Bocznica w strefie w Radomsku? Sprawa jest zakończona

Czy brak bocznicy kolejowej w strefie ekonomicznej powoduje, że inwestorzy omijają Radomsko? Czy miasto, ponieważ nie wywiązało się z obietnicy jej budowy, straciło wiarygodność u inwestorów? To jedna ze spraw często wypominanych przez opozycyjnych radnych RdR prezydent Annie Milczanowskiej. Przypomnijmy, Radomsko, po wyroku sądu arbitrażowego, musiało wypłacić Indesitowi ponad 2 mln złotych odszkodowania za brak bocznicy.

O Radomsku mówi pan w superlatywach, ale jest sprawa, która mogła wpłynąć na stosunki magistratu i Indesitu... Chodzi o bocznicę kolejową.
- Dla nas sprawa jest zakończona. A sposób, w jaki zostało to zrobione, pokazuje, że potrafiliśmy się dogadać. Poszliśmy do sądu arbitrażowego właśnie po to, żeby ta sprawa nie miała tzw. ogona... Dochodzą do nas głosy, że bocznica często powraca w radomszczańskim świecie politycznym i trochę nas to boli... Podobnie jak stwierdzenie, że sprawa bocznicy miała wpływ na brak reinwestycji Indesitu w Radomsku. Mogę z całą stanowczością zaprzeczyć: nie było i nie ma żadnych planów reinwestowania. Mało tego, żadne takie zaszłości nie mają wpływu na decyzje biznesowe. Nie chcielibyśmy być wmieszani w walkę polityczną.

Czy pana zdaniem, jest rzeczywiście tak, jak mówią nasi lokalni politycy, że brak bocznicy spowodował, iż inwestorzy omijają nasze miasto?
- Wydaje mi się, że wokół bocznicy jest za dużo teorii spiskowych. Mówienie, że nasza historia może mieć ewentualnie jakiś wpływ na to, jak inwestorzy postrzegają Radomsko, wydaje mi się nieporozumieniem. Czas jest naprawdę ciężki, nowych inwestycji zagranicznych w Polsce - mało. Mówienie w tym kontekście o bocznicy kolejowej to niedostrzeganie rzeczywistości.

Czy Radomsko jest nadal wiarygodnym partnerem dla inwestorów?
- Razem z Radomskiem czujemy się partnerami i traktujemy się poważnie, jak wiarygodni partnerzy.