Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tradycje wielkanocne Ziemi Łódzkiej. Co z nich zostało? [ROZMOWA]

mk
fot. MK
O tym, co nam zostało z tradycji wielkanocnych z Barbarą Chlebowską z Zespołu Działów Etnograficznych Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi.

Które z wielkanocnych zwyczajów są u nas w regionie najsilniejsze?
- Jak w całej Polsce, najsilniejsze są oczywiście zwyczaje związane są ze święceniem palm i jajek oraz organizowane przez parafie ubieranie grobów Pańskich. Jednak zwyczaje te inaczej wyglądały kiedyś i inaczej wyglądają dzisiaj.

Jaka powinna być palma wielkanocna, czy są elementy charakterystyczne dla naszego regionu?
- Inne regiony, jak Kurpie czy część południowej Polski, mają wysokie – 2,3 metrowe a nawet wyższe palmy, wykonane z bibułkowych kwiatów, wstążek oraz roślin zimozielonych i kwitnących gałązek wierzbowych. Na pozostałych ziemiach polskich palmy są skromniejsze, a ich podstawą jest wierzbowa gałązka z „baziami”. Została ona polską palmą, ponieważ była postrzegana jako symbol życia i siły witalnej. Nic w tym dziwnego, wierzba łatwo się przyjmuje i rośnie praktycznie w każdych warunkach. Do święcenia gałązki wierzby przybierano tradycyjnie elementami „wiecznie zielonymi”, które też symbolizują siłę życia, trwania i energię życiową, czyli np. tują, bukszpanem, leśną borówką. Dosyć dawno, bo pod koniec XIX w. pojawiły się też kwiatki z bibuły, ale ten element nie ma już symbolicznego znaczenia. Palmę po poświęceniu zatykano za obraz, wierzono, że dzięki temu będzie się szczęścić w domu. Miała ona chronić w szczególności przed pożarem, dlatego jej części umieszczano też w budynkach gospodarczych. Z poświęconej palmy gospodarze niekiedy zrobili małe krzyżyki, które wstawiali w pola, dzięki czemu zboże miało dobrze obrodzić.

Czy zwyczaje własnoręcznego wyrobu palm zachowały się, czy dziś raczej kupujemy palmy na straganach? Jak te palmy mają się do tradycji?
- Kwitnące wierzbowe gałązki kupić w kwiaciarni czy na straganach. Coraz częściej na jarmarkach i w marketach spotyka się palmy, na które składają się kompozycje barwionych suchych traw i kwiatów, ułożone w formie wałeczka. To plamy inspirowane tradycją wileńską, które przyjęły się u nas i są dość popularne. Coraz częściej zastępują one wierzbowe gałązki, których symbolika powoli zanika.

Najtrwalszym zwyczajem jest święcenie pokarmów. Co powinno znaleźć się w koszyczku? Czy są jakieś elementy typowe dla Łódzkiego?
- Zestaw obowiązkowy jest dosyć charakterystyczny, musi być zdobione jajo, kiełbasa czy szynka, chleb, sól. Dawniej musiało być masło, które symbolizowało słodycz zmartwychwstania i chrzan, który odsyłał do goryczy śmierci Jezusa, często dodawano także ser.

Ale dzisiejsze święcenie różni się od tego sprzed kilkudziesięciu lat…
- Kiedyś święcono duże ilości pokarmów, właściwie wszystko, co przygotowywano na święta. Było to możliwe, ponieważ panował zwyczaj, że w Wielką Sobotę księża obchodzili domy. Odwiedzali jeden czy kilka domów w danej miejscowości, zazwyczaj należały one do bogatych i pobożnych gospodarzy. Tu sąsiedzi znosili swoje święconki w dużych koszach, nieckach czy szufladach od stołów. Do tej pory w niektórych wsiach oddalonych od kościoła zachował się zwyczaj święcenia pokarmów przy kapliczkach.

Dziś ilość święconych pokarmów została zredukowana. Z czym do się wiąże?
- Kościół już w XVIII w. podkreślał symboliczne znaczenie tego obrzędu i nawoływał do ograniczenia ilości pokarmów przeznaczonych do święcenia. Na pewno względy praktyczne – głównie coraz większe parafie także w znacznej mierze zadecydowały o przyjęciu się obecnej formy „święconego”.

Jakie są charakterystyczne dla województwa łódzkiego pisanki?
- W kilku środkowopolskich regionach etnograficznych tradycyjne pisanki były jednokolorowe, barwione w cebuli, korze drzew, zbożu ozimym, czy opiłkach żelaza, a później przy użyciu barwników chemicznych. Ciekawe i piękne są pisanki z Opoczyńskiego robione techniką batikową, tzn. „pisane” woskiem. Pierwotnie nie wszystkie zdobione jajka, a jedynie te wykonane w ten sposób, nazywano pisankami. Najpierw nanoszono wzór, później jajko barwiono, na koniec usuwano wosk. Zostawało kolorowe tło i motyw zdobniczy w kolorze skorupki. Wzory opoczyńskie są dość proste ale różnorodne - roślinne, geometryczne, a nawet antropomorficzne. Także w Łęczyckiem zdobiono jajka technika batikową. Wyjątkowe są „naklejanki” łowickie. Na jajka lub wydmuszki nakleja się tam miniaturowe wycinaki z motywami charakterystycznymi dla regionu.

Czy w regionie wciąż kultywuje się ten malowania jaj?
- W Opoczyńskiem i Łowickiem do tej pory są twórczynie ludowe, które robią pisanki i „naklejanki”. Można je kupić na kiermaszach wielkanocnych. Opoczyńskie pisankarki zachowują tradycyjne wzory, jednak kolory tła pisanek są, ze względu na upodobania klientów, bardziej urozmaicone, nie tak ciemne jak dawniej.

Skąd się wziął śmigus-dyngus?
- To bardzo stary, rodzimy zwyczaj. Na przełomie XIX i XX w. miał on charakter zalotny. Panna, która został obficie oblana, miała prawo czuć się usatysfakcjonowana powodzeniem u płci przeciwnej. Ale nie w całej Polsce dyngus miał taki kształt. Na przykład w południowo-wschodniej części naszego kraju powszechny były śmigus w innej formie –uderzano się gałązkami z młodymi listami.

Co zostało z tych zwyczajów? Czy kawalerowie chodzą jeszcze po wsiach i polewają młode panny?
- Z tego co zauważyłam Śmigus-dyngus w swojej tradycyjnej formie raczej zanika... W ostatnich latach chyba mniej na ulicach naszych osiedli panów i chłopców z wiadrami.... Ale to może lepiej, niech zwyczaj ten przetrwa w symbolicznej formie…

W naszym regionie kiedyś popularne było chodzenie z tzw. „kurkiem” czy „gaikiem”. Na czym polegały te zwyczaje?
- Do końca okresu międzywojennego kultywowane było chodzenia z „kurkiem”. To zwyczaj charakterystyczny dla Polski środkowej, za wyjątkiem okolic Kutna. Bywał on też praktykowany w Wielkopolsce i na Śląsku. Zwyczaj ten jest nadal żywy w Okalewie w powiecie wieluńskim. Mieszkańcy tej miejscowości mają niewątpliwie powód, by szczycić się tą tradycją. Z „kurkiem” chodzono w okresie wielkanocnym, najczęściej, w lany poniedziałek. Podstawowym rekwizytem w tym obrzędzie był kogut na wózku, ptak mógł być sztuczny lub żywy. (Żywy kogut występował w Piotrkowskiem, Brzezińskiem, Opoczyńskiem.) Grupa „kurcorzy” składała się z młodych, nieżonatych mężczyzn, czasem chłopców. Byli wśród nich muzycy - akordeonista, bębniarz, skrzypkiem oraz młodzieńcy z różnymi rekwizytami np. drewnianymi szablami, toporkami czy dużymi drewnianymi sikawkami (do oblewania wodą). Wśród „kurcorzy” był również ktoś ze skarbonką i koszem na wiktuały Zwyczaj ten wyglądał nieco inaczej w różnych miejscach i w różnym czasie czasach. W Łęczyckiem na przełomie XIX i XX wieku najpierw, rano oblewano dziewczęta w każdej chałupie, a później wczesnym popołudniem chodzono z kurkiem i polewano tylko tych, którzy nie okazali się hojni dla „kurcorzy”. Później, w okresie międzywojennym zwyczaje te uległy połączeniu. Co ciekawe, regionie tym przed I wojna światową zebrane przez „kurcorzy” pieniądze przeznaczano na jakiś społeczny cel – ochotniczą straż pożarną czy szkołę.

Jakie znaczenie miały odwiedziny „z kurkiem”?
- U źródeł tego zwyczaju, podobnie jak w przypadku zimowych „obchodów kolędniczych”, leży wiara w sprawczą moc słowa. Życzenia od „kurcorzy” miały zapewnić goszczącym ich gospodarzom pomyślność, zdrowie i urodzaj na polach. Należało za nie podziękować hojnymi darami. Chodzenie w kurkiem miało też charakter zalotny, kawalerowie mogli wtedy upatrzeć sobie jakaś pannę i zacząć poważne, prowadzące do małżeństwa zaloty. Był to więc zwyczaj o społecznym znaczeniu.

Czy w województwie łódzkim chodzono „z gaikiem”?
- To był wiosenny zwyczaj mający zapewnić prawidłowy rytm natury, a tym samym urodzaj na polach i siły człowiekowi. Dziewczęta chodziły z gaikiem w drugi dzień świąt, a w niektórych regionach nieco później lub nieco wcześniej. „Gaik” stanowiła gałąź sosny, świerku czy jałowca przybrana piórkami, wydmuszkami i „świętymi” obrazkami. W opoczyńskim były to kule uformowane z cienkich, elastycznych leszczynowych prętów.

Czy wciąż funkcjonują przesądy związane z Wielkim Tygodniem, np. co robić, a czego nie robić w danym dniu?
- Kiedyś rzeczywiście były one rozbudowane, teraz raczej się o nich nie pamięta. Niegdyś z całej Polsce środkowej wierzono, że w Wielki Piątek należy się obmyć w bieżącej wodzie, co miało zapewnić zdrowie i urodę. W tym dniu pracowano zazwyczaj tylko do południa i nie można było wykonywać niektórych czynności np. tkać.

Dlatego wszystkie dawne tradycje zanikają?
- Cześć tradycji wciąż funkcjonuje, bo nawet jeśli nie robimy pisanek, to je kupujemy, nadal święcimy pokarmy. Jednak dawne obrzędy dziś straciły swoje dawne symboliczne znaczenie, uległo ono zatarciu i zapomnieniu. Dotyczy to przede wszystkim praktyk mających zapewnić zdrowie i siły witalne człowiekowi, a przyrodzie zachowanie prawidłowego rytmu. Stało się tak w dużym stopniu, ponieważ zmieniła się otaczająca nas rzeczywistość, a co za tym idzie warunki i styl życia. Podobnie jest z warstwą społeczną starych zwyczajów. Na przykład kiedyś w Opoczyńskiem panny dawały kawalerom pisanki, on odwdzięczał się prezentami i tak…. aż do zmówin. Teraz wszystko to wygląda inaczej…

Czy jest jakiś sposób na przywrócenie tych tradycji?
- Nawet jeśli dawne obrzędy nie są kultywowane mocą tradycji, to muzea, domy kultury, szkoły i inne instytucje odtwarzają je. Warto podkreślić, że pierwotnie stały za nimi, nieco zapomniane, a moim zdaniem istotne, wartości: pokora wobec życia, szacunek dla natury. Jeżeli rekontrując stare praktyki obrzędowe nie ograniczymy ich do aspektu widowiskowego i będziemy pamiętać o tych wartościach tym lepiej.

Rozmawiała Małgorzata Kulka

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto