiadów, drzewko nagle stanęło w ogniu. I tak na święta zostaliśmy bez choinki. O nową postaraliśmy się po świętach.

W domu Państwa Milczanowskich są zwierzęta, które w wigilijną noc przemówią ludzkim głosem?

- Mamy kociczkę. Kto wie, może się do nas odezwie.

Jakie ma Pani plany na Noc Sylwestrową?

- Sylwestra spędzimy także rodzinnie, razem z córką Martusią w domu, podobnie jak w minionych latach. Tak się też składa, że pod koniec roku obchodzimy z mężem 25-lecie naszego ślubu.

Nie lubi Pani tańczyć?

- Uwielbiam tańczyć. Mogę zatańczyć nawet, gdy ktoś zagra mi tylko na grzebieniu. W ciągu roku mamy z mężem niejedną okazję, by potańczyć. Poza tym co roku o północy składam życzenia noworoczne radomszczanom.

Zbliża się Nowy Rok. To czas na podsumowania i postanowienia. Czy to był dobry rok dla Pani, tak prywatnie?

- Tak. To, co sobie założyłam, to zrealizowałam. Udało mi się przytemperować swój bardzo ekspresyjny charakter, nabrałam większej pokory wobec drugiego człowieka. W dalszym ciągu zamierzam pracować nad sobą.

W ten Nowy Rok wchodzi Pani też z nową fryzurą. Jak czuje się Pani w krótszych niż dotychczas włosach?

- Dawniej już takie krótkie fryzury nosiłam. Ostatni raz jakieś 15 lat temu. Jestem z niej zadowolona, dobrze się w niej czuję. To fryzura adekwatna do mojej dynamicznej osobowości. Korzystając z okazji, chciałabym życzyć wszystkim Czytelnikom i Redakcji "Co Nowego" spokoju na czas świąt, a także pomyślności w 2011 roku, zdrowia i przede wszystkim życia w zgodzie z najbliższymi.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto